Wybuch nastąpił w południe. Prawie całe miasto zdążyło się ewakuować, ale kiedy około północy wrząca fala wulkaniczna dotarła do miasta, 25-letni strażnik świątyni spał. - Tak zakładamy, bo leżał na łóżku brzuchem do dołu. Co innego miał robić w nocy w 79 roku? Przecież nie oglądał telewizji – ironizuje Pier Paolo Petrone. On i grupa naukowców odkryli właśnie perfekcyjnie zachowane fragmenty układu nerwowego w szczątkach ofiary wybuchu Wezuwiusza. – To jedyny na świecie materiał tego typu – chwali się Petrone.
24 sierpnia 79 roku wybuch włoskiego wulkanu zniszczył trzy historyczne miasta: Stabie, Herkulanum i Pompeje. Fala żaru, pyłu i gazu o temperaturze kilkuset stopni Celsjusza dosłownie spaliła wszystkie żywe organizmy z tego rejonu. Po erupcji gruba warstwa mieszanki popiołu i skał opadła na pozostałości budynków i przykryła ciała ofiar.
Ta szara "kołdra" pomogła zakonserwować wiele skarbów, które do dziś pozostają na tym terenie i regularnie dają włoskim archeologom powody do dumy. Najświeższym odkryciem, które właśnie opublikowali badacze z Neapolu, jest to dotyczące badań szczątek 25-letniej ofiary wybuchu.
We fragmentach mózgu, które Petrone zaczął analizować już w 2018 roku, badacze znaleźli idealnie zachowane komórki nerwowe młodego mężczyzny, który żył w Herkulanum prawie 2000 lat temu.
"Kiedy czyściłem czaszkę, zobaczyłem, że coś połyskuje"
Kierownik grupy badaczy z Neapolu chwali się, że nikomu wcześniej nie udało się dokonać czegoś podobnego. - Odkryliśmy tam całe piękno ośrodkowego układu nerwowego: neurony, aksony. Nie tylko w mózgu, ale też w rdzeniu kręgowym ofiary. Wydobywam i badam setki ofiar wybuchów już ponad 20 lat. To jest bardzo ważny moment w mojej karierze – mówi w rozmowie z tvn24.pl Pier Paolo Petrone, biegły z dziedziny antropologii z Uniwersytetu Neapolitańskiego im. Fryderyka II.
I podkreśla: odkrycie nie nastąpiło z dnia na dzień. Temu konkretnemu szkieletowi z Herkulanum zaczął przyglądać się już kilkanaście lat temu. W 2018 roku natknął się na niewidziane wcześniej, czarne fragmenty nieznanego mu wtedy materiału. - Ciało ofiary zostało zwęglone. Szczątki, tak samo jak łóżko, na którym leżały, były całe pokryte pyłem wulkanicznym. Nagle, kiedy czyściłem czaszkę, zobaczyłem, że coś w niej połyskuje. Tak jakby fragmenty czarnego szkła, w tym miejscu, gdzie u człowieka znajduje się mózg – relacjonuje Petrone.
- Wyglądało jak obsydian [skała ze szkliwa wulkanicznego – red.], ale było o wiele bardziej kruche, łatwo się niszczyło. Zacząłem podejrzewać, że mogą to być fragmenty mózgu, bo znajdowało się to tylko w czaszce, nigdzie indziej – opowiada.
Zebrał materiał do badań. W styczniu tego roku czasopismo naukowe "New England Journal of Medicine" opublikowało wyniki, które potwierdziły jego przypuszczenia: połyskujący materiał był mózgiem mieszkańca Herkulanum. Jak to możliwe, że zachował się w tak dobrym stanie? Pomógł proces witryfikacji, inaczej: zeszklenia materiału.
Szybki wzrost temperatury "zeszklił" mózg. Tylko tej jednej ofiary
- W biologii medycznej witryfikacja jest powszechnie stosowanym zabiegiem. Stosuje się go w przypadku tkanek, na których chce się później eksperymentować. Zanurza się je w ciekłym azocie o temperaturze -190 stopni. Szybkie przejście z temperatury pokojowej do tak niskiej sprawia, że materiał się konserwuje – tłumaczy badacz.
Jak mówi, proces witryfikacji może zachodzić wskutek szybkiego ogrzania lub schłodzenia. W przypadku ciała mieszkańca Herkulanum był to najpierw nagły skok, a później szybki spadek ciepła. Kiedy fala żaru dotarła Herkulanum, miała około 500 stopni Celsjusza. – Ale w Pompejach była już chłodniejsza, około 300 stopni. Dlatego też szczątki wydobywane z tych dwóch miejsc są inaczej zachowane – wyjaśnia Petrone.
Tym bardziej jest cenne najnowsze odkrycie. Bo nie dość, że w żadnym innym miejscu na świecie nie ma tak dobrze zachowanych ofiar wybuchu wulkanu z czasów starożytnych (a przynajmniej ich jeszcze nie odkryto), to mózg 25-latka z Herkulanum jest jedynym z mózgów ofiar Wezuwiusza, który uległ procesowi zeszklenia. – Na pozostałe znane nam odnalezione ciała działała niższa temperatura, w żadnej z czaszek nie odkryliśmy podobnych śladów – podkreśla Petrone.
- Tylko u tego jednego człowieka, tylko w tym jednym miejscu – mówi.
Małe okienko, drzwiczki, drewniane łóżko
Pytamy, co jeszcze może powiedzieć o zbadanym mężczyźnie.
- Odkrył go już w 1961 nasz mistrz, ówczesny archeolog Amedeo Maiuri. Odsłonił budynek, w którym urządzano święta na cześć cesarza Augusta, wiemy to z fresków, które się tam znajdują – precyzuje.
- W środku świątyni znalazł niewielki pokoik, ewidentnie "doklejony", dobudowany później. Miał małe okienko, osobne drzwiczki. Dziś niewiele widać, ale wiemy na pewno, że we wnętrzu znajdowało się drewniane łóżko. Widać jego resztki – opowiada Petrone.
I właśnie w tym łóżku fala żaru zastała ofiarę.
Trzęsienia ziemi znali. Wybuchu - nie
Jak mówi archeolog, w 79 roku Wezuwiusz "obudził się" 24 sierpnia w południe. Najpierw zaskoczył mieszkańców regionu silnymi trzęsieniami ziemi. Byli tacy, którzy przeczuli, że to ostatni moment, żeby uciekać. – Ale byli też "optymiści" albo mieszkańcy, którzy zdecydowali, że wrócą po coś do domu. Łącznie było to około 50 osób. Istnieje też możliwość, że chcieli po prostu przeczekać ten ciężki czas w swoich czterech ścianach. Może liczyli na to, ze będzie jak 17 lat wcześniej i skończy się na trzęsieniu ziemi, które w 62 roku zniszczyło im niektóre mury. Nie wiedzieli, do czego jest zdolny Wezuwiusz, bo za ich czasów nie eksplodował – mówi Pier Paolo Petrone.
Ci, którzy zostali, z pędzącą falą nie mieli szans. Kilkumetrowa mieszanka lawy, gazu i popiołu uśmierciła wszystkich w kilka sekund tam, gdzie ich dosięgła o północy.
Nasz 25-latek znajdował się wtedy w łóżku. – Spał. Tak zakładamy, bo leżał brzuchem do dołu. Co innego miał robić w nocy w 79 roku? Przecież nie oglądał telewizji – śmieje się Petrone. – Z analiz szczątek wnioskujemy też, że był krępy. Był najpewniej kustoszem, strażnikiem tego miejsca. Umarł w nocy, w kilka sekund, najpewniej nawet nie zdając sobie z tego sprawy – dodaje.
Tak jak wszystkie inne ofiary wybuchu Wezuwiusza z 79 roku. W ciągu ostatnich kilkunastu lat badań, Petrone i jego współpracownicy doszli do wniosku, że bezpośrednią przyczyną śmierci była wysoka temperatura. – Szczątki wszystkich kilkuset ofiar w kwestii ułożenia ciała wykazują podobne cechy: podkurczone ręce i nogi. To nie były przemyślane ruchy, a efekt bezwarunkowego skurczu mięśni. Potwierdza to, że zmarli w kilka sekund. Niesamowicie wysoka temperatura sprawiła, że ich krew i mózgi zaczęły się gotować, czaszki pękać, a ciała zamarły w jednej chwili – uważa antropolog.
Z tą różnicą, że w Herkulanum temperatura była na tyle wysoka, że spaliła od razu skórę i mięśnie, które od razu wyparowały, zostawiając "nagi" szkielet. – Następnie, pył wulkaniczny przyległ do kości, tak jakby zajmując miejsce tkanek. Z kolei w Pompejach one nie wyparowały, więc pył opadł na ciała i to na nich stwardniał. Ciała z biegiem czasu uległy zniszczeniu, zostały po nich tylko "skorupki" z pyłu, a w środku przestrzenie, które w latach 60. odkrył nasz "mistrz" Amadeo. Postanowił, że zaleje je gipsem i stworzył w ten sposób odlewy ciał ofiar, które podziwiać można do dziś – opowiada Petrone.
Dziś żyją tam trzy miliony ludzi. "Erupcja prędzej czy później nastąpi"
To, że w zeszklonym mózgu mieszkańca Herkulanum udało się odkryć perfekcyjnie zachowane komórki nerwowe, według naszego rozmówcy na pewno przyda się lokalnym wulkanologom.
- Proces witryfikacji jest dowodem na to, jak szybko zmienia się temperatura materiału piroklastycznego [produkty wybuchu wyrzucane na powierzchnię - red.]. Szybki skok temperatury i potem szybki spadek. To bardzo ważne, przecież nieustannie bada się aktywność Wezuwiusza. Erupcja prędzej czy później nastąpi, może można się na nią lepiej przygotować – mówi Petrone.
- Okolice wulkanu, między innymi Neapol, zamieszkuje obecnie około trzech milionów ludzi. To dlatego Wezuwiusz jest tak niebezpieczny – dodaje.
- Uważam, że nasze odkrycie przyda się też historykom, biologom, neurologom. To w końcu pierwszy raz, kiedy można przyjrzeć się ludzkiemu układowi nerwowemu sprzed 2000 lat. Jestem przekonany, że to materiał do badań, które będą trwały długie lata. Historia na pewno się tu nie kończy – podsumowuje.
Źródło: tvn24.pl, Universita Roma Tre
Źródło zdjęcia głównego: Petrone PP copyright 2020