Wyciek w rosyjskich zakładach nuklearnych

 
Ze zbiornika wyciekły toksyczne odpadyTVN24.pl

Naruszenie zasad bezpieczeństwa spowodowało radioaktywny wyciek w dużych zakładach nuklearnych na Uralu, ale nie ma zagrożenia dla ludzi - poinformowało rosyjskie ministerstwo do spraw sytuacji nadzwyczajnych.

Do incydentu doszło cztery dni temu. Z powodu wadliwego zaworu nastąpił wyciek ze zbiornika z płynnymi odpadami radioaktywnymi. Zanieczyszczeniu uległa droga na terenie zakładów "Majak" na długości 1,5 km.

- Po przeprowadzeniu śledztwa stwierdzono, że powodem wycieku w zakładach "Majak" radioaktywnego płynu były drastyczne naruszenie zasad bezpieczeństwa - poinformowało w specjalnym oświadczeniu biuro prokuratora generalnego. - Nikt nie doznał obrażeń. Poziom radioaktywności w zakładach i wokół nich jest normalny i całkowicie nieszkodliwy - informuje biuro.

Ekolodzy nazywają zakłady "Majak" tykającą bombą zegarową Rosji. W tym ściśle tajnym obiekcie utylizuje się broń jądrową i odpady nuklearne. Już nieraz dochodziło tam do awarii, jednak incydenty z lat 1949, 1957 i 1967 były przez lata ukrywane przez radzieckie władze. Zdaniem działaczy Greenpeace zakłady "Majak" to jedno z najbardziej radioaktywnych miejsc na Ziemi, a okoliczni mieszkańcy wciąż odczuwają skutki awarii z 1957 r., kiedy to setki osób zostały napromieniowane.

Przedstawiciele resortu ds. sytuacji nadzwyczajnych zapewnili, że odpady są przechowywane z dala od terenów zamieszkanych. - Sytuacja nie stwarza zagrożenia dla pracowników zakładów ani dla mieszkańców najbliższych wiosek - uspokajali.

Rosyjscy urzędnicy odpowiedzialni za energię atomową zapewniają, że poziom bezpieczeństwa w zakładach "Majak" znacznie wzrósł od czasów radzieckich.

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl