- Francja i Wielka Brytania wolą rozszerzyć zakres bombardowań na ośrodki dowodzenia i centra logistyczne sił reżimu Muammara Kaddafiego niż zacząć dostarczać broń libijskim powstańcom - oświadczył w piątek francuski minister obrony Gerard Longuet. Dzień wcześniej przedstawiciel władz powstańczych powiedział, że Zachód musi nasilić swoje operacje i rozważyć, czy nie uzbroić powstańców, jeśli chce zapobiec ofiarom cywilnym w obleganym przez siły Kaddafiego mieście Misrata. W ostrzale rakietowym miast zginęło dziś dotychczas co najmniej osiem osób.
Francuski minister obrony powiedział, że Francja i Wielka Brytania chcą uniknąć wojny domowej i aby to osiągnąć siły Kaddafiego muszą być zneutralizowane, a do tego celu lepsze będą bombardowania. - Naszym celem nie jest tworzenie frontu, ale by żołnierze Kaddafiego wrócili do koszar - powiedział Longuet w telewizji LCI.
- Francja i Wielka Brytania chcą pokazać determinację, w tym przeprowadzić naloty na ośrodki dowodzenia w Libii lub na magazyny logistyczne, które do dziś były oszczędzane - dodał.
W opublikowanym dziś w kilku dużych zachodnich dziennikach artykule Obama, Sarkozy i Cameron wzywają do prowadzenia kampanii wojennej w Libii aż do czasu ustąpienia Kaddafiego.
Bronią Misraty, oczekują większej pomocy
Libijscy powstańcy uważają, że działania NATO na razie nie powstrzymały sił rządowych przed zabijaniem cywili.
Jeden z członków przejściowych władz powstańczych powiedział w rozmowie z agencją Reutera, że Zachód musi nasilić swoje operacje i rozważyć, czy nie uzbroić powstańców, jeśli chce zapobiec ofiarom cywilnym w obleganym przez siły Kaddafiego mieście Misrata.
Libijskie siły rządowe ostrzelały w piątek pociskami rakietowymi znajdujące się w rękach powstańców miasto Misrata zabijając co najmniej osiem osób - powiedział telewizji Al-Dżazira miejscowy lekarz. Mieszkańcy Misraty powiedzieli telewizji, że na ich miasto wystrzelono w piątek ok. 120 rakiet.
W czwartek w ostrzale rakietowym dzielnicy mieszkaniowej zginęły 23 osoby. Rebelianci ostrzegli wówczas, że jeśli NATO nie podejmie "zdecydowanej interwencji", w Misracie może dojść do masakry.
Położona 200 kilometrów na wschód od Trypolisu Misrata jest trzecim największym miastem Libii i jedyną obecnie ostoją powstańców we wschodniej części kraju. Starcia w Misracie i jej okolicach trwają praktycznie nieprzerwanie od połowy lutego, gdy w Libii wybuchł społeczny bunt przeciw dyktatorskim rządom Muammara Kaddafiego.
"NYT" zagrzewa do boju
"New York Times" wzywa w piątek NATO i koalicję do zaprzestania wzajemnego obwiniania się w sprawie Libii. Zdaniem gazety, Zachód i jego partnerzy muszą być gotowi na utrzymanie politycznej, gospodarczej i wojskowej presji na reżim Muammara Kaddafiego. W komentarzu redakcyjnym "NYT" zauważa, że Libia to test, czy NATO jest w stanie odnieść sukces w misji, w której USA odgrywają raczej wspierającą niż przewodnią rolę.
"Koalicja powinna rozważyć, czy zezwolić krajom na zbrojenie libijskich powstańców. Broń musi mieć charakter obronny i musi również zostać przeprowadzone szkolenie" - pisze "NYT".
"Zawsze mamy do czynienia z ryzykownym przedsięwzięciem, kiedy niewyszkolona opozycja staje przeciwko bezwzględnemu dyktatorowi dysponującemu dobrze wyposażoną armią. Jednak taktyczne konflikty i brak jasnych celów powoduje, że jest to jeszcze trudniejsze" - ocenia dziennik.
"Amerykańskie samoloty zdominowały pierwszą fazę nalotów na Libię, następnie główną odpowiedzialność za operację przekazano Francji, Wielkiej Brytanii i nieamerykańskiemu dowództwu NATO. Teraz, kiedy pułkownik Kaddafi krzyżuje plany NATO, ukrywając ciężką broń na gęsto zaludnionych terenach, Paryż i Londyn nalegają, aby więcej państw atakowało cele naziemne, a nie tylko egzekwowało strefę zakazu lotów nad Libią" - czytamy w "NYT".
Dziennik dodaje następnie: "Amerykańskie samoloty do zwalczania czołgów A-10 i samoloty szturmowe AC-130 wykorzystywane na początku konfliktu libijskiego wyjątkowo pasują do przeprowadzania precyzyjnych uderzeń na cele naziemne bez zbytniego narażania ludności cywilnej. Prezydent Barack Obama powinien zezwolić na ponowne ich użycie pod dowództwem NATO".
"Inne kraje, w tym Włochy, Hiszpania, Niemcy i Holandia powinny robić więcej, żeby pomóc. Do tej pory tylko sześć z 28 krajów członkowskich Sojuszu atakuje libijskie cele. NATO musi również lepiej współpracować z powstańcami w sprawie wyboru celów naziemnych - pisze "NYT".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: materiały producenta