W Szczecinie (woj. zachodniopomorskie) pojawiła się oferta sprzedaży małej kawalerki w centrum miasta o powierzchni niecałych ośmiu metrów kwadratowych. Jest to o prawie 17 metrów za mało, niż przewidują przepisy o minimalnym metrażu mieszkania, jednak - jak mówią prawnicy - nie ma narzędzi do sprawdzenia, jak lokal jest używany. Zdaniem urbanistki takie działania powinny być prawnie ścigane. Eksperci od rynku nieruchomości mówią, że jeśli znajdzie się kupiec, to będzie znak, że jest zapotrzebowanie na tego typu lokale. Cena tego mieszkania to 169 tysięcy złotych.
Na jednym z portali ogłoszeniowych pojawiła się oferta sprzedaży "mini kawalerki" znajdującej się przy ulicy Władysława Łokietka w Szczecinie. Lokal ma 7,87 metra kwadratowego.
"Lokal jest niewielki, ale z własną łazienką oraz minianeksem kuchennym. Lokal jest po remoncie i zawiera pełne wyposażenie niezbędne do codziennego funkcjonowania" - czytamy. W ogłoszeniu napisano również, że "lokal jest mały, ale komfortowy, przeznaczony dla jednej osoby. Z symbolicznym czynszem 40 zł". Zwrócono również uwagę, że "w dokumentach figuruje jako lokal niemieszkalny".
Sprawę nagłośnił w mediach społecznościowych jeden z influencerów, publikując nagranie, w którym opowiada o szczecińskiej ofercie.
"Niespotykana oferta"
Przemysław Wojnarowski, analityk rynku nieruchomości z Instytutu Studiów Regionalnych w Szczecinie, przyznał, że "jest to oferta niespotykana pod tym względem, że liczba transakcji na tego typu lokale jest niewielka".
- Jest to skrajny przykład oferty na rynku, ale w żaden w sposób mnie nie dziwi. Mamy wolny rynek nieruchomości i jeśli to mieszkanie się sprzeda, to tylko pokaże, że jest chęć i zapotrzebowanie na tego typu lokale - dodał analityk.
Po przeliczeniu cena zakupu lokalu to ponad 21 tysięcy złotych za metr kwadratowy.
Analityk rynku nieruchomości przyznał, że wysoka inflacja, pandemia i wojna na Ukrainie dały ludziom bardzo silny impuls do tego, aby chronić swój kapitał i szukać alternatywy lokowania pieniędzy w tej części gospodarki, które pozwolą niwelować efekt inflacyjny. - Jeśli dojdzie do tej sprzedaży, to w Szczecinie byłby to rekord - dodał.
"Pewnego rodzaju różnorodność na rynku"
Mirosław Król, ekspert rynku nieruchomości, powiedział, że "ten dość ekstremalny przykład tzw. mikrokawalerki pokazuje, że zapotrzebowanie jest na wszystko".
- Moim zdaniem warto posiadać nawet taki mały lokal jak mikrokawalerka. Tak naprawdę można ją przekształcić w małe biuro, nie trzeba tam mieszkać. To pewnego rodzaju różnorodność na rynku - wyjaśnił Król. Dodał, że atrakcyjna jest też lokalizacja w centrum miasta.
Zdaniem eksperta, rynek będzie poszukiwał takich mieszkań, żeby jak najbardziej wycisnąć z ich powierzchni użytkowej jak najwięcej przestrzeni.
Próbowaliśmy się skontaktować z osobą, która wystawiła ogłoszenie o sprzedaży mieszkania, ale do czasu publikacji nie odpowiedziała.
"Takie działania powinny być prawnie ścigane"
Trochę innego zdania jest adwokat Piotr Semeniuk z portalu pewnylokal.pl. Uważa on, że ośmiometrowa kawalerka to już pewna przesada i absurd, ale wskazuje inny problem. Jego zdaniem państwo ustaliło pewne przepisy określające minimalny metraż lokali mieszkalnych, ale nie ma narzędzi do ich egzekwowania.
- Tego typu lokale, czyli właśnie mikrokawalerki o wielkości do kilkunastu metrów kwadratowych, bardzo często są reklamowane do krótkiego wynajmowania. Jest to zgodne z obowiązującym prawem, ale jak państwo ma sprawdzać, czy są one używane zgodnie z przeznaczeniem - pyta Semeniuk.
Adwokat zaznacza, że obecna najmniejsza powierzchnia użytkowa jest jego zdaniem za duża, ponieważ popularne są kawalerki do 20 metrów kwadratowych, ale jeśli miałaby być mniejsza to wtedy powinno się pilnować, żeby wynajmowane lokalne nie były poniżej ustalonego pułapu. - Jakaś granica minimalna musi być - dodaje.
Zgodnie z przepisami z 2018 roku nowe mieszkania o powierzchni poniżej 25 metrów kwadratowych nie mają statusu lokali mieszkalnych tylko użytkowych. Oznacza to, że ma być on wykorzystywany wyłącznie do działalności gospodarczej czy wynajęty na biuro czy działalność np. kulturalno-społeczną.
Agata Twardoch architektka i urbanistka, profesorka na Wydziale Architektury Politechniki Śląskiej przyznała, że tego typu działania powinny być prawnie ścigane. - Do takich miejsc powinno nie być możliwości przyłączenia mediów czy wywóz śmieci. Wszyscy udają, że nie ma żadnego problemu, a jest to bardzo niebezpieczny precedens - przyznaje.
Zdaniem urbanistki, tego typu przypadkami powinien się zajmować Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego, który mógłby kontrolować, które lokale są zamieszkiwane np. bezprawnie. - Oczywiście prawo nie działa wstecz, ale moglibyśmy zablokować takie działania w przyszłości - dodaje.
"Mikrokawalerka" o powierzchni 2,5 metra w Koszalinie
Wyżej opisane ogłoszenie nie jest jedynym przykładem, który pojawił się na rynku nieruchomości w ciągu ostatnich lat, wzbudzając różne emocje. W 2021 roku było głośno o projekcie "mikrokawalerki" o powierzchni 2,5 metra kwadratowego, które miały powstać przy ulicy Modrzejewskiej w Koszalinie.
CZYTAJ TEŻ: "Mikrokawalerka" o powierzchni 2,5 metra kwadratowego ma powstać w Koszalinie. "Każdy ma prawo wyboru"
W wizualizacji przedstawionej przez inwestora można zobaczyć, że w mieszkaniu miała się znaleźć antresola, umywalka i łazienka.
Szczecińska kawalerka o powierzchni niecałych ośmiu metrów kwadratowych nie jest jedynym przykładem tak małego lokalu dostępnego na rynku. Na portalu ogłoszeniowym można znaleźć także ofertę sprzedaży dziewięciometrowej kawalerki czy prawie 7,5-półmetrowego "lokalu do zrobienia".
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock