Prezydent USA Barack Obama wezwał w poniedziałek przedstawicieli Kongresu do przegłosowania swojej propozycji dotyczącej ograniczenia w ciągu dekady o 3 biliony dolarów deficytu USA.
- Musimy ograniczyć to, za co nie jesteśmy w stanie zapłacić, by zapłacić za to, co naprawdę się liczy - powiedział na konferencji prasowej przed Białym Domem Obama. - Abyśmy mogli rozwiązać ten problem [deficytu], wszyscy, włącznie z najzamożniejszymi obywatelami i największymi korporacjami, muszą się do tego przyczynić - mówił prezydent USA.
Jak zaznaczył, jeśli nie poprosimy najbogatszych o pomoc w zmniejszeniu deficytu, ciężar spadnie dla klasę średnią i ubogich. - To dla mnie nie do zaakceptowania. To nie do zaakceptowania dla Amerykanów - podkreślił.
Zapowiedział zawetowanie każdej ustawy, która będzie chciała rozwiązać problem kosztem najbiedniejszych mieszkańców USA. Wskazywał, że najbogatsi powinni wrócić do wyższych stawek podatkowych płaconych w latach 90. XX wieku, a klasa średnia nie powinna płacić wyższych podatków, niż milionerzy. - Wiemy, co jest słuszne. Nadszedł czas by to zrobić - dodał.
Superkomisja nie rozwiąże sporu
Plan Obamy będzie podstawą negocjacji na temat redukcji deficytu w mieszanej dwupartyjnej komisji (tzw. superkomisji) Kongresu, która musi uzgodnić plan zmniejszenia deficytu. Jeżeli Kongres nie uchwali takiego planu do 23 grudnia, to na podstawie porozumienia między Białym Domem a Kongresem z początku sierpnia cięcia budżetowe wejdą w życie automatycznie.
Republikanie, posiadający kontrolę nad Izbą Reprezentantów, są stanowczo przeciwni planom administracji prezydenckiej i w związku z tym - jak pisze Reuters - nie ma co liczyć na podwyższenie podatków, a ustawa raczej nie przejdzie.
Reguła Buffetta
Plan Obamy znalazł się już wcześniej pod ostrzałem republikanów. Między innymi republikańskiego przewodniczącego Komisji Budżetowej Izby Reprezentantów, Paula Ryana i lidera republikańskiej mniejszości w Senacie, Mitcha McConnella.
Rządowy plan (zwany też "regułą Buffetta") przewiduje podniesienie podatków od Amerykanów o najwyższych dochodach. Chodzi tu o milionerów zarabiających głównie na dywidendach ze swoich inwestycji na rynku papierów wartościowych, gdzie zyski są opodatkowane niżej - 15 procent - niż dochody z najwyższych pensji (35 procent).
Źródło: White House, tvn24.pl, Reuters