Do służby w azjatyckich marynarkach wojennych wchodzą kolejne potężne okręty. Co potrafią nowoczesne lotniskowce, śmigłowcowce i duże okręty desantowe? Czy trwający wyścig w ich budowie oznacza, że Daleki Wschód szykuje się do wojny na morzu?
Lekkie lotniskowce, śmigłowcowce, niszczyciele śmigłowcowe, duże okręty desantowe - na wschodnioazjatyckich wodach robi się coraz tłoczniej, a olbrzymie okręty o wyporności kilkudziesięciu tysięcy ton mają świadczyć o militarnej sile państw. Biorąc pod uwagę liczbę i tonaż wprowadzanych do służby jednostek, Azja stała się najprężniejszym pod tym względem obszarem świata. Według niektórych ekspertów można wręcz mówić o wyścigu zbrojeń pomiędzy marynarkami azjatyckich państw.
Spośród azjatyckich potęg tylko Chiny i Indie oficjalnie posiadają na służbie lotniskowce (nie licząc Tajlandii, która potęgą jednakże nie jest), a nazewnictwo i przeznaczenie pozostałych nowoczesnych okrętów pozostaje niejasne. Warto więc podsumować, ile i jakiego rodzaju okręty lotnicze budują poszczególne azjatyckie potęgi, oraz jak to wpłynie na sytuację w regionie.
Lotniskowce
Przeznaczeniem lotniskowców jest prowadzenie działań bojowych przy wykorzystaniu stacjonujących na jego pokładzie samolotów. Okręty tego typu są bronią typowo ofensywną, a o ich sile decyduje przede wszystkim długość pasa startowego umożliwiającego start i lądowanie różnego rodzaju maszyn oraz duża liczba przewożonych samolotów. W tym celu wyposażone są przeważnie w specjalne skocznie i katapulty, które ułatwiają start i lądowanie oraz hangary lotnicze pod pokładem, by zwiększyć liczbę posiadanych maszyn.
Bez wątpienia głównym motorem napędowym trwających zbrojeń morskich jest Pekin. Nie tylko dlatego, że w 2012 roku wprowadził do służby swój pierwszy lotniskowiec oraz rozpoczął budowę kolejnych potężnych jednostek. Nie mniej ważne jest, że sprowokował tym inne, nieufne wobec Chin państwa regionu do rozbudowy własnych flot.
Stare w służbie, nowe w planach
Liaoning, czyli stworzony w oparciu o odkupiony od Ukrainy nieukończony radziecki lotniskowiec Wariag, jest największym okrętem spośród flot państw azjatyckich. Na jego pokładzie mieścić ma się w sumie od 36 do 50 samolotów i śmigłowców. Chińczycy prowadzą jednocześnie prace nad maszynami zdolnymi do operowania z lotniskowców, póki co muszą jednak korzystać z konstrukcji rosyjskich.
Okręt na razie służy przede wszystkim celom szkoleniowym jako platforma do ćwiczeń zarówno marynarzy, jak i lotników, z których utworzone zostaną załogi dla kolejnych planowanych okrętów. W trakcie budowy jest już bowiem kolejny lotniskowiec, pierwszy całkowicie chińskiej konstrukcji, docelowo zaś Pekin planuje posiadać w służbie co najmniej cztery okręty tego typu.
Poza Chinami w regionie lotniskowce posiadają jeszcze Indie. Obecnie w służbie mają dwa lotniskowce będące zakupionymi konstrukcjami zagranicznymi - wybudowany przez Brytyjczyków Viraat pochodzi jeszcze z lat 50. XX wieku i jest najstarszym pełniącym służbę lotniskowcem na świecie. Vikramaditya jest z kolei dawnym radzieckim lotniskowcem Admirał Gorszkow.
Okręty te, choć w przeciwieństwie do Liaoninga, mają rzeczywisty potencjał bojowy, również traktowane są jako rozwiązanie tymczasowe, nim gotowe będą nowoczesne lotniskowce indyjskiej produkcji. Pierwszy z nich, Vikrant, ma wejść do służby w ciągu trzech lat, zaś budowa kolejnego, Vishanta, jeszcze się nie rozpoczęła. Według ujawnionych założeń, na 300-metrowym pokładzie Vishanta ma mieścić się ponad 60 samolotów i śmigłowców.
Śmigłowcowce/śmigłowcowce desantowe
Pozostałe państwa azjatyckie przyjmują na służbę bardziej wielofunkcyjne okręty lotnicze, które posiadają nieznacznie mniejsze pokłady i przeznaczone są do przewożenia śmigłowców. Ich wspólną cechą jest zdolność przyjęcia od kilkunastu do kilkudziesięciu maszyn oraz większe niż w przypadku lotniskowców możliwości transportu ludzi i sprzętu.
Najnowocześniejsze jednostki tego typu nie ustępują jednak znacznie lotniskowcom pod względem możliwości i również posiadają duży potencjał ofensywny, zwłaszcza w przypadku zastąpienia śmigłowców samolotami skróconego (V/STOL) lub pionowego (VTOL) startu i lądowania. Jednocześnie ich zdolność przyjęcia na pokład kilkuset żołnierzy i co najmniej kilkudziesięciu pojazdów dodatkowo zwiększa możliwość ich bojowego wykorzystania.
Z tego powodu okręty śmigłowcowe stanowią większość dużych jednostek przyjmowanych do służby w Azji, a ze względu na swoje rozbudowane możliwości łatwiej również uzasadnić decyzje o ich budowie.
Potężne Izumo, Canberra i Dokdo
Najpotężniejszą jak dotąd jednostką tego typu w regionie jest oddany do służby w ubiegłym tygodniu japoński niszczyciel śmigłowcowy Izumo. Choć wielkością i liczbą przewożonych na pokładzie maszyn dorównuje małym lotniskowcom, jego klasyfikacja jako niszczyciela wynika z obowiązujących Japonię od końca II wojny światowej ograniczeń dotyczących budowy broni ofensywnej.
Izumo pomieścić może do 28 wojskowych maszyn, śmigłowców oraz samolotów pionowego startu i lądowania V-22 Osprey. Eksperci zauważają jednak, że po niewielkich modyfikacjach równie dobrze na pokładzie znaleźć mogą się nowoczesne myśliwce piątej generacji Lockheed Martin F-35, co dałaby Izumo możliwości klasycznego lotniskowca. W trakcie budowy znajduje się już drugi, bliźniaczy okręt tej klasy. Dołączą one do dwóch mniejszych śmigłowcowców klasy Hyuga, zdolnych do przewożenia do 18 śmigłowców lub samolotów pionowego startu.
Na niewiele mniejsze od Izumo śmigłowcowce desantowe zdecydowała się również Australia. Okręty klasy Canberra, z których jeden już pełni służbę, a drugi ma być ukończony w 2016 roku, zdolne są pomieścić 16 śmigłowców, tysiąc żołnierzy oraz ponad 100 pojazdów lub 200 kontenerów transportowych każdy. Ponieważ ich konstrukcja oparta została o hiszpański lekki lotniskowiec/okręt desantowy Juan Carlos, również Canberra bez problemu mogłaby zostać przekształcona w lotniskowiec.
Ambitne plany w zakresie nowych okrętów lotniczych ma Korea Południowa. Przyjęty na służbę w 2007 roku Dokdo jest pierwszym z trzech planowanych dużych okrętów desantowych tej klasy. Jego konstrukcja i wymiary pozwalają mu przyjmować na pokład nie tylko śmigłowce, ale również samoloty o zdolnościach krótkiego startu i lądowania takie jak Harrier lub najnowsze F-35B. Koreańskie władze zaprzeczają jednak, jakoby samoloty tego typu miały operować z Dokdo, ale powszechnie uważa się, że wypowiedzi te mają jedynie na celu nie zadrażnianie relacji z Chinami.
Ponadto koreańska marynarka planuje zbudować do 2036 r. dwa lekkie lotniskowce zdolne pomieścić po 30 samolotów każdy. Plany te nie weszły jednak jeszcze w fazę realizacji.
Chiny i Indie pozostają w tyle
Obok programu budowy lotniskowców, całą flotę śmigłowcowców desantowych tworzą również Chiny. Największa tego typu jednostka, nazywana Type 081, ma mieć pokład mieszczący 18 śmigłowców, ale szczegóły dotyczące tej konstrukcji nie są jak dotąd znane.
Słabiej radzą sobie z pozyskaniem śmigłowcowców Indie. Delhi od kilku lat stara się wzmocnić marynarkę o cztery duże okręty desantowe o wyporności 35-40 tys. ton, jak dotąd indyjskie stocznie nie były jednak w stanie zrealizować takiego zamówienia. Jako alternatywa rozważany jest więc zakup zagranicznych konstrukcji, m.in. francuskich okrętów klasy Mistral.
Armia w służbie polityki
Dlaczego jednak okręty te w ogóle powstają i jakie mają przynosić korzyści?
Po pierwsze, mają znaczenie propagandowo-polityczne. Posiadanie dużych, nowoczesnych i wielofunkcyjnych okrętów ma jednocześnie świadczyć o rosnącej potędze państwa oraz odstraszać potencjalnych agresorów. Wyraźnie widoczne jest przy tym, że decyzje o budowie lub zakupie tego typu jednostek podejmowane są w reakcji na działania innych państw, przede wszystkim Chin.
Z kolei celem Chin jest, by tak jak pod względem gospodarczym i ludnościowym, mieć również wyraźną przewagę wojskową nad innymi azjatyckimi państwami. W ten sposób obserwujemy klasyczny wyścig zbrojeń, choć jego motywacje oficjalnie pozostają niekonfrontacyjne.
Okręty "niebojowe"
Drugim powodem jest rzeczywisty potencjał wykorzystania okrętów lotniczych i desantowych w warunkach pokojowych. Ich zdolności transportu śmigłowców, ciężkich pojazdów oraz personelu mogą mieć olbrzymie znaczenie, między innymi przy walce ze skutkami katastrof naturalnych. Pierwszym głośnym przypadkiem tego typu było zaangażowanie amerykańskich i tajlandzkich okrętów lotniczych w 2004 roku w akcji ratowniczej po przejściu niszczycielskiego tsunami na Oceanie Indyjskim. Okręty te były w stanie jako pierwsze jednocześnie dostarczyć niezbędną pomoc, taką jak żywność, lekarstwa i ratowników oraz ewakuować rannych.
Katastrofy tego typu często zdarzają się przy tym daleko od klasycznych lotnisk lub portów, w rezultacie czego olbrzymie znaczenie ma możliwości wykorzystania tych okrętów przez śmigłowce ratownicze oraz mniejsze jednostki desantowe, które mogą dowieźć ładunek na zwykłą plażę. Gdy zniszczenia na lądzie są znaczne, okręty wojenne stanowią również dodatkowe ośrodki komunikacji lub źródła zasilania. Nowoczesne śmigłowcowce mają z resztą możliwości adaptacji pokładów w zależności od potrzeb - w hangarze przeznaczonym do transportu pojazdów opancerzonych równie dobrze znaleźć się może pomoc humanitarna albo szpital polowy.
Niebojowe wykorzystanie okrętów lotniczych i desantowych jest jedną z kwestii branych pod uwagę przy budowie nowoczesnych jednostek tego typu, a w regulaminach wojskowych pojawiają się zalecenia dotyczące dzielenia bojowych i niebojowych zadań swojej floty.
Olbrzymi potencjał ofensywny
Trzecim przeznaczeniem okrętów lotniczych pozostaje zastosowanie bojowe. Od II wojny światowej udowodniły one swoją przewagę nad każdym innym rodzajem okrętów oraz kluczowe znaczenie we wszelkiego rodzaju operacjach wojskowych.
W przypadku śmigłowcowców dochodzą do tego możliwości przewożenia wojsk i ciężkiej broni, okręty te mogą więc nie tylko walczyć o przewagę na morzu i w powietrzu, ale też na lądzie dzięki zdolnościom desantowym.
Poza tym okrętom lotniczym w każdej flocie towarzyszą liczne mniejsze okręty eskorty. Ich powstawanie jest więc elementem całościowej rozbudowy floty. Oznacza to, że państwa azjatyckie jednocześnie zbroją się w nowoczesne okręty podwodne, niszczyciele czy korwety rakietowe. Skala morskich zbrojeń jest szczególnie niepokojąca, gdy weźmie się pod uwagę regionalne spory terytorialne, które regularnie doprowadzają do incydentów z udziałem jednostek wojskowych oraz do nacjonalistycznych wystąpień.
Nadchodzi wojna?
Posiadana armia i zdolność ofensywna od zawsze służyły w Azji osiąganiu przede wszystkim celów politycznych, a nie ideologicznych czy czysto wojskowych. Choć były wyjątki, ostatnia stoczona przez Chiny wojna potwierdza, że niewiele się po tym względem zmieniło - w 1979 roku Chiny uderzyły na Wietnam tylko po to, by po czterech tygodniach walk nagle wycofać się z powrotem na granicę. Chiny nie zajęły żadnych nowych terytoriów, nie zdobyły nawet żadnego dużego miasta. Wojna służyła jedynie wzmocnieniu politycznej presji na Wietnam, by ten ograniczył swoją współpracę z ZSRR.
Ponieważ to Chiny są największą azjatycką potęgą i stroną większości regionalnych konfliktów, można założyć, że to przede wszystkim od nich zależeć będzie możliwość wybuchu otwartej wojny. Jakie więc cele mógłby Pekin osiągnąć, wykorzystując swoją rosnącą flotę?
W pierwszej kolejności wskazać należałoby spór o wyspy na morzach Wschodniochińskim i Południowochińskim. Wyspy te dałyby Chinom nie tylko dostęp do złóż surowców i bogatych łowisk, ale też kontrolę nad morskimi szlakami handlowymi. Zajęcie ich poprawiłoby również strategiczne możliwości chińskiej floty i lotnictwa, które mogłyby operować z dużo większą swobodą niż ma to miejsce obecnie, gdy Chiny szczelnie otoczone są od strony morza przez mało przychylne państwa takie jak Japonia, Korea Południowa, Tajwan czy Filipiny.
Parasol ochronny USA
Chińczycy, w przeciwieństwie do Rosjan, ponad bieżące kalkulacje strategiczne przeważnie stawiają pragmatyzm i myślenie długofalowe. W rezultacie wydaje się, że otwarty konflikt o wyspy nie byłby warty popsucia relacji gospodarczych z sąsiadami, a także utraty zaufania i pozycji wiarygodnego mocarstwa, o którą Chińczycy starają się od lat.
Podobnie mało prawdopodobna wydaje się więc kwestia siłowego przyłączenia Tajwanu, który uważany jest za integralną część Chin. Jego zdobycie zakończyłoby w pewnym stopniu proces "jednoczenia Chin", a także dałoby chińskiej flocie bezpieczną drogę wyjścia na otwarty ocean. Po stronie Tajwanu stoją jednak Stany Zjednoczone, militarne rozstrzygnięcie przynależności tej wyspy wydaje się więc obecnie nie tyle ryzykowne, co niemożliwe.
Obecność marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych w Azji Wschodniej jest tym bardziej istotna, że Chiny zdają sobie sprawę, iż w dającej się przewidzieć przyszłości nie dadzą rady dorównać USA pod względem potencjału floty. W związku z tym Pekin stara się jedynie mieć bezsporną przewagę nad państwami azjatyckimi, przede wszystkim nad Japonią.
Broń - tak, wojna - (na razie) nie
Intensywna modernizacja flot azjatyckich mocarstw i wodowanie dużych okrętów lotniczych, broni z natury ofensywnej, nie są więc jasną oznaką, że region prze do wojny.
Otwarta wojna byłaby katastrofą dla wszystkich dynamicznie rozwijających się obecnie państw azjatyckich, wzmacnianie flot wojennych można więc ocenić jako mające przede wszystkim znaczenie polityczne. Chodzi o utrzymywanie przewagi Chin w dopuszczalnych granicach, a jednocześnie wzmacnianie własnego znaczenia międzynarodowego poprzez posiadanie nowoczesnych i wielofunkcyjnych okrętów przeznaczonych również do służby niebojowej.
Warto również pamiętać, że choć wzrost liczby okrętów najbardziej dynamiczny i widoczny jest w Azji Wschodniej, znaczne inwestycje w okręty lotnicze czynione są też w Europie. Francja wprowadziła do służby lekki lotniskowiec Charles de Gaulle i buduje swoje okręty desantowe Mistral, Wielka Brytania buduje lotniskowce Queen Elizabeth, Hiszpania zbudowała okręt desantowy Juan Carlos, a Włochy lekki lotniskowiec Cavour.
Nowoczesne okręty lotnicze są więc współczesną tendencją w najsilniejszych flotach całego świata, a szczególna dynamika budowy nowych jednostek w Azji Wschodniej jest w dużym stopniu rezultatem rosnących możliwości azjatyckich państw.
Autor: Maciej Michałek\mtom / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl