Nowy rozdział w amerykańsko-pakistańskim sporze o powiązania Islamabadu z talibami. Szef potężnej pakistańskiej służby bezpieczeństwa ISI ostrzega, że jakiekolwiek akcje wojskowe USA na terytorium jego kraju spotkają się ze zbrojną odpowiedzią.
Według pakistańskich mediów relacjonujących spotkanie szefa Inter-Services Intelligence, Ahmeda Szudży Paszy, z przedstawicielami partii politycznych, wojskowy oznajmił, że Islamabad nie dopuści do tego, by stosunki amerykańsko-pakistańskie doszły "do punktu, z którego nie ma powrotu".
Jednocześnie zagroził jednak, że amerykańskie akcje militarne na terytorium Pakistanu są nieakceptowalne i spotkają się z odpowiednią odpowiedzią. - Amerykański atak na Pakistan w imię walki z ekstremizmem jest nie do zaakceptowania - powiedział Pasza.
Wojna na słowa
Wypowiedź Paszy to kolejna odsłona wojny na słowa między Waszyngtonem a Islamabadem, która rozpętała się w połowie września (choć jej korzeni należy szukać w akcji zabicia Osamy bin Ladena), gdy Amerykanie oznajmili publicznie to, co wielu ekspertów podejrzewało od dawna - istnieją silne związki między ISI a afgańskimi i pakistańskimi radykałami muzułmańskimi walczącymi zbrojnie z Amerykanami.
Najmocniej w tej wymianie ciosów zabrzmiał głos przewodniczącego Kolegium Szefów Sztabów Sił Zbrojnych USA, admirała Mike'a Mullena, który wypomniał Pakistańczykom powiązania z groźną afgańską siatką Hakkaniego.
- Przy wsparciu ISI bojownicy Hakkaniego zaplanowali i przeprowadzili 11 września zamach bombowy z użyciem ciężarówki, jak również atak na naszą ambasadę [w Kabulu - red.]. Mamy też wiarygodne informacje wywiadowcze o tym, że stali oni za zamachem na hotel Inter-Continental w Kabulu 28 czerwca oraz że przeprowadzili inne mniejsze, lecz skuteczne operacje - dodał amerykański admirał.
Pakistańczycy konsekwentnie amerykańskim oskarżeniom zaprzeczają.
Źródło: Reuters, tvn24.pl