Kreml jest zadowolony z rezultatów rozmów w Genewie na temat kryzysu ukraińskiego, ale trzeba jeszcze przeanalizować wynik spotkania - powiedział rzecznik prezydenta Rosji Władimira Putina Dmitrij Pieskow. Zaznaczył przy tym, że Zachód zachowuje się "dwulicowo" i jest pełen "hipokryzji".
- Pozytywny jest sam fakt, że doszło do dialogu - podkreślił Pieskow, wypowiadając się w rosyjskiej telewizji państwowej. Jak ocenił, "produktywność tego dialogu, jego rezultaty należy jeszcze głęboko przeanalizować".
Ten zły Zachód
Dodał, że na Kremlu postawa Zachodu w sprawie Ukrainy jest oceniana jako dwulicowość. - Większej hipokryzji nie widziano w prawie międzynarodowym i nie widział też Putin - mówił Pieskow. - To, do czego doszło na Ukrainie, zbrojny przewrót, zostało bezzwłocznie uznane przez UE i USA za zgodne z prawem - podkreślił. Jak zapewnił, oddziały rosyjskie znajdują się w rejonie granicy z Ukrainą dlatego, że "w tym kraju dopiero co doszło do przewrotu wojskowego". - Ocenianie ich obecności jako wywieranie presji byłoby absolutnie nieprawidłowe - przekonywał. Nawiązał do odpowiedzi szefa Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso na list Putina w sprawie rosnącego długu Ukrainy za gaz. - Odpowiedź przyszła od pana Barroso. Na razie nie jest dla nas jasne, czy reprezentuje on te kraje, które nie są członkami UE, ale są importerami rosyjskiego gazu - mówił Pieskow, wymieniając kraje bałkańskie i Turcję.
"Żarna interesów" UE i USA
Pieskow komentował czwartkowy telemost Putina z obywatelami. W trakcie tej konferencji Putin powiedział m.in., że żołnierze rosyjscy byli na Krymie podczas marcowego referendum w sprawie przyłączenia półwyspu do Rosji. Pieskow ocenił, że nie jest to sprzeczne z wcześniejszymi słowami Putina, kiedy zaprzeczał on, by działający na Krymie ludzie w nieoznakowanych mundurach należeli do sił zbrojnych Rosji. - Kiedy prezydent udzielał wyjaśnień po raz pierwszy (...), było to na tydzień, nawet więcej, przed referendum. W tym momencie konstatował on ówczesny stan mówiąc, że nie ma tam nikogo. Ale w momencie przeprowadzenia referendum (...) rzeczywiście jego bezpieczeństwo zapewniali specjalni, uprzejmi ludzie - mówił rzecznik. Prezydencki rzecznik ocenił, że przywódcy wielu krajów na świecie zostali "zmieleni w żarnach interesów narodowych UE i USA". Odpowiadał tak na komentarz prowadzącego program, który twierdził, że politycy tacy jak Saddam Husajn czy Muammar Kadafi zgodzili się na warunki Zachodu, ale to nie uchroniło ich od zguby. - Trzeba być takim silnym przywódcą jak Putin, by się temu przeciwstawić, i czynić to tak stanowczo - replikował Pieskow.
Autor: mk//rzw / Źródło: PAP