Gdy 11 września 2001 roku usłyszeli alarm, nie ruszyli do wyjść ewakuacyjnych World Trade Center. Zostali, aby zmienić buty, zapisać dokumenty czy wylogować się z komputera. Raport o ewakuacji z WTC przedstawili brytyjscy uczeni - pisze gazeta.pl.
Trzy i pół roku zajęły rozmowy z byłymi pracownikami WTC, którzy przeżyli atak. Efekt to 6000 stron relacji z ewakuacji budynku. Z raportu wynika, że spośród 271 przebadanych jedynie 8,6 proc. opuściło budynek natychmiast po włączeniu się alarmu. Odejście z miejsca pracy zajęło reszcie średnio osiem minut. Niektórzy zwlekali nawet pół godziny.
Powody? Tragiczne w skutkach konsekwencje mogły mieć tak trywialne rzeczy, jak zapisanie dokumentów w edytorze tekstu, wylogowanie się czy pójście do toalety - wynika z raportu.
Zatrzymywali się i uciekali w złą stronę
Najpoważniejszym problemem w ewakuacji był tłok na schodach. Najbardziej szokujące jest to, że część ludzi, zamiast uciekać na dół, wchodziła do góry, powiększając chaos.
Według naukowców wniosek z raportu jest jeden: trzeba nauczyć ludzi, by uciekali jak tylko usłyszą alarm. - Nie ma w takiej sytuacji żadnego znaczenia wyłączenie komputera, czy zapisanie dokumentów - ocenił Ed Galea, profesor kierujący projektem na Uniwersytecie w Greenwich.
Do ataku na WTC doszło 11 września 2001 roku. W bliźniacze wieże Światowego Centrum Handlu w odstępie kilku minut - o 8.46 i 9.03. - uderzyły dwa samoloty. Budynki zawaliły się o godzinie 9.59 i 10.28. Zginęły 2752 osoby - pasażerowie samolotów, terroryści, pracownicy WTC i ratownicy.
Źródło: gazeta.pl