Cztery lata temu o tej porze wiedzieliśmy już, że prezydentem USA został kandydat republikanów Donald Trump. W tym roku sytuacja nie jest taka oczywista. Z czego to wynika?
Stany Zjednoczone to kraj wielu stref czasowych, więc wyniki z poszczególnych regionów spływają o różnych porach. Zwykle jednak, zwycięzcę dało się ogłosić już po zakończeniu głosowania na zachodnim wybrzeżu. Media, korzystając z pomocy sondażowni, przedstawiały wyniki bazujące na częściowych rezultatach zliczonych głosów oraz badaniach exit poll przeprowadzanych przed lokalami.
Choć pełne liczenie nigdy nie kończyło się w noc wyborczą, to jednak z dużym prawdopodobieństwem dało się wskazać zwycięzcę.
Kilka dni liczenia głosów korespondencyjnych, czyli wpływ pandemii
Tegoroczne wybory prezydenckie w USA, jak wiele innych wydarzeń na cały świcie skomplikowała pandemia COVID-19. W związku z zagrożeniem epidemiologicznym, władze stanowe zdecydowały się ułatwić dostęp do głosowania drogą korespondencyjną, z czego do dnia wyborów skorzystało ponad 100 milionów Amerykanów.
Liczenie głosów korespondencyjnych zwyczajowo zajmuje więcej czasu, ze względu na rozszerzoną procedurę weryfikacji głosującego. W takich stanach jak Floryda czy Ohio, zliczanie kart rozpoczęto na długo przed dniem wyborów, przez co możliwe było ogłoszenie wstępnych rezultatów.
Jednak w takich stanach jak Pensylwania czy Wisconsin – obydwa określane były w tym roku jako stany wahające się – otwieranie kopert wyborczych przed dniem wyborów było zabronione. Oznacza to, że zliczanie głosów z tych stanów, które mogą zdecydować o końcowym wyniki głosowania, może zająć nawet kilka dni.
Na głosowanie korespondencyjnie zdecydowało się więcej demokratów
BBC zwraca uwagę, że w stanach, które zezwoliły na wcześniejsze liczenie głosów, wyniki mogą faworyzować Joe Bidena, ponieważ to właśnie jego elektorat zdecydował się na oddanie głosu drogą kopertową. W regionach, w których w podsumowywaniem wyników korespondencyjnych czekano na wtorek, wstępne rezultaty mogą wskazywać na przewagę Donalda Trumpa, bo to właśnie republikańscy wyborczy tłumniej stawili się w lokalach.
Sytuacja utrudnia jeszcze bardziej fakt, że niektóre stany zdecydowały, że wezmą pod uwagę głosy, które spłyną do komisji po 3 listopada, ale będą miały stempel pocztowy do dnia wyborów włącznie.
BBC, CNN