Podejrzewała oszustwo, kazała zasłonić oczy opaską. "Ta sytuacja pokazuje, że nauczanie zdalne to nie to samo co szkoła"

Nauczycielka poprosiła dziewczynę, żeby przewiązała sobie wokół głowy przepaskę zasłaniającą oczy. Podejrzewała bowiem, że może oszukiwać podczas zajęć online. We włoskiej sieci zawrzało. - Oczy wiąże się więźniom, przestępcom. Takie sytuacje pokazują, że nauczanie zdalne to nie to samo, co szkoła. Sprowadza się do wymiany informacji i braku zaufania - komentuje Gloria Ghetti, nauczycielka i rzeczniczka włoskiego stowarzyszenia "Szkoła to priorytet".

Nauczycielka języka niemieckiego prowadząca lekcję zdalną z języka niemieckiego w drugiej klasie liceum w centrum Werony, w pewnym momencie zaczęła przepytywać swoich uczniów. "15-letnia dziewczyna radziła sobie znakomicie, może nawet zbyt dobrze. I tu pojawiły się wątpliwości nauczycielki: czy nie oszukuje? 'Zasłoń oczy, przepytywanie będziemy kontynuować z przepaską na oczach' - powiedziała. Dziewczyna posłusznie wykonała polecenie i kontynuowała odpowiedź, już z pewnymi trudnościami" - relacjonuje sytuację z ubiegłego tygodnia dziennik "Corriere della Sera".

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO

Cytuje też relację 15-latki, która po skończonej lekcji wyznała swoim kolegom, że czuła się upokorzona podejrzeniami o oszustwo. Sprawa wyszła na jaw po tym, gdy nastolatkowie opowiedzieli o zajściu swoim rodzicom, a później również dyrektorowi. Twarz koleżanki z zasłoniętymi oczami uwiecznili na zdjęciu, robiąc zrzut ekranu na swoich komputerach.

Niektórzy uczniowie zamiast zajęć zdalnych wolą zajęcia na świeżym powietrzu
Niektórzy uczniowie zamiast zajęć zdalnych wolą zajęcia na świeżym powietrzu
Źródło: Priorità alla Scuola

- Potwierdzam, zgłosili się do mnie. Ustalamy okoliczności tego zdarzenia. Jeśli wersja uczniów się potwierdzi, wyciągniemy konsekwencje - zapewniał w ubiegły weekend dyrektor szkoły w rozmowie z dziennikarzem "Corriere di Verona", a miejscowe kuratorium oświaty wszczęło postępowanie. Pracownicy kuratorium będą rozmawiać z wszystkimi uczniami z klasy, by dowiedzieć się, czy nauczycielka już wcześniej uciekała się do podobnych metod. Interweniowało też włoskie ministerstwo oświaty. Podsekretarz stanu Rossano Sasso wyraził nadzieję, że to "odizolowany przypadek" i podkreślił, że wymaga on dogłębnego wyjaśnienia.

- Nawet nie wiem, jak mielibyśmy opisać odrazę, jaką czujemy na samą myśl o podobnym traktowaniu uczniów. To niestety jest kolejne potwierdzenie naszej tezy, że coś tu nie gra. Nie ma naszej zgody na to, żeby nauczanie zdalne, które samo w sobie jest pomyłką, było pretekstem do stosowania tak represyjnych i brutalnych metod względem uczniów - podkreśliła w rozmowie z "Corriere della Sera" Camilla Velotta, przedstawicielka włoskiego związku uczniów szkół średnich..

Gloria Ghetti i jej "zajęcia zdalne" prowadzone na świeżym powietrzu
Gloria Ghetti i jej "zajęcia zdalne" prowadzone na świeżym powietrzu
Źródło: Priorità alla Scuola

Online? "W nagłych przypadkach, ale nie na co dzień"

Taki sposób kontrolowania podopiecznych zniesmaczył też Glorię Ghetti. Jest nauczycielką w gimnazjum i liceum w swojej rodzinnej miejscowości Faenza (region Emilia-Romania), dodatkowo pełni funkcję rzeczniczki stowarzyszenia włoskiego "Priorità alla scuola" - "Szkoła to priorytet". - Ta sytuacja pokazuje, że nauczanie zdalne to nie to samo, co szkoła i sprowadza się do wymiany informacji i braku zaufania. Tak nie powinno być. Szkoła to miejsce spotkań, dorastania, radzenia sobie z problemami, szkoła powoduje, że wychodzisz z domu, a dodatkowo zmniejsza różnice społeczne między uczniami - wylicza Ghetti w rozmowie z tvn24.pl.

Jak mówi, relacja uczeń-nauczyciel nie powinna się opierać na nieustannych podejrzeniach. - Nie dość, że takie metody przekraczają granicę nienaruszalności, to wiązanie oczu może powodować traumy. Oczy wiąże się więźniom, przestępcom. Finalnie nauczyciel siedział spokojny, pewny, że dziecko nie oszukuje. Ale przecież w szkole nie chodzi tylko o ściąganie i oceny - twierdzi Gloria Ghetti.

Ona sama uważa, że włoskie dzieci powinny były już dawno wrócić do klas. - Lekcje online to może być forma zajęć stosowana w nagłych przypadkach, ale nie na co dzień - dodaje.

W protestach stowarzyszenia brały też udział najmłodsze uczennice
W protestach stowarzyszenia brały też udział najmłodsze uczennice
Źródło: Priorità alla Scuola

Protestował cały półwysep

7 kwietnia decyzją premiera Mario Draghiego do szkół powrócili wszyscy uczniowie szkół podstawowych i pierwszej klasy gimnazjum. Również ci z regionów, które utrzymują status czerwonej strefy. Inaczej z uczniami powyżej 12. roku życia: w strefach żółtych i pomarańczowych 50 procent ich zajęć odbywa się online, na drugie 50 procent mogą pojawić się w szkole. - Uczniowie "12 plus", którzy żyją w czerwonych strefach, nie chodzą do szkoły wcale. Obecnie dotyczy to czterech regionów: Sardynii, Apulii, Doliny Aosty i Kampanii - wylicza Ghetti. - Ale proszę się nie przywiązywać do tych danych, one zmieniają się co tydzień, wszystko zależy od liczby zakażeń. Ciężko nadążyć - zastrzega.

- Zanim premier zdecydował o wspólnym powrocie najmłodszych uczniów w całym kraju, było tak, że każdy przewodniczący regionu sam decydował o tym, czy otwiera szkoły, czy nie. Panował chaos informacyjny - wyjaśnia Ghetti. Ciężko jest więc powiedzieć, ile razy od początku roku szkolnego zamknięto i otwarto placówki, bo w każdej części kraju było inaczej.

26 marca Włosi protestowali w ponad 70 miejscowościach
26 marca Włosi protestowali w ponad 70 miejscowościach
Źródło: Priorità alla Scuola

- Od kilku miesięcy jako stowarzyszenie sprzeciwialiśmy się temu, bo uważamy, że każde dziecko ma takie samo prawo, żeby iść do szkoły. Gwarantuje nam to konstytucja - podkreśla. "Szkoła to priorytet" organizowało protesty, do których dołączali rodzice i uczniowie z całego kraju. Najgłośniej było 26 marca - protestowało wtedy ponad 70 włoskich miast.

Od początku epidemii w lutym zeszłego roku, we Włoszech zmarło ponad 115 tysięcy osób zakażonych koronawirusem. Zakażenie potwierdzono dotąd u ponad 3,8 miliona osób, z których wyleczonych jest 3,2 miliona. Szacuje się, że we Włoszech jest obecnie zakażonych 510 tysięcy osób.

Czytaj także: