Pełczyńska-Nałęcz: to jest element wojny informacyjno-strategicznej. Putin uprawia bardzo jasną grę z Zachodem

Źródło:
TVN24, PAP
Pełczyńska-Nałęcz: Moskwa chce stworzyć kolejny przyczółek rosyjskiej obecności wojskowej w Białorusi
Pełczyńska-Nałęcz: Moskwa chce stworzyć kolejny przyczółek rosyjskiej obecności wojskowej w BiałorusiTVN24
wideo 2/23
Pełczyńska-Nałęcz: Moskwa chce stworzyć kolejny przyczółek rosyjskiej obecności wojskowej w BiałorusiTVN24

To jest element wojny informacyjno-strategicznej. Władimir Putin uprawia bardzo jasną grę z Zachodem, grożąc bronią nuklearną w każdym momencie, kiedy jego starania napotykają na opór - powiedziała w TVN24 Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, była ambasador RP w Moskwie. W jej ocenie w tym momencie broń nuklearna jest stosowana przez Rosję jako "broń narracyjna". Szymon Szynkowski vel Sęk, minister do spraw europejskich, podkreślił, że "nie możemy się wystraszyć", bo zapowiedź Putina ma na celu wywołanie "efektu mrożącego".

W sobotę Władimir Putin oświadczył, że jego kraj zamierza rozmieścić na terytorium Białorusi taktyczną broń jądrową. Według Putina Rosja przekazała Białorusi m.in. dziesięć samolotów, które mogą przenosić pociski jądrowe, a do 1 czerwca mają zostać zbudowane magazyny do przechowywania tej broni.

Litewskie MSZ oświadczyło, że rozmieszczenie przez Rosję broni jądrowej na Białorusi wywołałoby nową falę napięcia i destabilizacji w Europie. Resort zapowiedział. że w odpowiedzi Litwa będzie nakłaniać swoich partnerów euroatlantyckich do wprowadzenia nowych sankcji. "Są to desperackie kroki Putina i Łukaszenki w celu wywołania kolejnej fali napięcia i destabilizacji w Europie. Działania te głębiej wciągają Białoruś w wojnę z Ukrainą i w konfrontację z demokratycznym światem" - napisano w wydanym w niedzielę wieczorem oświadczeniu. "Białoruś - która w coraz większym stopniu traci suwerenność, pomaga i podżega do rosyjskiej agresji - coraz mocniej włącza się w rosyjskie plany wojskowe, stając się dodatkowym czynnikiem ryzyka dla regionu bałtyckiego" - podkreślono.

Oświadczenie w tej sprawie wydało w niedzielę także polskie MSZ. "Potępiamy to wzmacnianie zagrożenia dla pokoju w Europie i na świecie" - przekazał rzecznik MSZ Łukasz Jasina.

Władimir Putin oświadczył, że jego kraj zamierza rozmieścić na terytorium Białorusi taktyczną broń jądrowąmil.ru

Rozmieszczenie broni nuklearnej na Białorusi "nie byłoby rewolucją"

Zapowiedź Putina komentowała w poniedziałek w TVN24 Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, była ambasador RP w Moskwie, a obecnie dyrektorka instytutu Strategie 2050.

Ekspertka zwróciła uwagę, że w odróżnieniu od strategicznej broni jądrowej, taktyczna broń jądrowa może być używana punktowo, na dużo mniejszą skalę. Zwróciła uwagę, że broń nuklearna została już rozmieszczona przez Rosję w Kaliningradzie, a więc "tuż za miedzą" Polski i państw bałtyckich. W związku z tym jej zdaniem "w sensie demograficznym ta zmiana (rozmieszczenie broni nuklearnej na Białorusi) nie byłaby rewolucyjna".

- Kaliningrad to jest terytorium Federacji Rosyjskiej, więc teoretycznie mogli rozmieszczać tam broń jądrową. Ale Białoruś to przynajmniej formalnie odrębne państwo, o którym trudno mówić, że jest suwerenne, ale formalnie takim państwem jest - zauważyła Pełczyńska-Nałęcz. Przypomniała, że Białoruś - podobnie jak Ukraina - podpisała w 1994 roku umowę, zrzekając się radzieckiej broni nuklearnej, która została na jej terytorium po rozpadzie ZSRR.

- Teraz się okazuje, że ta broń, choć taktyczna, a nie strategiczna, miałaby tam wrócić, ale nie jako część sił zbrojnych Białorusi. Rosjanie bardzo jasno podkreślają, że kontrola będzie ciągle po stronie rosyjskiej - powiedziała była dyplomatka. Jak dodała, byłby to "kolejny przyczółek rosyjskiej obecności wojskowej w Białorusi" oraz "powód do tego, żeby kolejne elementy rosyjskich sił zbrojnych stacjonowały na Białorusi".

Czym jest taktyczna broń jądrowa? Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz wyjaśnia
Czym jest taktyczna broń jądrowa? Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz wyjaśniaTVN24

"Broń narracyjna" w wojnie "informacyjno-strategicznej"

W jej ocenie z punktu widzenia wojskowego rozmieszczenie przez Rosję taktycznej broni jądrowej na Białorusi "raczej nie zmienia niczego", jeśli chodzi o wojnę w Ukrainie

- To jest element wojny informacyjno-strategicznej. Putin uprawia bardzo jasną grę z Zachodem, grożąc bronią nuklearną w każdym momencie, kiedy jego starania napotykają na opór. Nie jest w stanie zdobyć Ukrainy, nie jest w stanie teraz przeprowadzić efektywnie kontrofensywy, była wizyta chińska, ale okazuje się, że aż takiego jednoznacznego poparcia Rosjanie nie dostali, jest nakaz aresztowania przez Międzynarodowy Trybunał Karny. Wszystko to powoduje, że Putin znowu znajduje się w defensywie i próbuje szarżować bronią nuklearną - mówiła Pełczyńska-Nałęcz. Dodała, że rosyjski przywódca chce w ten sposób podzielić Zachód i zniechęcić go do dalszego wspierania Ukrainy. - Putin bardzo dobrze wie, że te lęki - i to nie są lęki kompletnie bezzasadne - przed bronią nuklearną są dużo silniejsze na zachodzie Europy z przyczyn historycznych - stwierdziła.

Była ambasador oceniła, że "w tym momencie ta broń (nuklearna) jest stosowana jako broń narracyjna". - To ma znaczenie i dla nas i dla Ukrainy, ale w innym wymiarze. Oczywiście więcej broni nuklearnej bliżej polskich granic to zawsze jest gorzej niż lepiej, to jest oczywiste. Ale warto pamiętać, że ta broń w Kaliningradzie już niestety jest, więc w tym sensie wielkiej, rewolucyjnej zmiany nie ma. Niemniej to jest kolejny krok w likwidowaniu suwerenności Białorusi. I to już jest bardzo ważna rzecz. Z naszego puntu widzenia i z puntu widzenia Ukrainy to jest zła wiadomość - oceniła.

"Łukaszenka próbuje walczyć o resztkę swojej suwerenności"

Ekspertka powiedziała, że "dla Ukrainy wejście Białorusi do tego konfliktu zbrojnego jako aktywnej strony to jest coś, czemu oni próbują wszystkimi środkami zapobiegać".

Zwróciła w tym miejscu uwagę, że już na początku wojny w Ukrainie doszło do ataku naziemnego z terytorium Białorusi, ale był to atak przeprowadzony przez siły rosyjskie. - Uczestniczenie samych sił białoruskich w wojnie byłoby zmianą, nie tylko militarną, ale także społeczną i strategiczną, bo Ukraina byłaby już de facto w stanie wojny z dwoma państwami - stwierdziła Pełczyńska-Nałęcz.

Prezydent Białorusi Alaksandr ŁukaszenkaSalma Bashir Motiwala / Shutterstock.com

Jej zdaniem "Łukaszenka próbuje walczyć o resztkę swojej suwerenności, nie dlatego, że jest wielkim patriotą białoruskim, ale dlatego, że rozumie, że jeśli jego armia zaatakuje Ukrainę, to on już będzie całkowicie w rękach Rosji". - On też wie, że jego społeczeństwo tej wojny nie chce. To, co się teraz dzieje na Białorusi, to bardzo intensywna propaganda, pranie mózgów i tłumaczenie Białorusinom, że Białoruś jest zagrożona. To czynienie z tej wojny coraz bardziej ich wojny jest procesem, który się toczy - stwierdziła gościni TVN24.

Szynkowski vel Sęk: nie możemy się wystraszyć

O zapowiedzi Putina mówił też na konferencji prasowej minister do spraw europejskich Szymon Szynkowski vel Sęk. - Nie możemy się dawać zastraszyć rosyjskim propagandzistom. Prezydent Rosji używa tej propagandy, by próbować straszyć Zachód, co ma wywołać efekt mrożący, Zachód ma się bać pomagać Ukrainie, ma ustępować, ma bać się wprowadzać dalej idące sankcje - powiedział minister.

Podkreślił, że "nie możemy się wystraszyć". - Nie powinniśmy do tego typu relacji podchodzić z emocjami. Powinniśmy na chłodno kontynuować nasze bardzo mocne wsparcie dla Ukrainy, powinniśmy karać Rosję, jeśli nie zrezygnuje ze stosowania agresji w swojej polityce zagranicznej i w ten sposób wysyłać jasny sygnał do Rosji i do całego świata, że agresja, że zbrodnie wojenne dokonywane na cywilach, że łamanie prawa międzynarodowego nie może być sposobem uprawiania polityki zagranicznej - mówił Szynkowski vel Sęk.

Szynkowski vel Sęk o zapowiedzi Putina: nie możemy się wystraszyć
Szynkowski vel Sęk o zapowiedzi Putina: nie możemy się wystraszyćTVN24

Autorka/Autor:momo/kab

Źródło: TVN24, PAP

Źródło zdjęcia głównego: mil.ru