Policja w Tadżykistanie ściga byłego wiceministra obrony, którego oskarża się o kierowanie atakami w okolicy stolicy kraju. W kraju pogłębia się jednocześnie kryzys wywołany konfliktem prorosyjskiego, świeckiego rządu z islamistycznymi ugrupowaniami opozycyjnymi.
9 policjantów i 13 rebeliantów zginęło w piątkowych starciach w Duszanbe oraz pobliskim mieście Wahdat, poinformowała tadżycka policja. Z kolei rosyjska agencja informacyjna RIA pisała o 33 funkcjonariuszach sił bezpieczeństwa oraz 9 rebeliantach zabitych w ataku na komisariat policji w Duszanbe.
Rebelianci otoczeni na przełęczy
Siły bezpieczeństwa ścigają rebeliantów, którymi dowodzi usunięty z urzędu minister, generał Abdulhalim Mirzo Nazarzod. Jak twierdzą, osaczyły one uciekających w okolicy przełęczy Ramin, 150 kilometrów od Duszanbe.
"Obszar został całkowicie otoczony, trwa operacja mająca na celu nawiązanie kontaktu i wyeliminowanie kryminalistów" - poinformowano w oświadczeniu ministra spraw wewnętrznych. Dodano, że w operacji współdziałają armia i siły specjalne, a pochwyconych zostało jak dotąd 32 rebeliantów.
Według dziennikarza, na którego powołuje się agencja Reutera, w Duszanbe jest już cicho, a miasto funkcjonuje normalnie. Z kolei według rosyjskich agencji informacyjnych, w sobotę doszło do kolejnego ataku uzbrojonych napastników na posterunek policji pod miastem. Zginął w nim jeden funkcjonariusz, a kilku zostało rannych.
Zamknięta pozostaje amerykańska ambasada w stolicy Tadżykistanu, która na swojej stronie internetowej poinformowała, że ostatnie wydarzenia "mogą poprzedzać kolejne akty przemocy"”.
Powrót wojny domowej?
Akty przemocy w Tadżykistanie przywrócił obawy o wybuch powstania w tym muzułmańskim kraju. W latach 1992-1997 trwała w nim wojna domowa pomiędzy wspieranym przez Rosję rządem oraz islamistycznymi powstańcami.
Generał Nazarzod, były powstaniec, został wcielony do tadżyckich sił zbrojnych na mocy porozumienia kończącego wojnę domową i jest członkiem głównej partii opozycyjnej, Tadżyckiej Partii Islamskiego Odrodzenia (IRPT). Jak poinformowano w piątek, został on jednak usunięty z urzędu, ponieważ "dopuścił się przestępstwa".
Prezydent dokręca śrubę
Wybuch przemocy wywołać miał wieloletni prezydent Tadżykistanu, Emomali Rachmon, który zwiększył ostatnio presję na ugrupowania islamistyczne. Prezydenta oskarżają o to przedstawiciele IRPT, wskazując, że prowadzi to do destabilizacji kraju. Zgadza się z nim kazachski ekspert Aleksander Kniaziew, cytowany przez Reutera. - Wygląda na to, że Rachmon zwiera teraz szyki, by całkowicie uciszyć wszelkich dysydentów - powiedział.
Rosja wyraziła tymczasem zaniepokojenie sytuacją w Tadżykistanie i przypomina, że do jej pogorszenia przyczyniło się wycofanie w ubiegłym roku sił NATO z sąsiedniego Afganistanu.
Autor: mm\mtom / Źródło: Reuters