- To jest najpiękniejszy dzień w moim życiu. Przez tyle dni czekałam tu na mojego syna - mówiła matka jednego z odnalezionych w tajlandzkiej jaskini młodych piłkarzy. Wielu członków rodzin od ponad tygodnia koczowało przed wejściem do jaskini, czekając na dobre wieści. Teraz muszą czekać - być może wiele tygodni - na wyciągnięcie ich dzieci spod ziemi.
Po 10 dniach do zaginionych w jaskini Tham Luang Nang Non dotarli płetwonurkowie sił specjalnych tajlandzkiej armii. Jak poinformowali ratownicy, grupa jest we względnie dobrym stanie, chłopcy odnieśli niewielkie obrażenia i nikomu nie zagraża bezpośrednie niebezpieczeństwo. Problemem zaś będzie teraz wyciągnięcie chłopców z jaskini.
Wielu członków rodzin uwięzionych dzieci od ponad tygodnia koczowało w namiotach przed wejściem do jaskini.
- To jest najpiękniejszy dzień w moim życiu. Przez tyle dni czekałam tu na mojego syna. Dawali im pięćdziesiąt procent szans. Jestem taka szczęśliwa. Pierwszą rzeczą jaką zrobię, to mocno go przytulę - powiedziała matka jednego z odnalezionych chłopców Aikarn Wiboonrunreung.
Podziękowała wszystkim dziennikarzom, którzy "byli z nami przez te wszystkie dni".
- Nie wiem, w jaki sposób mogę odwdzięczyć się ratownikom zaangażowanym w akcję. Jedyne co mogę, to powiedzieć: bardzo, bardzo wam dziękuję - mówił ojciec jednego z odnalezionych.
- Nie mogę się doczekać, aż zjemy nasze ulubione omlety - mówiła z kolei Aisha Wiboonrungrueng.
Woda odcięła drogę wyjścia
Młodzi piłkarze w wieku 11-16 lat i ich trener zaginęli 23 czerwca, gdy weszli do jaskini Tham Luang Nang Non w prowincji Chiang Rai w północnej części kraju. Kompleks jaskiń ciągnie się tam przez kilka kilometrów, przejścia są wąskie i często zalewa je woda. Zalała je także 23 czerwca, odcinając grupie drogę wyjścia. Jaskinie do dziś nie zostały w pełni zbadane przez człowieka. Grupy zaginionych poszukiwali tajlandzcy komandosi, ekipy ratownicze z USA, Wielkiej Brytanii, a w całą akcję zaangażowanych było w sumie ponad tysiąc osób.
"Nie sądzę, że wrócą do domu szybko"
Odnalezienie chłopców i ich opiekuna to dopiero początek ich drogi na powierzchnię. - Wciąż rozważamy wszystkie możliwości i nie sądzę, że wrócą do domu szybko - powiedział wprost Narongsak Osottanakorn, gubernator prowincji Chiang Rai.
Jego prognozę potwierdza tajlandzka armia. - Przygotujemy dodatkową żywność na co najmniej cztery miesiące i nauczymy całą trzynastkę nurkowania, podczas gdy cały czas będziemy wypompowywać wodę - oznajmił w oświadczeniu sił zbrojnych kapitan Anand Surawan.
Autor: js/mtom / Źródło: Reuters, AP