Wojsko odsyła do kraju sześciu żołnierzy z polskiego kontyngentu w Afganistanie. Dwóch z nich nie chciało wykonywać rozkazów i nakłaniało do tego innych.
Pozostali - według oficjalnych informacji - wracają na własną prośbę. Według radia RMF FM, dwaj podoficerowie nie chcieli opuszczać bazy i namawiali innych, by odmawiali wyjazdów na patrole. Powodem miało być słabe opancerzenie samochodów Humvee gorsze niż pojazdów używanych przez siły amerykańskie. Do buntu doszło w bazie w Sharana (prowincja Paktika).
Płk Edward Jaroszuk, rzecznik żandarmerii wojskowej potwierdza w rozmowie z radiem, że żandarmeria zajmuje się sprawą "w zakresie niesubordynacji żołnierzy" na rozkaz dowódcy kontyngentu.
Jarosław Rybak, rzecznik resortu obrony potwierdza, że minister zdecydował o wysłaniu żołnierzy do kraju, nawet tych, którzy ulegli namowom, a potem przekonywali, że była to tylko chwila słabości.
- Niektórzy z nich wycofali się i prosili o drugą szansę, ale minister postanowił, że jej nie dostaną, bo jeśli ktoś raz nie sprawdził się psychicznie, to może mieć kryzys w przyszłości i zawieść innych, narażając ich na niebezpieczeństwo - dodał Rybak. Za niesubordynację, niewykonanie rozkazu, podżeganie do nieposłuszeństwa żołnierzom może grozić nawet do trzech lat więzienia.
Polski kontyngent w Afganistanie tydzień temu osiągnął gotowość bojową. Żołnierze stacjonują w kilku bazach, m.in. w Gardez, Sharanie, Wazi Khwa, Ghazni i Kabulu. Do ich zadań należy m.in. wzmacnianie sił państw sojuszniczych w zakresie konwojowania, obrony i ochrony obiektów oraz zabezpieczenia logistycznego, rozpoznanie terenu i obiektów, rozminowywanie terenu i szkolenie afgańskich sił bezpieczeństwa.
kdj
Źródło: RMF FM, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24