Wrak nie wraca, ale wpuszczą polskich ekspertów

Aktualizacja:
 
Wrak nie przyjedzie do Polski do końca śledztwaArchiwum TVN24

Wrak tupolewa, który rozbił się w kwietniu pod Smoleńskiem, nie może zostać przekazany Polsce do czasu zakończenia w Rosji dochodzenia w sprawie katastrofy, bo jest dowodem w sprawie - poinformowało w czwartek źródło w rosyjskich organach ścigania. Szczątki samolotu nie wrócą do kraju, za to polscy eksperci pojadą na miejsce katastrofy smoleńskiej. Według Kancelarii Premiera, archeolodzy będą na miejscu już 30 września.

Jak poinformowała agencja Interfax-Ukraina, wrak to "dowód rzeczowy w sprawie karnej, która jeszcze się nie zakończyła".

Anonimowe źródło zaznaczyło, że Rosja przekazała Polsce dużą liczbę dokumentów dotyczących dochodzenia w sprawie katastrofy samolotu z 10 kwietnia, w której zginęło 96 osób, w tym prezydent RP Lech Kaczyński.

MAK kończy sprawę

Z kolei agencja ITAR-TASS poinformowała, że Komisja techniczna Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) zakończyła zbieranie informacji o okolicznościach katastrofy polskiego samolotu.

Komisja właśnie rozpoczęła przygotowania do finalnego etapu przygotowywania raportu końcowego, analizy wszystkich okoliczności lotu, formułowania wniosków, orzeczenia w sprawie przyczyn katastrofy i zaleceń w zakresie poprawy bezpieczeństwa lotów - napisał ITAR-TASS, powołując się na niewymienionego z nazwiska pracownika MAK.

Jak poinformowano w MAK, projekt sprawozdania końcowego będzie przedyskutowany z przedstawicielem Polski Edmundem Klichem i zostanie mu przekazany zgodnie z konwencją o międzynarodowym lotnictwie cywilnym.

Eksperci jadą do Smoleńska

Wcześniej z Rosji nadeszła informacja o tym, że polscy eksperci zostaną wpuszczeni na miejsce katastrofy smoleńskiej. Informację tę przekazał radcy-ministrowi ambasady RP w Moskwie Piotrowi Marciniakowi zastępca prokuratora generalnego Rosji Aleksandr Zwiagincew. Jak powiedział, koszty oględzin miejsca sfinansuje strona rosyjska. Ta też zapewni sprzęt. Oględziny mają być przeprowadzone wspólnie przez stronę polską i rosyjską.

Kancelaria Premiera podała, że eksperci rozpoczną pracę 30 września. Według informacji Polskiej Agencji Prasowej, będzie to pierwszy etap prac, podczas którego zostaną dokonane wstępne oględziny miejsca katastrofy. Etap ten ma potrwać kilka dni.

Jak na konferencji prasowej mówił generalny prokurator wojskowy gen. Krzysztof Parulski, w tym miesiącu do Smoleńska wyjedzie polski prokurator i trzech ekspertów z Polskiej Akademii Nauk. Zajmą się oni ustaleniem warunków wyjazdu polskich archeologów na miejsce tragedii. Parulski wyraził nadzieję, że archeolodzy będą mogli rozpocząć pracę jeszcze w tym roku.

Rozmowy, nie badania

O szczegółach wyjazdu mówił archeolog dr. Anna Zalewska z UMCS w Lublinie, która znajdzie się w grupie wyjeżdżającej do Rosji. Potwierdziła ona, że wyjazd nastąpi 30 września. - Grupa polskich archeologów udająca się na miejsce katastrofy smoleńskiej ma przedstawić stronie rosyjskiej strategię badań, które zamierza tam prowadzić - powiedziała. Zalewska podkreśliła, że będzie to wąska grupa z kierownikiem prof. Andrzejem Buko na czele. Prof. Buko jest dyrektorem Instytutu Archeologii i Etnologii PAN w Warszawie.

- Nie będą tam podejmowane żadne badania, do tego nie jesteśmy upoważnieni, będą to wyłącznie archeolodzy, którzy podejmą rozmowy ze stroną rosyjską i przedstawią strategię badań - podkreśliła Zalewska.

Rozmowy o szczegółach

Według Zalewskiej, przedmiotem rozmów ze stroną rosyjską będą "szczegóły ewentualnej prospekcji terenowej oraz podjęcie badań powierzchniowych". Jak powiedziała, Rosjanie chcą poznać szczegóły strategii badań.

Dodała, że do rozmów z Rosjanami archeologów zaprosiła polska prokuratura. - Dopiero po tych rozmowach zapadną decyzje, co dalej - podkreśliła archeolog.

Problemy z wyjazdem

Polscy specjaliści mieli jechać do Rosji już kilka miesięcy temu - w maju o wysłaniu archeologów na miejsce katastrofy informował minister Michał Boni. Przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów zapowiadał, że specjaliści w Smoleńsku znajdą się w ciągu tygodnia. Tak się jednak nie stało. Po miesiącu znów pojawiła się informacja o wyjeździe Polaków. Jednak w połowie czerwca po raz kolejny poinformowano o problemach z podróżą archeologów. Termin jaki wtedy padł, to wrzesień.

Eksperci zostali oddelegowani przez rząd do Smoleńska po doniesieniach, że na miejscu tragicznego wypadku w dalszym ciągu można znaleźć szczątki samolotu oraz rzeczy ofiar.

W środę o. Marek Kiedrowicz, który odprawiał na początku września mszę na miejscu katastrofy pod Smoleńskiem powiedział w rozmowie z tvn24.pl, że znalazł tam ludzkie szczątki. Przekazał je Wojskowej Prokuraturze Garnizonowej w Gdyni.

96 ofiar

Do katastrofy w Smoleńsku doszło 10 kwietnia 2010 roku.

Maszyną leciało 96 osób, zajmujących najważniejsze stanowiska w państwie, w tym prezydent Lech Kaczyński z żoną Marią. Nikt nie przeżył katastrofy.

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24