Do katastrofy u wybrzeży Holandii, w której zginęło dwóch Polaków, a trzech zaginęło, najprawdopodobniej doszło z powodów błędów ludzkich. Zarejestrowane tuż przed zderzeniem ruchy obu statków mogą wskazywać, że kontenerowiec Corvus J. próbował wykonać gwałtowny unik, a Baltic Ace "podstawił" mu się pod dziób, co doprowadziło do kolizji i zatonięcia samochodowca.
Do zderzenia obu jednostek doszło w środę wieczorem na Morzu Północnym kilkadziesiąt kilometrów od wybrzeża Holandii. W wyniku kolizji samochodowiec Balitc Ace, zbudowany przez stocznię w Gdyni, zatonął w ciągu kilkunastu minut. Kontenerowiec Corvus J. utrzymał się na wodzie ze znacznymi uszkodzeniami dziobu.
Na pokładzie zatopionej jednostki było 24 marynarzy w tym 11 Polaków. 13 osób udało się szybko podjąć z tratw ratunkowych. W ciągu kolejnej doby znaleziono pięć ciał, w tym dwóch Polaków. Sześć osób, w tym trzech Polaków jest uznawanych za zaginionych, ale szanse na znalezienie ich żywych są "niemal zerowe".
Ustąpić temu z prawej
Do kolizji doszło na bardzo ruchliwej części Morza Północnego, w pobliżu wylotu Kanału La Manche i podejścia do wielkiego portu w Rotterdamie. Codziennie przepływają tam setki statków i na morzu panuje duży "tłok".
W tym dużym zagęszczeniu jednostek, Baltic Ace i Corvus J. znalazły się na kursie kolizyjnym. Zarejestrowane przez systemy kontroli żeglugi ruchy obu statków tuż przed zderzeniem pokazują, że kontenerowiec płynął na południowy wschód w kierunku wybrzeża Holandii, a samochodowiec na północny wschód w kierunku Skagerraku i Cieśnin Bałtyckich.
Kursy obu jednostek przecinały się niemal pod katem prostym. Kluczowe znaczenie dla wypadku ma to, że Corvus J. miał Baltic Ace po swojej prawej burcie. Międzynarodowe przepisy o zapobieganiu zderzeń na morzu mówią, iż w takim wypadku kontenerowiec powinien ustąpić pierwszeństwa samochodowcowi, analogicznie do zasady obowiązującej na polskich drogach.
Złe decyzje
Zarejestrowane kursy jednostek wskazują jednak, że obie załogi najprawdopodobniej popełniły błędy, które doprowadziły do kolizji w sytuacji, kiedy łatwo było jej uniknąć.
Najwyraźniej załoga Baltic Ace widząc zbliżający się kontenerowiec postanowiła lekko zmienić kurs w lewo, tak, aby przejść za jego rufą.
Tym samym załoga samochodowca popełniła błąd, ponieważ zgodnie z przepisami powinna zachować kurs i prędkość, jako jednostka posiadająca pierwszeństwo. Na dodatek prawo morskie stanowi, że jeśli już podejmuje się jakieś manewry, to muszą one być na tyle zdecydowane, aby inne jednostki mogły je łatwo zauważyć i na nie zareagować. Zmiana kursu Baltic Ace była natomiast powolna i stopniowa.
Gdyby Corvus J. w tej sytuacji nie podjął żadnych zmian kursu, do zderzenia by nie doszło. Niestety załoga kontenerowca zorientowała się, że z prawej burty zbliża się inny statek i wykonała gwałtowny zwrot w prawo celem zejścia z drogi Baltic Ace. Zastosowano się tym samym do przepisów, które nakazują zawsze wykonywać uniki w prawo i nie przechodzić przed dziobem statków nadpływających z tej strony. Można jednak dyskutować, czy nie był to ruch spóźniony i nie uwzględniający stopniowej zmiany kursu Baltic Ace.
Gwałtowny koniec
Niestety, gwałtowny manewr Corvus J. połączony z zmianą kursu Baltic Ace ustawił oba statki na kursie kolizyjnym i zderzenie stało się nieuniknione. Kontenerowiec uderzył z dużą siłą w prawą burtę samochodowca pod dużym kątem.
Gruszka dziobowa Corvus J. (obła "broda" umieszczona na podwodnej części dziobu statku, która zmniejsza opór wody) najprawdopodobniej wybiła dziurę w podwodnej części burty Balitc Ace, a dziób wybił jeszcze większą dziurę nad powierzchnią wody.
Samochodowiec zaczął być zalewany przez wodę wlewającą się mniejszym otworem wybitym przez gruszkę dziobową. Powstały przechył na prawą burtę mogły pogłębić sięgające trzech metrów fale, co ostatecznie najprawdopodobniej doprowadziło do dostania się wody do statku przez drugą, większą dziurę wybitą przez dziób kontenerowca.
W tym momencie los Baltic Ace był przesądzony. Statki tego typu są de facto pustymi "pudełkami" o relatywnie słabej stateczności. Gdy na wielkie otwarte pokłady przystosowane do przewożenia samochodów zaczęła się dostawać woda, statek gwałtownie pochylił się na burtę i zatonął w kilkanaście minut, a załoga miała mało czasu na ewakuację.
Autor: mk//gak/k / Źródło: tvn24.pl