Przyjechał na urlop, spędził miesiąc w więzieniu. Władze "pomyliły go" z przestępcą

shutterstock_2476347619
Włoska policja. Wideo archiwalne
Źródło: Reuters Archive
Ovidiu Andronache z Rumunii przybył z rodziną do Włoch, by spędzić kilkudniowy urlop na weneckim wybrzeżu. Karabinierzy aresztowali go na plaży w Caorle, gdy z córkami budował zamki z piasku. Władze były przekonane, że namierzyły groźnego przestępcę, podaje "La Stampa". Mężczyzna został przewieziony prosto do więzienia, gdzie przebywał prawie miesiąc.

Włoska gazeta "La Stampa" pisze, że to historia jak z filmu. Ovidiu Andronache przyjechał 24 sierpnia z rodziną na urlop do Caorle na północy Włoch. Wkrótce potem został zatrzymany i przewieziony prosto z plaży, gdzie bawił się z trzema córkami, do więzienia w Pordenone. Na wolność wyszedł dopiero 18 września, co określił w rozmowie z "Corriere del Veneto" jako "koniec koszmaru". Stefano De Rosa, prawnik mężczyzny, poinformował w rozmowie z gazetą, że jego klient będzie walczył o odszkodowanie. Gdy został zatrzymany przez władze, czuł się, jakby "wpadł w zasadzkę".

Caorle, Włochy
Caorle, Włochy
Źródło: Andrew Mayovskyy/Shutterstock

Dlaczego został aresztowany?

Gdy dane Ovidiu Andronache pojawiły się w systemie hotelowym po zameldowaniu, jego imię i nazwisko zostało skojarzone przez lokalną policję ze złodziejem, który został zaocznie skazany za kradzież, a wyrok dwóch lat pozbawienia wolności uprawomocnił się w 2020 roku. "Zostałem przetransportowany do więzienia w kajdankach, jak przestępca" - opowiedział Andronache w wywiadzie dla "Corriere del Veneto". Świętowali tego dnia urodziny jego żony, Mariety. Podkreślił, że karabinierzy nie zachowywali się dobrze, lecz "przeklinali, byli wulgarni i nie okazali współczucia".

Prawnik Stefano de Rosa odkrył pod koniec sierpnia, że złodziej, za którego wzięto turystę, tak naprawdę nazywa się Viorel Lungu i "ukradł" tożsamość jego klienta, posługując się fałszywym dokumentem tożsamości. Adwokatowi udało się uzyskać zdjęcie oraz odciski palców skazanego kilka lat wcześniej mężczyzny, co doprowadziło do wypuszczenia na wolność Andronache'a po kilku tygodniach. W rozmowie z gazetą "Corriere del Veneto" turysta mówił, że "nie czuje jednak gniewu ani żadnej urazy do włoskiego wymiaru sprawiedliwości, ani do tego kraju". Wyraził pragnienie, "aby ten straszny błąd nigdy się nie powtórzył i nie dotyczył nikogo na świecie".

Nie pierwsza taka sytuacja

Podobna sytuacja spotkała go już w 2014 roku w Bolonii - wówczas udało się wyjaśnić na komisariacie, że ktoś się pod niego podszywa. Teraz sprawa przybrała inny obrót - on spędził kilka tygodni za kratami, a jego rodzina miała przymusowy, wydłużony pobyt, przez który ominęli rozpoczęcie roku szkolnego. Jednak mężczyzna podkreślił w rozmowie z gazetą, że jeszcze kiedyś chętnie wróci do Caorle, gdyż bardzo podobało się tu jego rodzinie.

OGLĄDAJ: Posłuchaj, zanim ktoś użyje twojego głosu lub twarzy
pc

Posłuchaj, zanim ktoś użyje twojego głosu lub twarzy

Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: