Na długiej liście polityków, którzy korzystali z usług panamskiej kancelarii prawniczej Mossack Fonseca, jest premier Islandii. Z ujawnionych dokumentów wynika, że wykorzystując spółkę offshore pod nazwą Wintris, inwestował miliony dolarów, między innymi w islandzkie banki. I nie deklarował tego w zeznaniach majątkowych. Co więcej, jako premier, miał wpływ na kurs akcji spółki formalnie należącej do jego żony.
Z panamskiej kancelarii prawniczej Mossack Fonseca wyciekło ponad 11 mln poufnych dokumentów, które pokazują działania firmy. Wynika z nich, że kancelaria pomagała możnym tego świata w praniu brudnych pieniędzy, oszustwach podatkowych i omijaniu międzynarodowych sankcji.
To największy przeciek akt w historii. Dostęp do dokumentów dostał niemiecki dziennik "Sueddeustsche Zeitung", który udostępnił je ponad 100 organizacjom medialnym z 78 krajów. Śledztwo dziennikarskie w tej sprawie prowadziło także Międzynarodowe Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych (ICIJ).
Islandzki inwestor
Wśród oskarżanych o ukrywanie milionów dolarów inwestycji w islandzkich bankach za pośrednictwem spółki z Panamy jest premier Islandii.
Dokumenty, do których dotarli dziennikarze, pokazują, że Sigmundur Gunnlaugsson z żoną w 2007 r. stali się posiadaczami założonej w raju podatkowym spółki Wintris. Kiedy dwa lata później Gunnlaugsson wchodził do parlamentu, nie zadeklarował tych udziałów w deklaracji majątkowej. Osiem miesięcy później sprzedał swoje 50 proc. udziałów Wintris żonie za... jednego dolara. Dziś twierdzi, że nie złamano żadnych zasad, a żona nie odniosła z tego tytułu finansowych korzyści.
Wintris wykorzystano do inwestowania milionów dolarów odziedziczonego majątku - wynika z dokumentu podpisanego przez żonę premiera, Annę Sigurlaug Palsdottir w 2015 roku. Spółka zainwestowała w akcje trzech dużych banków islandzkich, które upadły podczas kryzysu finansowego, który zaczął się w 2008 roku. Firma żony Gunnlaugssona znalazła się na liście wierzycieli, a banki winne jej są miliony dolarów.
Konflikt interesów
Gunnlaugsson został premierem w 2013 roku i jako szef rządu był zaangażowany w negocjacje z upadłymi bankami. To oznacza poważny konflikt interesów, bo wspomniane negocjacje miały wpływ na wartość akcji banków należących do Wintris. Gunnlaugsson opierał się wtedy presji zagranicznych wierzycieli, żądających pełnej wypłaty ich depozytów w upadłych islandzkich bankach. Gdyby ci wierzyciele odzyskali całość oszczędności, poważnie uderzyłoby to zarówno w islandzkie banki, jak i wartość akcji Wintris. Ale Gunnlaugsson w tajemnicy trzymał fakt posiadania przez jego żonę tej firmy.
Rzecznik premiera, komentując przeciek, powiedział, że Gunnlaugsson w swej polityce przedkłada interes Islandczyków na interesem wierzycieli upadłych banków. - Straty żony premiera na akcjach upadłych banków będą sięgały setek milionów koron, a skala odzyskanych środków jest bardzo mała - podkreślił rzecznik.
Dodał też, że pani Palsdottir zawsze deklarowała swoje aktywa władzom podatkowym, a zgodnie z parlamentarnymi zasadami pan Gunnlaugsson nie musiał deklarować udziałów w Wintris. Rzecznik tłumaczył, że certyfikaty współudziału w Wintris obu tych osób zostały wydane tylko dlatego, że premier i jego żona mieli wspólne konto bankowe.
Wcześniej o spółkę Wintris zapytany został sam Gunnlaugsson, podczas wywiadu dla szwedzkiej telewizji SVT. Reakcja premiera była gwałtowna. Poderwał się z krzesła, powiedział, że nie jest przygotowany do odpowiedzi na pytania w tej sprawie i oznajmił, że przerywa rozmowę, bo na inne tematy się z nim umawiano.
Sprawa premiera i spółki Wintris może wywołać w Islandii poważny kryzys polityczny. Tym bardziej, że z ujawnionych dokumentów wynika, że w aferę zamieszanych jest jeszcze dwóch ministrów rządu Gunnlaugssona: finansów i spraw wewnętrznych.
Autor: //gak / Źródło: BBC, Guardian
Źródło zdjęcia głównego: Georges Boulougouris/EU/EC