Jako "standardowe, codzienne działania każdej służby" oceniło Centralne Biuro Antykorupcyjne wizytę, jaką funkcjonariusze złożyli we wtorek w mieszkaniu byłego dyrektora Muzeum II Wojny Światowej Pawła Machcewicza. Były dyrektor przebywa obecnie zagranicą. CBA prowadzi śledztwo w sprawie "działania na szkodę" Muzeum i w tej sprawie chce przesłuchać Machcewicza.
Prokuratura Okręgowa w Gdańsku i CBA prowadzą postępowanie dotyczące popełnienia przestępstwa na szkodę Muzeum II Wojny Światowej (MIIWŚ) w Gdańsku. Zawiadomienie złożył obecny dyrektor placówki Karol Nawrocki (zastąpił on Machcewicza na tym stanowisku w kwietniu br.), a związane było ono z rozwiązaniem przez b. dyrektora umowy o współpracy między Muzeum a miastem Gdańsk, co – zdaniem Nawrockiego – było działaniem na szkodę placówki.
Wyjechał na stypendium
W tej sprawie w połowie listopada zeznania złożył prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. Prokuratorzy chcieli też przesłuchać w charakterze świadka Machcewicza, ten jednak – za pośrednictwem mediów – informował, że od połowy września przebywa zagranicą – w Berlinie, na stypendium naukowym.
We wtorek wieczorem Machcewicz poinformował, że tego dnia do jego domu w Warszawie przyjechało dwoje agentów CBA. "Zastali mojego syna, któremu najpierw powiedzieli, że 'byli w pobliżu i zajrzeli przy okazji', potem, po wylegitymowaniu, okazało się, że przyjechali specjalnie z Gdańska. Poszukiwali mnie, wypytywali się od jak dawna jestem za granicą i kiedy będę w Polsce. Następnie zostawili telefon agenta CBA, który ma mnie przesłuchiwać w sprawie rzekomego działania 'na szkodę Muzeum II Wojny Światowej'" – poinformował media mailem Machcewicz.
Chce jawności
W tym samym mailu wyjaśniał, że "wezwanie na przesłuchanie będzie w stanie odebrać z poczty dopiero 6 grudnia, gdy przyjedzie do Polski". "Wtedy dopiero skontaktuję się z CBA, o ile dokument potwierdzi informacje i dane podane ustnie mojemu synowi przez funkcjonariuszy CBA" – napisał Machcewicz. Dodał także, że informuje dziennikarzy, gdyż chce, by postępowanie przebiegało jawnie. Stwierdził także: "nie wiem, co się może wydarzyć, jak przyjadę do Polski".
W środę oświadczenie w tej sprawie wydał Wydział Komunikacji Społecznej CBA. W oświadczeniu tym poinformowano, że były dyrektor Muzeum "dwukrotnie nie podjął wysyłanych na adres domowy wezwań do stawienia się w prokuraturze w charakterze świadka; nie stawił się do Prokuratury Okręgowej w Gdańsku".
"Prokuratura Okręgowa w Gdańsku pisemnie zleciła funkcjonariuszom CBA z Delegatury w Gdańsku ustalenie, czy przebywa on pod warszawskim adresem, pod który kierowane były niepodjęte wezwania oraz doręczenie Panu Machcewiczowi wezwania do stawienia się do Prokuratury w charakterze świadka" – wyjaśniono też w komunikacie.
"Standardowe działania"
CBA potwierdziło też, że funkcjonariusze z gdańskiej delegatury Biura 28 listopada br. "wykonywali w Warszawie czynności w innych prowadzonych postępowaniach i wykonując zlecenie prokuratury byli także w mieszkaniu Pana Pawła Machcewicza". "Nie zastali wzywanego świadka, zostawili domownikom informację z prośbą o kontakt wzywanego z CBA po jego powrocie. To standardowe, codzienne działania każdej służby, funkcjonariuszy wykonujących swoje czynności służbowe" – wyjaśniło CBA.
Złożone przez aktualnego dyrektora MIIWŚ zawiadomienie związane było z rozwiązaniem porozumienia zawartego w 2009 r. pomiędzy Muzeum a miastem Gdańsk. Rozwiązanie porozumienia nastąpiło 4 kwietnia br. w ostatnich dniach pełnienia funkcji dyrektora przez Machcewicza. Zdaniem aktualnego dyrektora placówki było to "działanie na szkodę zarządzanej instytucji".
"Brak formalnego porozumienia pomiędzy Muzeum a miastem ogranicza, a miejscami wręcz uniemożliwia podejmowanie przez Muzeum działań dotyczących zagospodarowania miejsca tak ważnego dla polskiej historii, jakim jest pole bitwy na Westerplatte, powoduje także liczne inne utrudnienia we współpracy pomiędzy Muzeum a miastem" - informowało MIIWŚ.
Prezydent jest zdziwiony
Przesłuchiwany przez prokuraturę w tej sprawie Adamowicz potwierdził rozwiązanie porozumienia. Po przesłuchaniu powiedział on dziennikarzom, że rozwiązana "umowa miała charakter ramowy, intencjonalny". "Ta umowa nie niosła za sobą żadnych skutków ani prawnych, ani finansowych. Ta umowa też nie obiecywała Muzeum II Wojny Światowej przekazywania żadnych gruntów w użyczenie czy dzierżawę.
Natomiast niezależnie od tej umowy miasto Gdańsk użyczało i nie wyklucza użyczać gruntów na cele ekspozycji plenerowych na terenie Westerplatte. Przypomnę, że miasto Gdańsk jest właścicielem większości gruntów w historycznej części Westerplatte" – wyjaśniał Adamowicz.
Podkreślał, iż jest "zdziwiony całym tym zamieszaniem". "Do tej pory dyrektor Nawrocki nie znalazł czasu, by prezydentowi Gdańska czy jego współpracownikom przedstawić, co tak naprawdę chciałby robić, jakie ma plany na terenie Westerplatte" – mówił Adamowicz.
Walka o Muzeum Wojny
Wyjaśniał, że umowę z MIIWŚ podpisywał, kiedy jego dyrektorem był Machcewicz. "Z chwilą połączenia fikcyjnego Muzeum Westerplatte i Pola Bitwy z Muzeum II Wojny Światowej Machcewicza przestało istnieć to muzeum, z którym ja podpisywałem tę umowę. Powstał całkiem nowy byt prawny” – zaznaczał.
W rozmowie z naszą reporterką stwierdził: "to nękanie mnie i mojej rodziny". Postępowanie CBA ocenił jako "polityczne" i mające na celu odwrócenie uwagi od pozwu, jaki wraz z resztą autorów wystawy złożył przeciw obecnemu dyrektorowi Muzeum.
Idea utworzenia w Gdańsku MIIWŚ narodziła się na przełomie 2007 i 2008 r. Budowę siedziby ukończono na przełomie 2016 i 2017 r. Wystawa główna placówki została udostępniona dla zwiedzających w marcu br. W kwietniu, na skutek decyzji podjętych przez ministerstwo kultury, dotychczasowe szefostwo MIIWŚ zastąpił nowy zespół z Karolem Nawrockim jako dyrektorem. Gdański samorząd wielokrotnie krytykował decyzje dotyczące zmiany kierownictwa placówki, a potem także zmian na wystawie głównej poczynionych przez nową dyrekcję MIIWŚ.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa/gp / Źródło: TVN24 Pomorze/PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24