"Wzbudzał szacunek bezkompromisowością, twardością, odwagą", "kiedyś w Moskwie na pewno stanie jego pomnik", "to, że ten wielki człowiek umarł na wygnaniu, to nasza kolejna hańba" - tak zmarłego w niedzielę rosyjskiego dysydenta i pisarza wspominają obrońcy praw człowieka w Rosji i ludzie kultury. Śmierć Bukowskiego odnotowała większość rosyjskich mediów, ale oficjalne tytuły zrobiły to przeważnie zdawkowo.
Rosyjski pisarz i dysydent Władimir Bukowski, który od 1976 r. żył w Wielkiej Brytanii, zmarł na zawał serca w niedzielę wieczorem w Cambridge w wieku 76 lat.
Bukowski "nigdy się nie cofał, nie oszukiwał, nie robił z siebie naczelnika"
- Wzbudzał szacunek nie tym, że gdzieś należał, albo nie należał, ale swoją bezkompromisowością, twardością, odwagą, tym, że nigdy się nie cofał, nie oszukiwał, nie robił z siebie naczelnika – ocenił na antenie radia Echo Moskwy Aleksandr Podrabinek. - Miał ogromne doświadczenie więzienne, doświadczenie oporu wobec władzy sowieckiej, w tamtych czasach to znaczyło bardzo wiele - podkreślił Podrabinek, również były więzień polityczny.
Według działacza praw człowieka Jurija Samodurowa, byłego dyrektora Centrum im. Sacharowa, "kiedyś w Moskwie na pewno stanie jego pomnik". - Taki pomnik jest niezbędny. Jestem prawie pewien, że on powstanie. Tak samo jak pomnik Andrieja Sacharowa – powiedział Samodurow.
"Utracona szansa Rosji na wyjście z katastroficznego i zbrodniczego XX wieku"
- Nie znałem go osobiście, ale to postać wielkiego formatu, człowiek, który zrobił bardzo wiele dla ruchu dysydenckiego w Rosji – podkreślił w rozmowie z agencją NSN dziennikarz i członek Rady Praw Człowieka przy prezydencie Rosji Nikołaj Swanidze.
Zdaniem pisarza Wiktora Szenderowicza "Bukowski to utracona szansa Rosji na wyjście z katastroficznego i zbrodniczego XX wieku". "Jedno z zupełnie nielicznych nazwisk, które symbolizują odwagę i godność narodu. To, że ten wielki człowiek umarł na wygnaniu jako marginalna postać, że jego nazwisko nie jest znane przeważającej liczbie młodych Rosjan – to nasza kolejna hańba. A to, że nawet nie uważamy tego za hańbę, to hańba po dwakroć" – napisał twórca na Facebooku.
Śmierć Bukowskiego odnotowała większość rosyjskich mediów, jednak oficjalne tytuły zrobiły to raczej informacyjnie i zdawkowo.
Opozycyjna "Nowa Gazieta" i dziennik "Kommiersant" przypomniały życiorys jednego z najbardziej znanych dysydentów w Związku Sowieckim.
"Wymienili chuligana na Luisa Corvalana"
Był wielokrotnie więziony za publikowanie w samizdacie (drugim obiegu), "antysowiecką agitację" i organizowanie demonstracji w obronie pisarzy. W tzw. psychuszkach - zakładach psychiatrycznych, w których sowieckie władze zamykały "niepokornych" - spędził w sumie prawie 12 lat.
W 1976 r. Bukowski został przez władze ZSRR wymieniony na lidera Komunistycznej Partii Chile Luisa Corvalana i deportowany na Zachód. Powstała na ten temat prześmiewcza czastuszka, która zaczynała się od słów "Wymienili chuligana na Luisa Corvalana".
Nie wrócił do Rosji
Na emigracji Bukowski napisał m.in. biograficzną książkę pt. "I powraca wiatr" o życiu dysydentów w ZSRR. Po 1991 r. Bukowski bywał w Rosji, ale nie zdecydował się na powrót na stałe. Kilkakrotnie gościł w Polsce.
W 2007 r. rosyjska Centralna Komisja Wyborcza odmówiła zarejestrowania Bukowskiego jako kandydata w wyborach prezydenckich 2008 r. Jego kandydaturę wniosła grupa składająca się z działaczy na rzecz praw człowieka, naukowców i niezależnych dziennikarzy. Głównym powodem odmowy - jak wówczas argumentowano - był fakt, że Bukowski mieszkał w Wielkiej Brytanii, a nie w kraju. W 2014 r. został pozbawiony rosyjskiego obywatelstwa.
W kwietniu 2015 roku brytyjska prokuratura postawiła mu zarzuty związane ze sporządzaniem i przechowywaniem pornografii dziecięcej. Bukowski nie przyznawał się do zarzutów i podkreślał, że toczy się przeciwko niemu rozmyślna kampania dyskredytacji i prześladowań. W ubiegłym roku sąd zawiesił bezterminowo postępowanie z powodu złego stanu zdrowia Bukowskiego.
Autor: tmw//rzw / Źródło: PAP