Rząd Wielkiej Brytanii formalnie odrzucił we wtorek wniosek szefowej autonomicznego rządu Szkocji Nicoli Sturgeon o zgodę na przeprowadzenie w tym roku drugiego referendum niepodległościowego. "Kolejne referendum niepodległościowe prowadziłoby do przedłużania politycznej stagnacji, w której Szkocja jest od dekady" - napisał Johnson w liście do Sturgeon.
W liście wysłanym do Nicoli Sturgeon premier Boris Johnson przypomniał, że zarówno ona, jak i jej poprzednik Alex Salmond obiecywali, iż referendum w 2014 roku będzie "jedynym w tym pokoleniu", a mieszkańcy Szkocji zdecydowanie opowiedzieli się wówczas za pozostaniem ich kraju w składzie Zjednoczonego Królestwa.
"Rząd Zjednoczonego Królestwa będzie nadal stał na straży demokratycznej decyzji mieszkańców Szkocji i obietnicy, która została im złożona. Z tego powodu nie mogę się zgodzić na żadne przekazanie uprawnień, które mogłoby prowadzić do kolejnych referendów niepodległościowych" - napisał w liście Johnson.
"Kolejne referendum niepodległościowe prowadziłoby do przedłużania politycznej stagnacji, w której Szkocja jest od dekady, dlatego że szkockie szkoły, szpitale i miejsca pracy są zaniedbane z powodu kampanii na rzecz odłączenia się od Wielkiej Brytanii" - dodał. List Borisa Johnsona do Nicoli Sturgeon (w jęz. angielskim).
Odpowiedź ze Szkocji
W odpowiedzi na list Johnsona Sturgeon napisała na Twitterze, że jego odmowa była "przewidywalna, ale niedająca się utrzymać". Podkreśliła, że Szkocja ma prawo do decydowania o własnej przyszłości i zapowiedziała, że do końca miesiąca jej rząd podejmie decyzję w sprawie dalszych kroków.
1/ Tories are terrified of Scotland’s right to choose - because they know that when given the choice we’ll choose independence. Tories have no positive case for the union - so all they can do is attempt to deny democracy. It will not stand. https://t.co/ILpW8Sx4kv
— Nicola Sturgeon (@NicolaSturgeon) 14 stycznia 2020
"Wynik wyborów dowodzi, że Szkoci popierają niepodległość"
W połowie grudnia 2019 roku, kilka dni po wyborach do Izby Gmin, w których Szkocka Partia Narodowa zdobyła 48 spośród przypadających Szkocji 59 mandatów, Sturgeon formalnie wystąpiła do rządu w Londynie z wnioskiem o przekazanie uprawnień do przeprowadzenia nowego referendum niepodległościowego.
Sturgeon argumentuje, że wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, czemu wyraźna większość Szkotów była przeciwna, uzasadnia przeprowadzenie nowego plebiscytu, a wynik wyborów do Izby Gmin dowodzi, iż Szkoci popierają niepodległość.
Sturgeon wielokrotnie wykluczała możliwość przeprowadzenia referendum bez zgody rządu w Londynie, tak jak to zdobiły władze Katalonii w 2017 roku, gdyż nie zostałoby ono uznane przez społeczność międzynarodową, a w konsekwencji utrudniłoby Szkocji drogę do członkostwa w UE.
Referendum z 2014 roku
W referendum z 2014 roku przeciwko niepodległości opowiedziało się 55 proc. głosujących. Wprawdzie od tego czasu, według sondaży, różnica między zwolennikami a przeciwnikami niepodległości w sondażach się wyrównała, ale nadal nieznaczną przewagę mają ci drudzy.
W wyborach do Izby Gmin SNP uzyskała ponad 80 proc. szkockich mandatów, ale na partię tę głosowało 45 proc. wyborców, niespełna dwa punkty procentowe więcej niż na ugrupowania przeciwne secesji.
Autor: pp//rzw//kwoj / Źródło: PAP