W rocznicę swojej ucieczki obalony prezydent Wiktor Janukowycz może czuć się bezpiecznie. Władze w Moskwie nie zamierzają wydać go Ukrainie. Rząd w Kijowie z kolei nie ma sposobu, by sprowadzić byłego przywódcę do kraju. Niektórzy wieszczą, że Janukowycz może podzielić los otrutego agenta rosyjskich służb specjalnych Aleksandra Litwinienki, gdyby kiedykolwiek zdecydował się ujawnić tajemnice władz na Kremlu.
- Byli urzędnicy, którzy ukrywają się przed ukraińskim wymiarem sprawiedliwości, wcześniej czy później zostaną złapani. Nawet jeśli ich poszukiwania zajmą wiele lat – deklaruje doradca szefa ukraińskiego MSW i deputowany Frontu Ludowego Anton Heraszczenko. – Zbiegowie wykorzystali sytuację i uciekli z kraju. Ściga ich Interpol. Wcześniej czy później, w ciągu 5, 10 czy 20 lat, zostaną odnalezieni. Przypomnę, w Izraelu wrogowie są poszukiwani nawet przez 50 lat – podkreślił Heraszczenko.
Deklaracje polityków ukraińskich, na tle dotychczasowych osiągnięć prokuratury generalnej w Kijowie w sprawie osądzenia i skazania kluczowych sprawców tragicznych wydarzeń na Majdanie - Janukowycza i jego najbliższych współpracowników, nie brzmią jednak optymistycznie.
"Znamy winnych, ale skazać nie możemy"
- Prokuratura zna winnych, ale skazać ich nie może. Janukowycz i wiele osób z jego otoczenia znalazło już schronienie w Rosji, co nie oznacza, że unikną odpowiedzialności - powiedział w parlamencie ukraińskim były już prokurator generalny Witalij Jarema.
Zaznaczył, że przepisy na Ukrainie uniemożliwiały ściganie zbiegów za granicą, a prace nabrały tempa dopiero po przyjęciu w styczniu ustawy o zaocznym skazywaniu przestępców.
Zapewnienia Jaremy najwyraźniej nie przekonały deputowanych. 10 lutego poparli wniosek o jego dymisję.
- Zmiana prokuratura przed rocznicą tragicznych wydarzeń na Majdanie była bardzo potrzebna. Może zmobilizować pracę śledczych, zdejmie także napięcie społeczne – komentował szef kijowskiego Centrum Badań Politycznych Wołodymyr Fesenko.
Prokuratura w Kijowie oskarżyła Wiktora Janukowycza o nadużycie władzy, zamach na integralność terytorialną państwa i odpowiedzialność za śmierć uczestników antyrządowych protestów na kijowskim Majdanie w okresie od listopada 2013 r. do lutego 2014 r. W starciach z oddziałami Berkutu zginęło wówczas 100 osób.
Wszystkie sprawy przeciwko Janukowyczowi, w tym dotyczące przestępstw gospodarczych, połączono w jedną: "utworzenie organizacji terrorystycznej”.
Na jej liście śledczy umieścili także byłych członków rządu oraz biznesmenów z najbliższego otoczenia byłego prezydenta.
Janukowycz jest poszukiwany międzynarodowym listem gończym od stycznia tego roku. Interpol odrzucał wcześniejsze wnioski władz Ukrainy argumentując, że wina Janukowycza nie została udowodniona w sądach ukraińskich.
"Złap mnie, jeśli potrafisz"
Rosyjska agencja RIA Nowosti w odpowiedzi na doniesienia z Kijowa o poszukiwaniu Janukowycza międzynarodowym listem gończym ironizowała tytułem depeszy: "Złap mnie, jeśli potrafisz".
Komentowała, że „osiągnięcia Interpolu w historii jego istnienia są skromne, a VIP-ów, złapanych i zwróconych krajom, z których zbiegli, można policzyć na palcach”.
Portal rosyjskiej telewizji Russia Today cytował prawnika Aleksandra Treszcziowa, który dowodził, że "działania władz w Kijowie, żądających po upływie roku wydania Janukowycza, są nielogiczne".
- Już dawno powinny były podjąć następujące kroki: umieścił go na liście osób poszukiwanych międzynarodowym listem gończym, złożyć odpowiednie dokumenty do Interpolu, skierować je do odpowiednich instancji dotyczących ekstradycji. Brak logiki w postępowaniu nasuwa pytanie, czy to wszystko jest im w ogóle potrzebne i czy są sprawą zainteresowane? - mówił adwokat.
Rosyjskie władze zapowiadają, że nie wydadzą Ukrainie Janukowycza.
Prokurator generalny Rosji Jurij Czajka, zanim jeszcze otrzymał ukraiński wniosek o ekstradycję obalonego prezydenta oświadczył, że „odpowiedź w tej sprawie będzie negatywna”.
Moskwa motywuje decyzję „prześladowaniami politycznymi”.
"Nawet jeśli władzom w Kijowie uda się sprowadzić Janukowycza do kraju, będzie on sądzony na podstawie oskarżeń, za które jest ścigany listem gończym" Kirił Kulikow
Czy Janukowycz podzieli los Litwinienki?
Eksperci w Kijowie przyznają, że szanse powrotu obalonego prezydenta do kraju są nikłe.
– Rosja nie wyda Janukowycza choćby z tego powodu, że otrzymał obywatelstwo rosyjskie. A zatem powinniśmy się skupić na udowodnieniu, że otrzymał je nielegalnie, bo w tym samym czasie na Ukrainie wszczęto przeciwko niemu sprawy karne – mówił były szef biura Interpolu w Kijowie Kirił Kulikow.
Zaznaczył, że nawet jeśli władzom w Kijowie uda się sprowadzić Janukowycza do kraju, będzie on sądzony na podstawie oskarżeń, za które jest ścigany listem gończym. Czyli za przestępstwa gospodarcze, w tym pranie brudnych pieniędzy, korupcję i rozkradanie mienia państwowego.
Ukraińskie służby finansowe szacują, że zablokowane środki na rachunkach spółek powiązanych z Janukowyczem i jego rodziną i zarejestrowanych za granicą sięgają 1,4 mld dol.
- Rosja może listy gończe ignorować. Nie jest tajemnicą, że dziś, mimo umów międzynarodowych, żadnej współpracy między prokuratorami i organami ścigania Ukrainy i Rosji, nie ma. Przykładem jest aresztowanie w Moskwie ukraińskiej nawigatorki Nadii Sawczenko – stwierdziła ukraińska prawniczka Wałentyna Tełyczenko, broniąca m.in. znanych polityków.
- Rosja nie wyda Janukowycza Ukrainie także z innego powodu. Były prezydent zna wiele tajemnic, dotyczących planów i zamiarów władz na Kremlu. Niewykluczone, że Janukowycz może podzielić los agenta rosyjskich służb specjalnych Aleksandra Litwinienki, który ujawnił niewygodne dla Kremla informacje i został otruty polonem - ocenił deputowany parlamentu ukraińskiego Wiktor Czumak.
Rosyjskie służby migracyjne nie chcą ujawnić informacji, czy Wiktor Janukowycz rzeczywiście otrzymał obywatelstwo ich kraju. Powodują się na przepisy dotyczące danych osobowych.
Janukowycz bez tytułu
Eksperci w Kijowie przyznają, że starania o ściganiu Janukowycza za granicą należało podjąć tuż po jego ucieczce z Ukrainy.
- Niestety, władze Ukrainy zajęły się tym później. Wtedy, kiedy usłyszały krytykę pod swoim adresem ze strony Europy i kiedy zaistniało zagrożenie, że sankcje wobec skorumpowanych urzędników, którzy działali pod auspicjami Janukowycza, nie zostaną wprowadzone – podkreśliła Wałentyna Tełyczenko.
Politolodzy w Kijowie komentują, że symboliczną decyzją deputowanych parlamentu ukraińskiego, przed rocznicą wydarzeń na Majdanie, było pozbawienie Wiktora Janukowycza tytułu prezydenta.
– To właściwie wszystko, co mogli zrobić. Uznali, że to rekompensata za to, że po roku od ucieczki Janukowycza nikt z jego współpracowników nie został osądzony, co więcej - nie został nawet zatrzymany i aresztowany – mówił kijowski politolog i szef firmy Berta Communication Taras Berezowec.
"Yanukovychleaks"
Przed dymisją prokuratora generalnego Witalija Jaremy ukraińskie portale pisały, że pod jego kierownictwem nadal pełnili swe funkcje sędziowie i prokuratorzy, prześladujący aktywistów Majdanu.
Dziennikarze ustalili, ze jeszcze w grudniu 2014 r. na Ukrainie działały banki, obsługujące rachunki rodziny Janukowycza, a w listopadzie sąd w Kijowie potajemnie zdjął areszt z rachunków Siergieja Arbuzowa, byłego szefa Narodowego Banku Ukrainy i bliskiego współpracownika starszego syna Janukowycza, Ołeksandra, także poszukiwanego międzynarodowym listem gończym.
„Janukowycz może podzielić los agenta rosyjskich służb specjalnych Aleksandra Litwinienki” Wiktor Czumak
Radio Swoboda, powołując się na Olega Chomyka, koordynatora projektu Yanukovychleaks (zajmuje się poszukiwaniem dokumentów w prezydenckiej rezydencji Meżyhiria pod Kijowem, którą opuścił Janukowycz) podało, że prokuratorzy niechętnie korzystali z archiwum, zawierającego 25 tys. dokumentów, dotyczących przestępczych działań obalonych władz.
Internetowa gazeta "Ukraińska Prawda" informowała o decyzji UE w sprawie zniesienia sankcji wobec czterech współpracowników Janukowycza z powodu braku dowodów dotyczących korupcji.
Gazeta powołuje się na publikację "The Wall Street Journal". Nazwisk nie podano. Nowy prokurator generalny Ukrainy Wiktor Szokin zapowiada, że "zrobi wszystko, by do tego nie dopuścić".
Prokuratura ukraińska utrzymuje, że w "masowym zabójstwie aktywistów na Majdanie brały udział przedstawiciele rosyjskich resortów siłowych". Śledczy twierdzą, że dotarli do rozmów telefonicznych Janukowycza, który "kontaktował się z abonentami w Rosji".
Dochodzenie w tej sprawie trwa.
Autor: Tatiana Serwetnyk//gak/kwoj / Źródło: newsru.ua, rosbalt.ru, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Interpol / Wikipedia