Brał łapówki – jednorazowo nawet 40 tysięcy złotych, dostawał upominki, aż wreszcie przyłapano go i skazano na 4 lata bezwzględnego więzienia. Sędzia z Kościerzyny w Pomorskiem najpewniej nie zamierza obyć kary, ukrywa się. Wydano więc za nim list gończy.
Sąd Rejonowy w Koszalinie (Zachodniopomorskie) zdecydował o wydaniu listu gończego za sędzią Januszem K. z Kościerzyny (Pomorskie), skazanym prawomocnie na cztery lata więzienia za korupcję. Sędzia nie stawił się dobrowolnie w areszcie śledczym, a policji nie udało się go doprowadzić.
Sędzia, co sam apelacje pisał
- Jak ustaliła policja, nie przebywa on w miejscu zamieszkania od pewnego czasu – mówi Sławomir Przykucki, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Koszalinie. – Sąd zdecydował więc o wszczęciu procedury poszukiwawczej. Za Januszem K. wydano list gończy – przyznaje.
K. przyjmował łapówki m.in. za wydawanie korzystnych orzeczeń. Prokuratura zarzucała mu m.in. przyjęcie za to korzyści w wysokości 100 tys. zł. Pomagał także pisać apelacje. W zamian za jedną z nich sędzia dostał wartą 300 zł rybę w galarecie i używał, przez co najmniej pięć dni, użyczonego mu samochodu osobowego.
W kwietniu 2017 roku koszaliński sąd skazał Janusza K. na cztery lata bezwzględnego więzienia. Wyrok jest prawomocny. Wobec skorumpowanego sędziego orzeczono także grzywnę w wysokości 60 tys. zł oraz zwrot ok. 70 tys. zł łapówek, które przyjął. Zarówno obrońca Janusza K., jak i prokuratura, wnieśli wnioski o kasację od wyroku do Sądu Najwyższego.
Nigdy się nie przyznał
Pierwsze orzeczenie sądu w sprawie Janusza K. zapadło w 2014 roku – został wtedy skazany na pięć lat więzienia. Oskarżony odwołał się od wyroku i został on uchylony. Sąd nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy. Zakończyła się ona wyrokiem skazującym na pięć lat więzienia, ale K. odwołał się także od tego wyroku. Janusz K. konsekwentnie nie przyznawał się do popełnienia zarzuconych mu czynów.
Pod koniec lipca sąd dyscyplinarny przy Sądzie Apelacyjnym w Gdańsku postanowił wydalić z zawodu sędziowskiego Janusza K. Sędzia odwołał się od tego orzeczenia do sądu dyscyplinarnego przy Sądzie Najwyższym.
Po ostatnim, prawomocnym wyroku Janusz K. miał przybyć do aresztu śledczego w Starogardzie Gdańskim w województwie pomorskim 8 września. Skazany nie stawił się jednak dobrowolnie w areszcie, więc sąd wysłał policji nakaz doprowadzenia. To się okazało nieskuteczne - funkcjonariusze mieli kilkakrotnie sprawdzać zarówno ostatnie miejsce zamieszkania mężczyzny, jak i inne miejsca, gdzie mógł przebywać, ale nie zastali tam sędziego.
Będą go szukać wszędzie
Wystawienie listu gończego umożliwia policji wszczęcie poszukiwań danej osoby na terenie całego kraju. Informacja taka trafia do policyjnej bazy danych i przy okazji każdej kontroli, nawet drogowej, poszukiwana osoba może zostać zatrzymana i doprowadzona do najbliższego aresztu śledczego bądź zakładu karnego. Poza tym, list gończy, w przeciwieństwie do nakazu doprowadzenia, umożliwia też funkcjonariuszom zastosowanie podczas poszukiwań działań operacyjnych.
Jak przyznaje sędzia Przykucki, samo uchylanie się od odbywania kary nie jest przestępstwem. Nie grożą za to żadne dodatkowe konsekwencje prawne.
O sprawie sędziego informowała Uwaga! TVN:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁka/i / Źródło: TVN24 Pomorze/PAP
Źródło zdjęcia głównego: Superwizejr TVN