Orysia Łucewycz, ekspertka do spraw Ukrainy z Królewskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (Chatham House) w Londynie oceniła, że Rosja najwyraźniej pogodziła się, że nie jest w stanie zająć całej Ukrainy. Dodała, że okupanci będą mieli trudność ze zrealizowaniem nawet planu minimum. Mówiła też, że jej zdaniem Ukraina chce zapobiec trzeciej wojnie w przyszłości.
Orysia Łucewycz, ekspertka ds. Ukrainy z Królewskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (Chatham House) w Londynie oceniła w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że "Ukraina utworzyła dość mocne linie obrony na tym, co poprzednio było nazywane linią kontaktu między okupowaną częścią Donbasu a tą kontrolowaną przez władze w Kijowie". "Jest tam dużo infrastruktury wojskowej, w efekcie czego Rosji dość trudno będzie zająć nowe terytoria. Oczywiście ściągają tam kolejne oddziały, ale nadal potrzeba tygodnia lub dwóch, by przetransportować oddziały spod Kijowa przez Białoruś, by móc rozpocząć ofensywę" - wyjaśniła.
Jak dodała, kluczowe dla przebiegu bitwy o Donbas będzie to, do jakiego stopnia Ukraina zdoła utrzymać kontrolę nad przestrzenią powietrzną przy użyciu dronów i innych środków walki elektronicznej.
"Władimir Putin już zadeklarował nowe cele"
Według ekspertki w sytuacji, gdy stało się jasne, że Rosja nie jest w stanie zająć całej Ukrainy, celem, który pozwoliłby jej ogłosić zwycięstwo w wojnie, byłaby pełna kontrola nad obwodami donieckim i ługańskim, a nie tylko nad separatystycznymi republikami, które ustanowiono na części tych obwodów, oraz korytarz lądowy prowadzący wzdłuż Morza Azowskiego na Krym.
"Władimir Putin już zadeklarował nowe cele, którymi są ustanowienie pełnej kontroli nad obwodami donieckim i ługańskim w ich granicach uznawanych przez Ukrainę, bo mówi, że wyzwala te obszary spod władzy rządu w Kijowie. Jego celem jest też połączenie tych terytoriów korytarzem w kierunku południowym poprzez Mariupol do Krymu. Ale pamiętajmy, że to nie jest mały cel. To duży cel, biorąc pod uwagę dotychczasowe dokonania wojsk rosyjskich i braki w uzbrojeniu, szczególnie w pociskach. Mogą mieć problem także ze stanem osobowym" - podkreśliła Łucewycz.
Wskazała, że z tych powodów dowodzenie powierzone zostało generałowi armii Aleksandrowi Dwornikowowi. To sugeruje, że rosyjskie siły będą w większym stopniu polegać na bombardowaniach z powietrza, czyli używając tej samej taktyki spalonej ziemi, którą Dwornikow stosował w Aleppo.
Ekspertka podkreśliła jednak, że nawet ten rosyjski cel minimum jest dla Ukrainy nie do zaakceptowania i należy wykluczyć możliwość jakichś ustępstw terytorialnych ze strony Kijowa w zamian za pokój. "Jeśli spojrzeć na sondaże opinii publicznej, Ukraińcy są przeciwni zawieszeniu broni bez wycofania się Rosji, a około 80 procent uważa, że kraj jest w stanie odeprzeć agresję. Jeśli będzie wystarczająco dużo pomocy wojskowej dla ich sił zbrojnych, Ukraińcy będą przeprowadzać kontrataki na rosyjskie pozycje w pobliżu Chersonia. Odbijanie terenu jest ważne, bo Rosjanie używają zdobyczy terytorialnych do przygotowywania gruntu do kolejnej wojny, tak jak zrobili w 2014 roku" - powiedziała.
Ekspertka: Ukraina chce zapobiec trzeciej wojnie w przyszłości
Przypomniała, że obecnie trwa druga wojna rosyjska przeciw Ukrainie, a tym, czemu Ukraina chce zapobiec, jest trzecia wojna w przyszłości. To, jak wskazała Łucewycz, oznacza, że celem jest doprowadzenie do upadku reżimu Putina, z czego wyłonić się może nowa Rosja. "Nie sądzę, że powinniśmy rozważać przyszły status tych terytoriów w oparciu o dzisiejszą sytuację, bo możemy mieć do czynienia z różnymi wstrząsami i chaosem wewnątrz Rosji, a nawet z utratą przez nią terytoriów, które zagarnęła przez ostatnie 15 lat" - zaznaczyła.
Łucewycz nie zgodziła się z opinią, że nawet upadek Putina nie wykorzeni rosyjskiego imperializmu. "Zachód do pewnego stopnia umożliwił rozwój rosyjskiego imperializmu - poprzez kupowanie rosyjskiej energii, pozwalanie oligarchom na trzymanie pieniędzy u siebie czy pozwalanie, by kryminalne działania reżimu, jak otrucie Litwinienki, Skripala czy Nawalnego nie zostały ukarane. Rosja mogła modernizować swoją armię i może walczyć z Ukrainą, bo była w stanie kupować zachodnie technologie. Mogła sprzedawać gaz, bo była w stanie kupować zachodnie technologie wydobycia. To wszystko teraz jest zamknięte. A potrzeba środków, aby finansować imperializm i finansować okupowane terytoria" - wskazała.
Ekspertka dodała, że spodziewa się, iż nastąpi mnóstwo zmian w Rosji w ciągu następnych 10 lat, ponieważ Putin uwolnił siły, których nie jest w stanie kontrolować. "Pamiętajmy, że kontrakt między Putinem a oligarchami i narodem był oparty o dobrobyt. Wszyscy się bogacili, oligarchowie się bogacili, ludzie otrzymywali lepsze wynagrodzenia, jeździli do Turcji na wakacje, ale to wszystko się skończyło. Imperializmu nie można budować na samym chlebie z masłem" - podkreśliła Łucewycz.
Źródło: PAP