Państwowa Inspekcja Sanitarna nałożyła karę na osobę, która miała stać za zlikwidowaną w połowie ubiegłego roku nielegalną fabryką dopalaczy. Kara jest ogromna – to milion złotych i w dodatku otrzymała rygor natychmiastowej wykonalności. Niezależnie w tej sprawie toczy się śledztwo prokuratorskie.
Główny Inspektor Sanitarny przypomniał w informacji, że w lipcu 2017 r. funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji (CBŚP), współpracując z pracownikami Inspekcji Sanitarnej zlikwidowali w północnej Polsce nielegalne laboratorium produkujące nową syntetyczną substancję o nazwie 4-chlorometkatynon (4CMC), będącą składnikiem popularnych "dopalaczy".
Niebezpieczny produkt z próbówki
Środek ten jest niebezpieczny dla zdrowia i życia człowieka, jego zażywanie wywołuje zaburzenia rytmu serca, długotrwałe ataki paniki, skurcze mięśni oraz bóle i zawroty głowy. Został stworzony w chińskim laboratorium i ma wywoływać euforię.
GIS podał, że na miejscu zabezpieczono wówczas łącznie 128 kg tej substancji w różnych fazach produkcji, w tym ponad 56 kg gotowego produktu, z którego można było przygotować około 2 mln dawek aktywnych o wartości czarnorynkowej nawet 2,5 mln zł.
Sanepid wskazał, że niezależnie od postępowania prokuratorskiego - obejmującego szereg przestępstw, dotyczących m.in. prowadzenia zorganizowanej grupy przestępczej - zgodnie z przepisami ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, właściwy organ PIS nałożył na jednego z uczestników nielegalnego przedsięwzięcia karę 1 mln zł za wytwarzanie - co najmniej od maja do lipca 2017 roku - produktu zawierającego substancję 4CMC.
Wysoka szkodliwość czynu
"Strona złożyła odwołanie od tej decyzji do organu wyższej instancji, które w wyniku ponownego rozpatrzenia sprawy nie zostało uwzględnione. Karze, zgodnie z prawem, nadano rygor natychmiastowej wykonalności" – podał we wtorek GIS.
Jak poinformowano, na wysokość kary wpłynęła wyjątkowa szkodliwość procederu oraz znaczna ilość wytworzonej nielegalnie substancji. "Wymierzenie kary w maksymalnie przewidzianej prawem wysokości, świadczy o stanowczości służb państwowych w walce z niebezpiecznym zjawiskiem, jakim są obecnie narkotyki nowej generacji, zwane potocznie dopalaczami" – wskazała inspekcja.
Coraz więcej ekspertów zwraca uwagę, że dopalacze powinno się nazywać "nowymi narkotykami", zwłaszcza że bywają groźniejsze niż te tradycyjne. W przypadku zatrucia tradycyjnymi narkotykami lekarze wiedzą, jak postępować i jakie leki podawać; w sytuacji pacjenta zatrutego nowymi substancjami - często nie ma takiej wiedzy.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa/gp / Źródło: TVN24 Pomorze/PAP
Źródło zdjęcia głównego: telewizjattm.pl