Trwałego zawieszenia broni bez warunków wstępnych oraz położenia kresu przemocy domaga się od stron konfliktu w Libii Rada Bezpieczeństwa ONZ. W środę przyjęła ona rezolucję na ten temat. Dokument poparły wszystkie państwa członkowskie RB z wyjątkiem Rosji, która wstrzymała się od głosu.
Rezolucja podkreśla kluczową rolę narodów afrykańskich w zaprzestaniu przemocy, a zwłaszcza Unii Afrykańskiej i Ligi Państw Arabskich. Wyraża poważne zaniepokojenie zaangażowaniem w konflikt grup terrorystycznych i "rosnącym zaangażowaniem najemników w Libii".
Dokument nawiązuje do zobowiązań, podjętych w styczniu na konferencji Berlinie w sprawie Libii, przestrzegania embarga na dostarczanie broni do tego kraju nałożonego przez RB. Podkreśla też potrzebę zaprzestania wszelkiego wspierania i wycofania uzbrojonych najemników.
Rezolucja domaga się od wszystkich państw członkowskich, aby nie interweniowały w konflikcie libijskim. Przypomina, że osoby albo organizacje zaangażowane lub wspierające działania zagrażające pokojowi w Libii, mogą zostać objęte zakazem podróży i grozi im zamrożenie aktywów.
Dokument zawiera poparcie dla Misji Wsparcia ONZ w Libii (UNSMIL) i jej szefa Ghassana Salamé. Rada Bezpieczeństwa zwróciła się do sekretarza generalnego ONZ o przyspieszenie wykonania zadań nałożonych UNSMIL, przedłożenie raportu w sprawie monitorowania zawieszenia broni oraz mechanizmów rozwiązywania sporów w celu sformułowania dalszych zaleceń.
USA: zagraniczni najemnicy utrudniają porozumienie w Libii
Karen Pierce, ambasador Wielkiej Brytanii przy Narodach Zjednoczonych, która opracowała rezolucję, powiedziała, że stanowi ona wyraz porozumień zawartych w Berlinie, tak aby ONZ mogła podjąć działania w celu utrzymania embarga na broń, pomóc zwaśnionym stronom i monitorować zawieszenie broni.
Jak wskazał stały przedstawiciel Rosji przy ONZ Wasilij Niebienzia, jego kraj wzywał już wcześniej do zawieszenia broni. Uzasadniał wstrzymanie się od głosowania odmową wyraźnej zgody na wdrożenie rezolucji przez strony konfliktu. Jego zdaniem RB powinna poczekać, aż konsultacje libijskie przyniosą rezultaty.
Ambasador USA przy ONZ Cherith Norman-Chalet była rozczarowana brakiem konsensusu. Zauważyła, że zagraniczni najemnicy, w tym z powiązana z Kremlem Grupa Wagner, utrudniają osiągnięcie porozumienia. Wezwała do natychmiastowego wycofania wszystkich obcych sił z Libii. Za niefortunne uznała, że niektórzy członkowie RB wysyłają tam sprzęt wojskowy i personel.
Norman-Chalet wyraziła zaniepokojenie wobec możliwości wszczęcia akcji wojskowej przez zwaśnione ugrupowania. Potępiając zamknięcie instalacji do wydobycia ropy naftowej, zaznaczyła, że żadna partia nie powinna wykorzystywać tych zasobów jako politycznego układu przetargowego, a obiekty muszą zostać ponownie otwarte.
"Dziś los Libii zależy od co najmniej sześciu zagranicznych państw"
W środę dziennik "Washington Post" w komentarzu do sytuacji w Libii wskazał, że mimo obietnic Zjednoczone Emiraty Arabskie (ZEA) i Turcja nie zakończyły wysyłania broni do północnoafrykańskiego kraju. Według ekspertów głównym tego powodem jest to, że europejscy oraz amerykańscy przywódcy obecni na styczniowej konferencji dotyczącej Libii w Berlinie nie wywarli "dostatecznej presji na państwa podsycające libijski konflikt".
Po konferencji wzrosły dostawy broni do dwóch stron konfliktu - ocenia "Washington Post". By wspierać rząd w Trypolisie, Turcja wysłała m.in. systemy obrony przeciwlotniczej i artylerię wraz z 3,5 tys. protureckich syryjskich bojowników i wojskowych doradców. Z kolei z ZEA wyleciało kilkadziesiąt samolotów transportowych z bronią dla sił generała Chalify Haftara, po którego stronie walczą także rosyjscy najemnicy z prywatnej firmy wojskowej nazywanej "grupą Wagnera".
"Dziś los Libii zależy od co najmniej sześciu zagranicznych państw - Turcji, Rosji, Egiptu, ZEA, Arabii Saudyjskiej i Jordanii - które chcą być pewne, że przyszłość kraju będzie zgodna z ich własnymi geopolitycznymi, gospodarczymi oraz ideologicznym interesami" - czytamy w waszyngtońskim dzienniku.
Libia pogrążana w chaosie
Pogrążona w chaosie po obaleniu dyktatury Muammara Kadafiego w 2011 roku Libia jest rozdarta między dwoma rywalizującymi ośrodkami władzy: na zachodzie jest to rząd jedności narodowej Fajiza as-Saradża z siedzibą Trypolisie, powstały w 2015 roku i popierany przez ONZ, a na wschodzie - rząd samozwańczej Libijskiej Armii Narodowej (ANL) ze stolicą w Bengazi, którego szefem ogłosił się generał Haftar.
Autorka/Autor: ft/adso
Źródło: PAP