Brytyjski rząd chce, by Izba Gmin zakończyła prace nad ustawą o porozumieniu w sprawie wystąpienia z Unii Europejskiej do 9 stycznia, wynika z harmonogramu, który w czwartek wieczorem przedstawił lider Izby Gmin Jacob Rees-Mogg. Wcześniej premier Boris Johnson stwierdził, że jego rząd przygotował "najbardziej radykalną mowę tronową od pokolenia" i zapewnił, że ma poczucie "kolosalnej odpowiedzialności" wobec wyborców".
Tak jak wcześniej zapowiadano, projekt ustawy o porozumieniu w sprawie wystąpienia z Unii Europejskiej (Withdrawal Agreement Bill – w skrócie WAB – red.) zostanie poddany pod obrady Izby Gmin w piątek, po czym odbędzie się pierwsze głosowanie nad nim, które oznacza zgodę na skierowanie go do pracy w komisjach. Wobec tego, że Partia Konserwatywna ma w Izbie Gmin zdecydowaną większość, jest praktycznie pewne, że posłowie poprą projekt.
Jacob Rees-Mogg, który jako lider Izby Gmin jest odpowiedzialny za koordynację realizacji polityki rządu w niższej izbie parlamentu, poinformował w czwartek wieczorem, że przerwa świąteczno-noworoczna potrwa do 6 stycznia, zaś prace nad ustawą WAB zostaną wznowione we wtorek 7 stycznia. Według planu Izba Gmin ma je zakończyć 9 stycznia, po czym ustawa zostanie przesłana do Izby Lordów.
To oznacza, że całość prac nad ustawą potrwa niewiele dłużej niż planowano w poprzedniej kadencji. W październiku posłowie poparli w pierwszym głosowaniu pierwotną wersję ustawy, ale nie zgodzili się, jak chciał rząd, by całość prac nad liczącym ponad 100 stron dokumentem zakończyć w trzy dni. Doprowadziło to do odłożenia brexitu oraz rozwiązania parlamentu i przedterminowych wyborów.
Ustawa WAB ma dać prawnie obowiązującą moc politycznym uzgodnieniom zawartym w umowie z Unią Europejską, wynegocjowanej w połowie października przez rząd Borisa Johnsona.
Nowa wersja ustawy
Wcześniej w czwartek rząd opublikował zmodyfikowaną wersję projektu ustawy. Najważniejszą zmianą, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, jest wykluczenie możliwości przedłużenia okresu przejściowego poza 31 grudnia 2020 roku, nawet jeśli do tego czasu nie udałoby się zawrzeć umowy handlowej z Unią Europejską, co w praktyce oznaczałoby brexit bez porozumienia.
Nowa wersja daje też rządowi większą swobodę w negocjacjach z Unią Europejską. W pierwotnej wersji zapisano, że parlament musi zaaprobować mandat negocjacyjny rządu, który musi być zgodny z postanowieniami politycznej deklaracji między Wielką Brytanią a UE, ponadto ministrowie byli zobowiązani do składania parlamentowi sprawozdań z postępu w negocjacjach. W nowej wersji ustawy ten zapis zniknął.
Usunięty ponadto został zapis zabezpieczający prawa pracownicze, czyli zapewniający, że po upływie okresu przejściowego prawa pracownicze nie zostaną ograniczone w stosunku do tego, jak są chronione obecnie przez unijne regulacje. Rząd wyjaśnił, że ta sprawa zostanie uregulowana odrębnym aktem prawnym.
"Najbardziej radykalna mowa tronowa od pokolenia"
Przedstawiona wcześniej w czwartek przez Elżbietę II mowa tronowa, która jest wygłaszanym przez monarchę programem legislacyjnym rządu, otworzyła nową sesję Izby Gmin.
Rząd Borisa Johnsona zapowiedział zgłoszenie ponad 30 projektów ustaw, z których najważniejsze – poza wystąpieniem kraju z Unii Europejskiej - dotyczyły dofinansowania publicznej służby zdrowia oraz zaostrzenia kar za najpoważniejsze przestępstwa.
Po południu rozpoczęła się debata nad planami rządu. Rozpoczynając ją, lider opozycji Jeremy Corbyn przekonywał, że konserwatyści, obiecując zwiększenie wydatków na służbę zdrowia czy edukację, przedstawili "bladą imitację" jego programu wyborczego. Mówił też, że przepaść między retoryką a realiami jest ogromna, a to, co rząd zaprezentował, to tylko puste słowa.
- Tę mowę tronową trzeba oceniać ze względu na to, czego w niej nie ma. Nic nie mówi o zadłużonych studentach, nic nie mówi o starszych ludziach, którzy nie są w stanie zapłacić za ogrzewanie, nie mówi nic o tym, jak zająć się poziomem ubóstwa w naszym kraju. Ten rząd nie stoi po stronie ludzi, mimo wszystkich obietnic. To dokładnie pokazuje ta mowa tronowa – mówił Jeremy Corbyn.
- To jest ten moment, aby odwdzięczyć się za zaufanie tych, którzy nas tu przysłali. (…) Ta mowa tronowa "ludowego rządu" uruchamia ogromny, zazębiający się program, mający na celu zjednoczenie i wyrównanie poziomów w całej Wielkiej Brytanii i uwolnienie potencjału całego naszego narodu - przekonywał Boris Johnson.
Brytyjski premier po wygranej, która była możliwa dzięki przejęciu poparcia wielu dotychczasowych wyborców Partii Pracy z przemysłowych okręgów w północnej i środkowej Anglii, nazwał swój rząd "ludowym", a odpłacenie zaufania tych wyborców uczynił głównym zadaniem. - To nie jest program na rok czy jeden parlament. To plan na przyszłość Wielkiej Brytanii - podkreślił.
Reakcja na apele o referendum niepodległościowe Szkocji
Boris Johnson odniósł się też do przedstawionych wcześniej w czwartek przez szefową autonomicznego rządu Szkocji Nicolę Sturgeon żądań, by zgodził się na przeprowadzenie w tej części kraju drugiego referendum niepodległościowego.
- Uważam, że (Szkocka Partia Narodowa) powinna w większym stopniu koncentrować się na realizacji krajowych priorytetów mieszkańców Szkocji, zamiast na rozbijaniu naszej Wielkiej Brytanii - oświadczył.
Debata nad planami rządu będzie kontynuowana w piątek, a także po świąteczno-noworocznej przerwie. Po niej nastąpi głosowanie, które będzie jednak formalnością - konserwatyści mają w Izbie Gmin przewagę 80 mandatów, a poza tym, od 1924 roku nie zdarzyło się, żeby jakikolwiek rząd, nawet mniejszościowy, przegrał głosowanie nad programem zawartym w mowie tronowej.
Autor: asty/adso / Źródło: PAP