Czy udany atak na Most Krymski to realny scenariusz? Wobec bieżących wydarzeń na okupowanym Krymie na to pytanie odpowiadali goście "Faktów po Faktach": były ambasador RP w Afganistanie Piotr Łukasiewicz oraz była ambasador RP w Moskwie Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. - To byłaby decyzja nie tylko militarna, ale i polityczna - oceniła Pełczyńska-Nałęcz. Łukasiewicz zwracał uwagę na dużą skalę ochrony mostu. - To objaw histerii, niewątpliwie miły dla naszego oka, ale to jest wciąż pewnie fantazja, żeby można było ten most zniszczyć - ocenił.
We wtorek w rejonie dżankojskim na okupowanym Krymie doszło do pożaru w rosyjskiej jednostce wojskowej. Tydzień temu doszło tam do serii eksplozji w rosyjskiej bazie w Nowofedoriwce, również na Krymie, wykorzystywanej wcześniej do prowadzenia nalotów przeciwko Ukrainie. Krym od 2014 roku znajduje się pod rosyjską kontrolą, choć większość świata uznaje go za terytorium Ukrainy, nielegalnie anektowane przez Moskwę.
"Przypominamy: Krym w normalnym państwie to Morze Czarne, góry, rekreacja i turystyka. Ale Krym okupowany przez Rosję to wybuchy magazynów i wysokie ryzyko śmierci dla najeźdźców i złodziei" - zwracał we wtorek uwagę doradca ukraińskiego prezydenta Mychajło Podolak.
O sytuację na Krymie pytani byli w środowym wydaniu "Faktów po Faktach" w TVN24 były ambasador RP w Afganistanie, pułkownik rezerwy dr Piotr Łukasiewicz oraz była ambasador RP w Moskwie, dyrektorka Instytutu Strategie 2050 Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.
Pełczyńska-Nałęcz: to, co się zdarzyło na Krymie, pokazało Rosjanom, że bezpiecznie nie jest
- Na dzisiaj odbicie militarne Krymu to jest jednak ileś tam kroków do przodu. To, co się zdarzyło, jest wielką zmianą polityczną i moralną, dlatego że w percepcji zarówno rosyjskiej, jak i zachodniej, trzeba przyznać, ten Krym, choć oczywiście nieuznawany, uważany za okupowany, był postrzegany jako już de facto zawłaszczony przez Rosję i nieodbijalny, a Rosjanie wręcz uważali, że to taki niezatapialny statek, że tam się nic już nie może zdarzyć, że to jest ich i tam jest bezpiecznie - mówiła Pełczyńska-Nałęcz.
Jej zdaniem to, co się zdarzyło na Krymie, "pokazało Rosjanom, że bezpiecznie nie jest". - Wojna, w percepcji Rosjan, weszła na terytorium Rosji właściwej, bo oni dzisiaj tak Krym widzą, a Zachód i sami Ukraińcy, społeczeństwo ukraińskie, dostali bardzo jasny sygnał, że walka o Krym trwa i to jest realne, że gdzieś w perspektywie ten Krym będzie z powrotem ukraiński - zauważyła.
W rozmowie padło pytanie o Most Krymski, łączący okupowany Krym z Rosją przez Cieśninę Kerczeńską. - Pomijając możliwości militarne Ukrainy, czy rzeczywiście można to zrobić, bo trzeba też rozumieć, że Rosjanie bronią tego mostu, to byłaby decyzja nie tylko militarna, ale i polityczna, myślę, że konsultowana nie tylko ramach Ukrainy. Gdyby się tak zdarzyło, byłby to ogromny cios polityczny w prestiż Putina - oceniła Pełczyńska-Nałęcz.
- To, co się dzieje, ma wymiar militarny, ma też bardzo ważny wymiar prestiżowy i moralny w samej Rosji. Dotknięcie Krymu już dużo zmieniło w Rosji w samym postrzeganiu Putina, choć trzeba też rozumieć, że to nie jest tak, że dzisiaj każdy Rosjanin już zmienił pogląd i zrozumiał, że wojna wkroczyła do Rosji. Tak nie jest. Zdecydowana większość Rosjan uważa, że to nie jest ich wojna - podsumowała.
Łukasiewicz: most jest niesamowicie, wręcz histerycznie, chroniony
Łukasiewicz pytany o scenariusz zniszczenia Mostu Krymskiego, mówił, że Ukraińcy - o ile, jak sam zaznaczał, zna rzeczywisty stan armii Ukrainy - "nie posiadają w tej chwili środków wdrożonych na pole walki, które pozwalałyby razić Most Kerczeński, bo taka jest jego oficjalna nazwa". - On znajduje się około 300 do 400 kilometrów od linii frontu, przebiegającej przez obwód zaporoski - zauważył.
Jego zdaniem "Ukraińcy na razie nie posiadają środków" do zniszczenia kluczowego mostu. - Musiałby być to jakiś napad lotniczy, żeby ten most rzeczywiście zbombardować - ocenił. - Uszkodzenie mostu możliwe jest przez lotnicze zbombardowanie - mówił.
- Partyzanci oczywiście mogą próbować, ale byłby to efekt propagandowy, chociaż widzimy, że ten most jest niesamowicie, wręcz histerycznie, chroniony. Pływają tam okręty z jakimiś flagami, żeby odpierać radary ukraińskie. Jest to objaw histerii, niewątpliwie miły dla naszego oka, ale to jest wciąż pewnie fantazja, żeby można było ten most zniszczyć, albo przynajmniej uszkodzić - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock