Kobieta z niepełnosprawnością pozostawiona na płycie lotniska. Patrzyła, jak samolot odlatuje bez niej

Źródło:
LADbible, The Independent
Newcastle w Wielkiej Brytanii
Newcastle w Wielkiej BrytaniiGoogle Earth
wideo 2/4
Do incydentu doszło na lotnisku w NewcastleGoogle Earth

Kobieta z niepełnosprawnością czekała na płycie lotniska w Newcastle na pomoc, by dostać się na pokład samolotu. Pomoc jednak nie nadeszła, a kobieta razem z mężem patrzyła, jak ich bagaże są usuwane z samolotu, a maszyna odlatuje bez nich. - To po prostu nie powinno było się wydarzyć. Gdybym była w pełni sprawna i mogła zwyczajnie wejść po schodach, byłabym na wakacjach - mówiła później.

76-letnia Margaret Harrop i jej mąż John mieli 28 września polecieć z brytyjskiego Newcastle do hiszpańskiego Alicante samolotem linii Ryanair. Planowali odwiedzić swojego syna Keitha, z którym nie widzieli się, odkąd w 2020 roku przeprowadził się na Półwysep Iberyjski.

Samolot odleciał bez pasażerów

Margaret Harrop ma problemy z chodzeniem, dlatego na płycie lotniska czekała na możliwość skorzystania ze specjalnej windy, którą dostałaby się na pokład maszyny. W czasie czekania para zauważyła jednak, że zamiast pojawienia się obsługi z windą ich bagaż jest usuwany z samolotu. - Margaret powiedziała mi: 'to nasza torba'. Odpowiedziałem, że to niemożliwe - wspomina mężczyzna w rozmowie z portalem LADbible. Niestety jej obawy potwierdziły się.

Ostatecznie para nie weszła na pokład samolotu, który po ok. 25 minutach odleciał. - Facet odpowiedzialny za windę mamrotał pod nosem, powiedział, że jest jakiś problem, ale nie chciał powiedzieć nic więcej - przyznał później John Harrop.

Para powiadomiła personel lotniska i została zabrana z płyty z powrotem do terminalu. Oprócz niej na pokład samolotu nie dostało się również pięcioro innych pasażerów. Grupie zaproponowano nowy lot o 6 rano następnego dnia oraz taksówkę do domu lub bezpłatny pobyt w hotelu na lotnisku.

ZOBACZ TEŻ: Przerwany lot do Santa Clara. Dreamliner zawrócił z powodu usterki

"Nadal nie znamy całej historii"

Margaret Harrop przyznała, że po​​czuła się "rozczarowana" tą sytuacją, zwłaszcza że czekał na nią syn. - Było trochę jak w koszmarze, tak naprawdę nie wiemy, czyja to wina. Nadal nie znamy całej historii - powiedziała. W momencie odlotu kobieta nie wiedziała też, co stało się z jej lekami. Ostatecznie je odzyskała, jednak sytuacja spowodowała dużo stresu. - To po prostu nie powinno było się wydarzyć. Gdybym była w pełni sprawna i mogła zwyczajnie wejść po schodach, byłabym na wakacjach - dodała.

Według linii lotniczych specjalna pomoc zapewniona przez lotnisko w Newcastle dotarła do pasażerów, jednak stało się to dopiero po zamknięciu samolotu. Rzecznik linii Ryanair podkreślił jednak w rozmowie z "Independent", że za zapewnienie tej pomocy odpowiedzialna była "strona trzecia", a nie linie lotnicze.

- Po przeprowadzeniu dochodzenia możemy potwierdzić, że siedmioro pasażerów, którym udzielono pomocy w poruszaniu się na lotnisku, nie mogło udać się w podróż - przyznał rzecznik lotniska. - Pasażerowie przybyli przed planowanym czasem odlotu, ale nie zostali wpuszczeni na pokład samolotu. Lotnisko w Newcastle pomogło wszystkim klientom (którzy nie dostali się na pokład - red.) zapewniając, by mogli odlecieć kolejnym dostępnym lotem - dodał, nie wyjaśniając powodów całej sytuacji.

ZOBACZ TEŻ: "Przerażające". W samolocie British Airways podczas lotu pękła szyba w kokpicie

Autorka/Autor:wac//mm

Źródło: LADbible, The Independent

Źródło zdjęcia głównego:  Mikel Dabbah / Shutterstock.com