W odstępie kilku dni szczecińscy dyspozytorzy medyczni pomogli bezpiecznie odebrać poród dwójki dzieci. W pierwszym przypadku na numer alarmowy zadzwonił brat rodzącej, mówiąc: "siostra już rodzi, wychodzi główka, potrzebuję karetki". Przy drugim porodzie instruowana przez telefon była matka kobiety.
Do pierwszego porodu doszło 26 kwietnia w godzinach porannych na szczecińskim Niebuszewie. Dyspozytor medyczny Wojciech Skotnicki odebrał telefon alarmowy od mężczyzny, który poinformował, że jego siostra zaczęła rodzić i potrzebuje karetki. Ujawniono zapis rozmowy:
- Dzień dobry, siostra rodzi. Wychodzi główka. Potrzebuję karetki - przekazał dzwoniący. - Dobra, już wysyłam. Proszę się nie rozłączać. Jest pan w tej chwili jedyną osobą, która jest w stanie pomóc mi tam na miejscu. Karetka jest w drodze, główka się urodziła? - pytał i instruował dyspozytor. - Jest główka, tak. - Proszę ją delikatnie podtrzymywać. - Wychodzi! Wychodzi! - Niech pan podtrzymuje główkę. Najpierw wyłoni się bark, delikatnie podtrzymywać. - Jest bark! - Dobrze, teraz urodzi się drugi bark. Niech pan delikatnie pociąga, kieruje główkę. Jest dziecko? - Jest, jest. Płacze, jest całe. - Dobrze. Niech pan położy dziecko na brzuchu matki i przyniesie jakiś ręcznik, koce (w tle słychać płacz dziecka - przyp. red.). Proszę osuszyć nimi dziecko. Super! Świetnie Pan sobie poradził.
Gdy pogotowie dotarło na miejsce, mama wraz z dzieckiem zostali przewiezieni do szpitala.
"Trzeba było zapanować nad emocjami"
- Zaskoczyło mnie, że wzywający powiedział, że widać już główkę. Poród był już zaawansowany i było trzeba podejmować szybkie decyzje. Była ona taka, że rodzimy na miejscu, karetka była już w drodze, czas dojazdu zajmował parę minut, więc trzeba było zapanować nad emocjami i wzywającym, aby współpracował, wykonywał wskazówki i przyjął ten poród - opowiada Wojciech Skotnicki, dyspozytor medyczny numeru 112, który wówczas był po drugiej stronie słuchawki.
- Tak naprawdę, bohaterem całej sytuacji jest brat rodzącej - dodaje skromnie.
CZYTAJ TEŻ: Antosia przyszła na świat na chodniku. Poród odebrała przypadkowa kobieta. "Już było widać główkę"
Drugi poród odebrała babcia
30 kwietnia doszło do kolejnej takiej sytuacji. Zgłoszenie do jednego z domów na terenie powiatu sławieńskiego przyjmował dyspozytor Mariusz Lipski przed godziną 8 rano. Telefon z prośbą o przysłanie karetki wykonała mama rodzącej kobiety:
- Córka zaczęła rodzić. - Dobrze, proszę się nie rozłączać. Od kiedy są bóle? - Od czwartej rano. - Dobrze, karetka została już do państwa wysłana. Jak wygląda sytuacja? Czy akcja porodowa już się rozpoczęła? Proszę przygotować ręczniki i coś, czym można wytrzeć dziecko i coś, czym będzie można zapewnić mu komfort cieplny. Czy wody płodowe już odeszły? - Nie, jeszcze nie. - Urodziło się dziecko? - Tak! Tak! (w tle słychać płacz dziecka - przyp. red.) - Przebity worek? Dziecko oddycha? - Tak! Oddycha! Urodziło się! - Super. Teraz proszę ręcznikami wytrzeć dziecko. Pępowiny na razie nie odcinać. Poczekać na zespół ratownictwa medycznego. Mama leży, dziecko okryć w ręczniki tak, aby buzia wystawała. Położyć na mamę, na klatkę piersiową i czekamy. Super, zrobiliście kawał dobrej roboty.
Dziecko, które przyszło na świat otrzymało 10 punktów w skali Apgara, czyli jego stan był bardzo dobry. Matka wraz z noworodkiem zostali przewiezieni karetką do szpitala.
Mariusz Lipski, dyspozytor medyczny, który pomógł przyjąć drugi poród przyznał, że czasem trudno przełożyć medyczny język na komunikaty zrozumiałe dla osób niezaznajomionych z fachową terminologią.
- Trzeba być opanowanym, bo jeżeli my spanikujemy, będziemy przekazywali swoją postawą negatywne emocje, to taka osoba nie będzie chciała z nami współpracować. Musimy swoim zachowaniem i profesjonalizmem zachowywać się tak, aby ktoś, kto dzwoni po pomoc, ją uzyskał - powiedział dyspozytor.
Rozmowy, podczas których do porodu dochodzi przed przybyciem na miejsce pogotowia, zdarzają się średnio raz na kilka lat. Dyspozytorzy z Zachodniopomorskiego rocznie odbierają ponad 200 tysięcy telefonów od osób potrzebujących pomocy. Zgłoszenia dotyczą zwykle urazów, zatrzymania akcji serca, wypadków samochodowych czy zasłabnięć.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Zachodniopomorski Urząd Wojewódzki w Szczecinie