Przywódca samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej (DRL) Ołeksandr Zacharczenko przyznał się na spotkaniu ze studentami, że latem 2014 roku, w czasie najintensywniejszych walk w Donbasie, jego oddziały spaliły jedną z wsi. Teraz chce ją odbudować "w oparciu o wartościu kulturowe Związku Radzieckiego".
Lider separatystów ujawnił te informacje podczas Młodzieżowego Forum Społeczno-Politycznego na tzw. Narodowej Akademii Budownictwa i Architektury Donbasu.
Maleńka wieś Kożewnia, zamieszkała według spisu ludności przez 69 osób, znajdowała się na terenie zaciętych walk między siłami rządowymi a separatystami. Wieś znajdowała się w rękach ludzi Zacharczenki do 23 lipca 2014 r., kiedy siły wierne Kijowowi zmusiły rebeliantów do odwrotu. Wtedy przedstawiciel separatystów powiedział jedynie agencji Interfax, że wieś została opuszczona i nie zginął żaden z separatystów.
Podczas spotkania ze studentami Zacharczenko przypomniał szczegóły wycofania się z Kożewni. - Ta wioska była dla mnie kamieniem milowym. To była nasza pierwsza ofensywa. Niestety w trakcie walki praktycznie zniszczyliśmy wioskę. Paląc domy ocaliliśmy nasze życia i naszych ludzi - powiedział.
Nie wiadomo, czy podczas zniszczenia miejscowości zginęli jacyś mieszkańcy.
Tęsknota za ZSRR
W przemówieniu Zacharczenko zaproponował odbudowę wsi. Zaznaczył, że nie chodzi mu jedynie o odbudowę budynków w miejscowości, ale także o "powrót wartości kulturowych" ZSRR.
- W Związku Radzieckim, którego większość z was nie pamięta, ideologia była dobra. Oczywiście były pewne przejaskrawienia, niedociągnięcia, ale robiono rzeczy dla ludzi - mówił do studentów Zacharczenko.
Przywódca rebeliantów zasugerował, że w Związku Radzieckim dzieci były wychowane na "prawdziwych wartościach" takich jak rodzina, lojalność, braterstwo i miłość do ojczyzny.
Zacharczenko na koniec swojego wystąpienia powiedział, że jego samozwańcza Doniecka Republika Ludowa powinna być powodem do dumy i wyraził nadzieję, że studenci pójdą śladem separatystów.
Zbrodnie separatystów
Organizacja broniąca praw człowieka Human Rights Watch (HRW) w swoim raporcie o sytuacji na wschodzie Ukrainy oskarżyła separatystów o zabójstwa, tortury, niehumanitarne traktowanie jeńców i zmuszanie ich do pracy przymusowej.
To nie pierwszy przypadek zbrodni, do których przyznali się separatyści z Donbasu. Niedawno inny z liderów rebeliantów, były "minister obrony" samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej, pułkownik rezerwy rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU Igor Girkin vel Striełkow przyznał się, że przeprowadził egzekucję czterech osób w Słowiańsku w 2014 roku (oddziały rebeliantów pod jego kierownictwem zajęły to miasto w kwietniu 2014 r.). Zabójstwa zostały przeprowadzone zgodnie z prawem stalinowskim z 1941 roku.
– Wśród ofiar było dwóch żołnierzy i dwóch cywilów. Trzech zostało skazanych za grabieże. Czwarty za zabójstwo wojskowego – mówił Igor Girkin.
Konflikt na wschodniej Ukrainie trwa od wiosny 2014 roku. W jego wyniku zginęło około 9 tysięcy osób, a ponad 20 tys. zostało rannych.
Autor: kło//gak / Źródło: Radio Free Europe