Wdowa po zabitym strażaku nie odebrała telefonu od prezydenta. "Mąż by tego nie chciał"

Źródło:
New York Post, tvn24.pl
Moment, w którym Donald Trump zostaje zaatakowany. Nagranie
Moment, w którym Donald Trump zostaje zaatakowany. NagranieReuters
wideo 2/5
Moment, w którym Donald Trump zostaje zaatakowany. NagranieReuters

Żona Corey'ego Comperatore, strażaka śmiertelnie postrzelonego podczas sobotniego wiecu Donalda Trumpa, odmówiła odebrania telefonu od prezydenta USA Joe Bidena. Rozmawiając z amerykańskimi mediami, kobieta wyznała, że jej mąż był "oddanym" wyborcą Partii Republikańskiej i "nie chciałby, żebym z nim rozmawiała".  

Corey Comperatore stracił życie podczas ataku, do jakiego doszło na sobotnim wiecu Donalda Trumpa w Pensylwanii. Był strażakiem, a także mężem i ojcem dwójki dzieci. Zginął, próbując osłonić własnym ciałem rodzinę przed kulami.

ZOBACZ TEŻ: Po zamachu na Donalda Trumpa dwie osoby "w stanie krytycznym, ale stabilnym". Ujawniono, kim są

Nie odebrała telefonu od prezydenta USA

Wyrazy współczucia dla jego bliskich od soboty składają zarówno politycy Partii Republikańskiej, jak i Partii Demokratycznej. Na telefon do Helen Comperatore, małżonki mężczyzny, zdecydował się nawet sam prezydent USA Joe Biden. Kobieta nie odebrała jednak połącznia. Jak tłumaczyła później w rozmowie z tabloidem "New York Post", "nie chciała z nim rozmawiać".

- Nie rozmawiałam z Bidenem. (....) Mój mąż był oddanym wyborcą republikanów i nie chciałby, żebym z nim rozmawiała - wyjaśniła kobieta. Podkreśliła jednak, że "nie ma nic do Joe Bidena". - Nie jestem jedną z tych osób, które angażują się w politykę. Popieram Trumpa. To na niego głosuję, ale nie mam niechęci do Joe Bidena - dodała. - Joe Biden nie zrobił mojemu mężowi nic złego. Zrobił to 20-letni, podły dzieciak - podkreśliła Helen Comperatore.

Zamach na Trumpa na wiecu w Pensylwanii PAP/EPA/DAVID MAXWELL

ZOBACZ TEŻ: Biden po ataku na Trumpa: to, co się zdarzyło, jest chore

Autorka/Autor:jdw//mm

Źródło: New York Post, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/DAVID MAXWELL