Dwaj żydowscy osadnicy stanęli w Tel Awiwie przed sądem pod zarzutem podpalenia w lipcu dwóch domów mieszkalnych na Zachodnim Brzegu, w wyniku czego śmierć poniosły trzy osoby, półtoraroczne dziecko i jego rodzice.
Według izraelskich mediów jeden z podejrzanych oskarżony jest o zabójstwo, a drugi - niepełnoletni - o współudział w zabójstwie w związku z podpaleniem, w wyniku czego w pożarze zginęło małe dziecko, a jego rodzice Saad i Riham Dawabszeh zmarli później z powodu odniesionych poparzeń. Pożar przeżył jedynie czteroletni syn Ahmad, który jest w dalszym ciągu hospitalizowany.
Izraelskie służby bezpieczeństwa poinformowały na początku grudnia o aresztowaniu żydowskich ekstremistów związanych z pożarem domu.
Obrzucili granatami
Pożar wybuchł o świcie 31 lipca. Żydowscy osadnicy obrzucili granatami zapalającymi dwa domy mieszkalne w osiedlu Duma, w północnej części Zachodniego Brzegu nieopodal Nablusu.
W następstwie tego ataku władze Izraela dopuściły ostrzejsze metody przesłuchań, stosowanych dotąd tylko wobec palestyńskich podejrzanych, także w odniesieniu do radykalnych żydowskich bojowników podejrzanych o przemoc o podłożu politycznym.
Fala przemocy
Fala izraelsko-palestyńskiej przemocy szczególnie nasiliła się trzy miesiące temu. Od połowy września w atakach śmierć poniosło 20 Izraelczyków. W tym samym okresie zginęło co najmniej 129 Palestyńczyków, spośród których 89 - według izraelskich władz - zaatakowało lub próbowało zaatakować Izraelczyków.
Ataki Palestyńczyków na Izraelczyków najczęściej dokonywane są z użyciem ostrych narzędzi. Władze Izraela twierdzą, że palestyńscy przywódcy namawiają młodych ludzi do atakowania Izraelczyków z powodu sporu o dostęp muzułmanów i żydów do obiektów sakralnych na Wzgórzu Świątynnym w starej części Jerozolimy. Palestyńczycy uważają, że fala przemocy to wynik braku nadziei na stworzenie państwa palestyńskiego po latach nieudanych rozmów pokojowych.
Autor: mm/gry / Źródło: PAP