Kobiety na Białorusi zwierają szeregi. Żona aresztowanego antyrządowego blogera stanie do walki z Łukaszenką

Źródło:
TVN24

Nie będzie obserwatorów OBWE podczas wyborów prezydenckich na Białorusi. Jest za to kandydatka, wokół której swoje siły łączy opozycja. Po tym, jak dwaj główni rywale Alaksandra Łukaszenki nie zostali dopuszczeni do startu w wyborach, do sprzeciwu wobec władzy zachęcają kobiety. Nie mają łatwo - otrzymują groźby gwałtów i odbierania dzieci. Materiał magazynu "Polska i Świat".

Kobiety apelują do Białorusinów, żeby poszli na wybory 9 sierpnia. Deklarują, że jeśli wygra opozycja, wybory zostaną przeprowadzone ponownie, ale w uczciwy sposób. Przedstawicielki dwóch głównych kandydatów opozycji, Wiktara Babaryki oraz Walera Capkały, którzy nie zostali dopuszczeni do startu w wyborach, połączyły siły ze sztabem Swiatłany Cichanouskiej - żony antyrządowego blogera, który jest w areszcie.

Kandydaturę kobiety udało się zarejestrować. - Cieszę się, bo teraz mogę walczyć za mojego męża i dla całego białoruskiego narodu - mówi Swiatłana Cichanouska. Kobieta dostaje anonimowe telefony z groźbą odebrania dzieci i oddania pod opiekę państwa. Zastraszane są także inne aktywistki. - Jedna z przedstawicielek bloku Cichanouskiej, która rozmawiała z Amnesty opowiadała, że kiedy była przesłuchiwana, grożono jej, że zostanie zgwałcona przez funkcjonariuszy i nie udowodni tego zdarzenia - powiedziała Aleksandra Zielińska z Amnesty International.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

Reżim Alaksandra Łukaszenki, zwłaszcza w ostatnich tygodniach, jasno pokazuje, że nie toleruje żadnego sprzeciwu. Wszelkie protesty są brutalnie tłumione. We wtorek tylko w Mińsku zatrzymanych zostało około 300 osób. Zatrzymane zostały także osoby, które próbowały złożyć skargę w Centralnej Komisji Wyborczej na niezarejestrowanie kandydatów opozycji. Pretekstem była na przykład koszulka ze zdjęciem więźniarki. Niektórzy mówią, że zostali brutalnie pobici ale będą protestować dalej.

- Mamy do czynienia ze spontanicznymi akcjami podejmowanymi przez ludzi, którzy do tej pory nie angażowali się w politykę. Bardzo często są to młodzi ludzie, którzy nie pamiętają rzeczywistości białoruskiej bez Łukaszenki - zwraca uwagę Michał Kacewicz z Newsweeka i Belsat.eu. - Nie jest tak wcale nierealny scenariusz, że dojdzie mimo tej taktyki stosowanej przez władze, do czegoś, co obserwowaliśmy na Ukrainie, Gruzji, czyli ulicznej rewolucji, rewolty - dodaje.

Wybory na Białorusi bez obserwatorów OBWE

Aleksandra Zielińska podkreśla, że dotychczas "rzadko mogliśmy obserwować dużą mobilizację społeczeństwa białoruskiego przeciwko władzy". - Tutaj to może być punkt przełomowy - dodaje. Nadchodzącym wyborom nie będą przyglądać się niezależni obserwatorzy OBWE. Rząd Białorusi twierdzi, że wysłał zaproszenie, ale organizacja ogłasza, że dostała je za późno.

- Obserwacja wyborów nie odbywa się tylko w dzień głosowania. To ocena całego procesu wyborczego począwszy od rejestrowania kandydatów. Tego nie mogliśmy zrobić - wyjaśnia Katya Andrusz z OBWE. Od momentu przejęcia władzy przez Aleksandra Łukaszenkę, przez 26 lat, żadne wybory na Białorusi nie zostały uznane przez niezależnych obserwatorów za wolne i uczciwe.

Autorka/Autor:Sylwia Piestrzyńska

Źródło: TVN24

Tagi:
Raporty: