Z danych z 95 proc. lokali wyborczych wynika, że Wiktor Janukowycz utrzymuje swoją przewagę nad Julią Tymoszenko stosunkiem 35,42 proc. do 24,95 proc. głosów.
Jak podała wcześniej CKW, frekwencja w niedzielnych wyborach wyniosła 66,72 proc.
Po przeliczeniu 90 proc. głosów były prezes Narodowego Banku Ukrainy Serhij Tihipko uzyskał 13,07 proc. głosów i znalazł się na trzecim miejscu. Były przewodniczący parlamentu Arsenij Jaceniuk uzyskał 6,98 proc.
Piąty jest obecny prezydent Wiktor Juszczenko, który zgromadził 5,42 proc. głosów.
Wielka czy mała porażka "pomarańczowych"?
Późnym wieczorem kijowska fundacja "Demokratyczni Inicjatywy" - autorzy badania - podali też ostateczne dane narodowego "exit-polls". Tu różnica w poparciu między Janukowyczem a Tymoszenko wynosi niewiele ponad 4 procent. - Wyniki te są ostateczne - oświadczył na konferencji prasowej szef fundacji, Ilko Kuczeriw. Według jego relacji na Janukowycza głosowało 31,3 proc. wyborców, a na Tymoszenko 27,1 proc.
Tu też trzecie miejsce w sondażach zajął były prezes Narodowego Banku Ukrainy Sergij Tihipko, który uzyskał poparcie 13,4 proc. głosujących, a na czwartym znajduje się były przewodniczący parlamentu Arsenij Jaceniuk z poparciem 7,8 proc. Według autorów sondażu, prezydenta Wiktora Juszczenkę, który ubiegał się o reelekcję, poparło w niedzielnym głosowaniu 6 proc. wyborców. Pozostali z 18 kandydatów, którzy startowali w wyborach dostali poniżej 3 proc.
Ogółem na Ukrainie prowadzono w niedzielę 6 sondaży wyborczych. Janukowycz zdobywał w nich od 31,5 do 37,6 głosów, a Tymoszenko - od 26,4 do 27,2 proc.
Janukowycz: To sprawiedliwe
Tuż po ogłoszeniu pierwszych exit-pools, które już wtedy dawały mu 10-procentową przewagę nad Julią Tymoszenko, Wiktor Janukowycz mówił: - Wyborcy sprawiedliwie ocenili pięć lat rządów pomarańczowych polityków.
W wyborach prezydenckich pięć lat temu szefowa rządu popierała ówczesnego kontrkandydata Janukowycza, obecnego prezydenta Wiktora Juszczenkę. Pomarańczowy był wtedy kolorem wyborczym kampanii Juszczenki. - Dzisiejsze głosowanie było swego rodzaju referendum. Dziś otrzymali oni (przeciwnicy Janukowycza) sprawiedliwą ocenę wyborców - powiedział Janukowycz.
Jego zdaniem, wyniki wyborów wskazane w sondażach powyborczych "doprowadziły Tymoszenko do rozpaczy". - I ja się temu nie dziwię. Doskonale rozumiem, że liczyła na to, iż znowu uda się jej przeciągnąć wyborców na swoją stronę. W tym celu jednak powinna uznać błędy, których w ciągu ostatnich pięciu lat dopuściła się i ona sama, i cała pomarańczowa ekipa - oświadczył polityk.
Zmierzą się wkrótce
W związku z tym, że żaden z kandydatów na prezydenta Ukrainy nie otrzymał ponad 50-procentowego poparcia, 7. lutego dojdzie do drugiej tury wyborów, w której Janukowycz zmierzy się z Tymoszenko.
OBWE wystawia dobrą ocenę
Pierwszą rundę podsumowali już obserwatorzy z Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Ich zdaniem wybory prezydenckie były zgodne ze standardami demokratycznymi.
Ich zdaniem były one "wysokiej jakości", spełniły większość wymagań i pokazały, że dokonano znaczącego postępu. Obserwatorzy zaznaczyli jednak, że Ukraina musi poprawić prawne ramy procesu wyborczego.
Inni się zgadzają
Z wnioskiem tym zgodziły się inne misje, które nadzorowały niedzielne wybory: misja Zgromadzenia Parlamentarnego NATO, misja Parlamentu Europejskiego oraz misja Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy.
O tym, że wybory prezydenckie były demokratyczne poinformowała także misja obserwacyjna Międzyparlamentarnego Zgromadzenia Wspólnoty Niepodległych Państw.
Źródło: PAP, ATPN