Po raz pierwszy od 12 lat Viktor Orban nie może być pewny zwycięstwa w wyborach parlamentarnych na Węgrzech. Jego Fidesz tylko nieznacznie prowadzi w sondażach. W ostatnich tygodniach kampania wyborcza przybierała różne formy - od uderzania w środowiska osób nieheteronormatywnych, przez straszenie wojną, po finansowe rozdawnictwo. Socjolog Balint Magyar przyznał, że "zwozili ludziom pieniądze helikopterami". Materiał Jakuba Loski z TVN24 BiS.
Viktor Orban w swoim spocie wyborczym przekonuje, że tylko on pomoże zachować pokój, jest gwarantem bezpieczeństwa Węgier oraz obrońcą węgierskich rodzin. Zapewnienia te padają na podatny grunt - jego wyborcy mu wierzą, ale po raz pierwszy od przeszło dekady lider Fideszu nie może ogłosić sukcesu jeszcze przed wyborami. Do ostatniej chwili będzie drżał o końcowy wynik.
Trzynaste emerytury i dodatki do pensji
W sondażu Zavecz Research, poprzedzającym niedzielne wybory, partia Orbana cieszy się poparciem rzędu 41 procent ankietowanych. Zjednoczona opozycja ma tylko dwa punkty procentowe mniej. Gdyby wybory odbywały się tylko w miastach, obecny premier Węgier musiałby oddać władzę. Obecnie jego poparcie lokuje się głównie w ludności wiejskiej, mniej wykształconej. I w jego wyznawcach, którzy wciąż mu wierzą.
- W lutym zaczęli, jak to się mówi "zwozić ludziom pieniądze helikopterami". Tylko w ciągu jednego miesiąca rozdali miliardy forintów, równowartość około czterech, pięciu procent PKB. Podam kilka przykładów. Ci, którzy mają dzieci, dostali zwrot podatku zapłaconego w ubiegłym roku. W lutym wypłacono trzynaste emerytury. Wszyscy zatrudnieni w policji, wojsku i innych służbach dostali w prezencie sześciokrotność swojej pensji - wymienia socjolog Balint Magyar, autor książki "Węgry. Anatomia państwa mafijnego".
W tej sytuacji opozycja powinna być bez szans, ale jest wyjątkowo zmobilizowana. Wspólny blok utworzyły partie od lewicy, przez centrum i liberałów, po partię Jobbik, kiedyś skrajnie prawicową, dziś definiującą się jako centroprawica. Cel - odsunięcie Orbana i Fideszu od władzy. Za wszelką cenę.
Wojna pomogła Orbanowi
Przedwyborcza narracja Orbana miała wzorem ostatnich polskich wyborów skupiać się wokół tematu osób LGBTQ. Premier Węgier postanowił, że w dniu wyborów odbędzie się nawet referendum w sprawie "ochrony dzieci przed deprawacją". Nie przewidział jednak agresji Rosji na Ukrainę, która wyparła wszystkie inne sprawy i stała się tematem numer jeden kampanii.
Biorąc pod uwagę bliskie związki Viktora Orbana z Władimirem Putinem wojna mogła stać się "prezentem dla opozycji". Nieoczekiwanie nie zmieniła wyników sondażowych.
- Orban błyskawicznie wysłał przekaz, mówiąc: "trzymajmy się z dala od wojny", "musi zapanować pokój". Opozycja nie potrafiła odnaleźć właściwej narracji. Poszukiwania zajęły im dwa tygodnie. Oprócz mówienia o pokoju, zaczęli podkreślać przywiązanie do Europy i wspólnych decyzji - mówi Tibor Zavecz, założyciel firmy badawczej Zavecz Research.
Walka o okręgi
Przed wyborami pewne jest tylko to, że Fidesz nie zdobędzie po raz kolejny większości 2/3 głosów, która przez lata pozwoliła mu na całkowite upartyjnienie państwa. Kluczowi będą wyborcy niezdecydowani i wyniki z ponad stu okręgów jednomandatowych. Wiele młodych osób ma dosyć Orbana i jego rządów. To w nich - mimo, że zwykle nie głosują - tkwi nadzieja na przechylenie szali.
Opozycja podkreśla, że wybory z pewnością nie są równe. Nikt poza Fideszem nie ma dostępu do mediów publicznych. Zjednoczony blok nawet jeśli wygra wybory, niewiele będzie mógł zrobić, bo Orban w najważniejszych ustawach zapisał, że można je zmienić tylko większością 2/3 głosów. Orban i Fidesz skroili okręgi pod swoje potrzeby, ale Zjednoczona Opozycja nie składa broni. Jej kandydat na premiera Peter Marki-Zay zapowiada walkę o każdy z nich.
Czytaj też: "Viktator" - historia węgierskiego premiera
- Stawką tych wyborów jest nasza przynależność. To, czy Węgry naprawdę należą do systemu sojuszy - NATO i Unii Europejskiej, czy będą próbować iść swoją, węgierską drogą, skłaniając się ku Wschodowi - zaznacza Zavecz.
To, czy węgierskie wybory będą przebiegać w sposób "uczciwy i demokratyczny, ma sprawdzać Instytut Ordo Iuris. Misja polskiej - skrajnie konserwatywnej - organizacji ma stanowić przeciwwagę dla OBWE, której rząd Węgier zarzuca brak bezstronności.
OGLĄDAJ TELEWIZJĘ NA ŻYWO W TVN24 GO
Źródło: TVN24 BiS