Zmarła po zatrzymaniu przez policję. Setki osób żegnały Sandrę Bland

Nagranie z zatrzymania Sandry Bland wzbudziło wiele kontrowersjiEPA/TANNEN MAURY

Setki osób wzięły udział w sobotę w pogrzebie Sandry Bland, która zmarła w zeszłym tygodniu w celi teksańskiego aresztu. Czarnoskóra kobieta trafiła tam po zatrzymaniu w trakcie kontroli drogowej za drobne wykroczenie. Amerykańscy aktywiści twierdzą, że to kolejny przykład brutalności policji wobec przedstawicieli mniejszości etnicznych w USA.

- To nie jest moment klęski, to jest godzina zwycięstwa. Nie żegnamy męczennika ani ofiary, honorujemy bohaterkę - powiedział pastor James Miller, który prowadził pogrzeb. Pastor prosił też, by wywrzeć presję na rząd, by ten nakazał śledztwo w sprawie śmierci Bland.

Drobne wykroczenie

10 lipca Sandra Bland jechała przez miejscowość Praire View w Teksasie, gdy policjant nakazał jej zjechać na pobocze. Powodem kontroli miało być to, że Bland nie zasygnalizowała kierunkowskazem zamiaru zmiany pasa ruchu.

Policjant kazał kobiecie opuścić samochód, ta jednak odmówiła. Wybuchła sprzeczka, w której trakcie 28-latka stawiała opór funkcjonariuszowi. W efekcie trafiła do aresztu. Postawiono jej zarzut napaści na policjanta na służbie.

Trzy dni później znaleziono ją w celi powieszoną, z plastikową torbą zarzuconą na głowę. Początkowo uznano jej śmierć za samobójstwo, ale z czasem śledczy przekazali, że badają sprawę także pod kątem ewentualnego morderstwa.

Nerwowe zatrzymanie

Historia Bland zyskała rozgłos za sprawą nagrania z kamery umieszczonej na desce rozdzielczej radiowozu, które pokazuje moment zatrzymania kobiety.

Widać na nim, jak 28-latka pomimo polecenia wydanego przez funkcjonariusza nie chce opuścić pojazdu. W reakcji na opór biały policjant wyciąga paralizator i ostrzega Bland, że ją porazi. Kobieta wychodzi wówczas z auta, ale nadal głośno protestuje.

Prawnik rodziny Sandry Bland przekazał, że nagranie nie rozwiało wątpliwości jej krewnych. Wręcz przeciwnie, mają oni teraz więcej zastrzeżeń do policji niż wcześniej. Uważają przede wszystkim, że można było uniknąć zatrzymania kobiety.

30-letni Brian Encinia, który aresztował Bland, w związku ze złamaniem procedur przy zatrzymaniu został oddelegowany do pracy biurowej. W policji rozpoczął służbę półtora roku temu.

Przed śmiercią zażywała marihuanę

Po śmierci kobiety w celi teksańscy funkcjonariusze stwierdzili, że popełniła ona samobójstwo.

- Już podczas pierwszego przesłuchania po zatrzymaniu przyznała, że w zeszłym roku próbowała odebrać sobie życie - powiedział dziennikarzom Glenn Smith, szeryf hrabstwa Waller.

W środę biuro szeryfa opublikowało spisany ręcznie dokument z zatrzymania Bland, z którego wynika, że wcześniej w tym roku kobieta próbowała popełnić samobójstwo biorąc dużą dawkę leków. Na pytanie, czy wciąż miewa depresję, zatrzymana miała odpowiedzieć "tak". A na pytanie, czy rozważa samobójstwo, odrzekła "nie". Dokument świadczy też o tym, że w momencie zatrzymania kobieta była pod wpływem nieokreślonych lekarstw. Prokuratura przekazała potem, że 28-latka regularnie zażywała Kepprę - lekarstwo na epilepsję.

Autopsja wykazała, jak podała we wtorek stacja telewizyjna NBC News, obecność marihuany w organizmie kobiety. Koroner potwierdził, że jej śmierć była samobójstwem.

Jednak we wtorek prokurator Elthon Mathis poinformował, że zgodnie z prawem śmierć Bland - jak wszystkie przypadki zgonów w celi - będzie badana również pod kątem zabójstwa.

Jak ustaliły teksańskie władze stanowe, strażnicy nie sprawdzali zatrzymanej co 60 minut, jak nakazują procedury. Szeryf Smith wyjaśniał, że nie podejrzewali Bland o skłonności samobójcze.

Wątpliwości i oskarżenia o rasizm

- Krewni kobiety znają stanowisko policji, ale nie zostali zaznajomieni z oficjalnym raportem - przekazał ich prawnik. - Rodzina nie ma dowodu na samobójstwo 28-latki - powiedział adwokat Cannon Lambert.

Zdaniem jej najbliższych, Bland nie miała skłonności samobójczych. Cieszyła się, że wkrótce rozpocznie pracę na Uniwersytecie w Praire View.

Przed aresztem, w którym zmarła, demonstrowali aktywiści, którzy oskarżali funkcjonariuszy o rasizm i nadużywanie przemocy. Skandowali "Nie ma sprawiedliwości, nie ma pokoju" i "Domagamy się odpowiedzi". Wśród protestujących byli członkowie Czarnych Panter - radykalnej organizacji walczącej o prawa ciemnoskórych osób w USA.

Autor: eos//gry / Źródło: Reuters, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: EPA/TANNEN MAURY

Tagi:
Raporty: