5 lat więzienia w Tajlandii grozi 70- letniemu włoskiemu turyście, który na lotnisku na wyspie Phuket powiedział w czasie kontroli bagażu: "Przecież nie mam bomby". Policjantka słysząc te słowa po włosku zrozumiała tylko "bomba". Mężczyzna został aresztowany.
Włoska prasa podała, że mieszkaniec Toskanii, emeryt, który wracał do domu z wakacji, czeka teraz od dwóch tygodni na proces. Pierwsze dni spędził w ciężkim więzieniu.
20 lutego miał odlecieć z Tajlandii do Włoch po zakończeniu urlopu. Słowami po włosku "przecież nie mam bomby" skomentował to, że jego bagaż poddano kontroli przed wejściem do samolotu. Policjantka, mówiąca w swoim ojczystym języku i po angielsku słysząc "bomba" zaalarmowała kolegów.
Oczekiwanie na proces
Mężczyzna z lotniska trafił do więzienia. W rozmowie z toskańskim dziennikiem internetowym "Il Tirreno" panujące w więzieniu warunki opisał jako straszliwe. Po dwóch dniach i wpłaceniu kaucji w wysokości 1300 euro został zwolniony i w hotelu czeka na proces. Nie może z niego wychodzić.
Najbardziej optymistyczny w jego przypadku scenariusz jest taki, że zostanie skazany, a następnie natychmiast wydalony z Tajlandii.
Włoskie media informując o tej sprawie podkreślają, że nigdy nie należy żartować podczas kontroli na lotnisku i nigdy nie można używać w jakimkolwiek kontekście słowa "bomba".
Autor: tas\mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: shuterstock