Rosjanie przekonują Donalda Trumpa, że Amerykanie mogą wiele zyskać, gdy oba kraje znowu będą ze sobą współpracować - napisał "New York Times". Na rozmowy w Rijadzie wysłannik Władimira Putina Kiriłł Dmitrijew przywiózł dokument, który wskazuje na rzekome straty USA wynikające z izolacji Rosji po ataku na Ukrainę, które wynoszą ponad 320 miliardów dolarów. - Putin próbuje zainteresować Trumpa bardzo szybkimi korzyściami materialnymi - ocenił były rosyjski dyplomata Borys Bondariew.
We wtorek w stolicy Arabii Saudyjskiej, Rijadzie, odbyły się rozmowy wysokich rangą przedstawicieli władz USA i Rosji. Do stołu zasiedli między innymi szefowie dyplomacji tych państw - Marco Rubio i Siergiej Ławrow. To było pierwsze spotkanie przedstawicieli obu państw na tak wysokim szczeblu od czasu rozpoczęcia pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę trzy lata temu.
Tematem rozmów była odbudowa dwustronnych relacji i przygotowania do możliwych rozmów pokojowych w sprawie Ukrainy. Władze w Kijowie, podobnie jak Unia Europejska, nie otrzymały zaproszenia do udziału w tych negocjacjach.
Prezydent Władimir Putin pochwalił w środę delegację USA w Rijadzie za to, że nie krytykowała Rosji, jak robiły to poprzednie administracje. Dodał, że oba kraje zmierzają teraz w kierunku głębszego zaangażowania w kosmos, gospodarkę i "wspólną pracę nad globalnymi rynkami energii". Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow mówił z kolei o chęci usunięcia "sztucznych barier" dla rozwoju obu krajów.
Administracja Trumpa - ocenił "NYT" - wydaje się potwierdzać rosyjską ocenę spotkania w Rijadzie. Sekretarz stanu Marco Rubio powiedział, że zakończenie wojny w Ukrainie będzie "kluczem otwierającym drzwi" do "potencjalnie historycznych partnerstw gospodarczych". Wtórował mu w tym Ławrow, który sugerował, że częścią tego porozumienia mogłoby być zdjęcie amerykańskich sankcji.
Wiadomość z Kremla do Trumpa. To tak chcą go przekonać
"Wiadomość z Kremla dla Trumpa: w Rosji są pieniądze do zarobienia" - tytułuje swój tekst nowojorski dziennik i opisuje, z czym do Rijadu przyjechała rosyjska delegacja.
Jednym z jej kluczowych uczestników był szef Rosyjskiego Funduszu Inwestycji Bezpośrednich Kiriłł Dmitrijew, choć do stołu negocjacyjnego nie zasiadł.
Przyniósł za to prosty wydruk, w którym wskazuje "całkowite straty" Stanów Zjednoczonych po decyzji o wycofaniu się z interesów z Rosją, gdy ta rozpoczęła wojnę w Ukrainie. Dokument ma przedstawiać "straty amerykańskich firm według branż" na 324 miliardy dolarów. Branże z największymi rzekomymi stratami to IT i media z kwotą 123 miliardów dolarów oraz ochrona zdrowia z kwotą 94 miliardów dolarów. Jak opisuje "New York Times", to przez pokazanie strat USA Kreml chce przekonać Trumpa do ustępstw.
Wysłannik Putina tłumaczył, że obliczenia uwzględniały też "utracone zyski". NYT przypomina, że zachodnie firmy, które opuściły Rosję, oficjalnie zadeklarowały ponad 100 miliardów dolarów strat od początku wojny, a wiele z ich aktywów zostało sprzedanych na uciążliwych warunkach narzuconych przez państwo rosyjskie.
Wysłannik Putina teraz może zbliżyć Rosję i USA
Dmitrijew to 49-letni wysłannik Putina i były bankier, który rozwija rosyjskie przedsięwzięcia na całym świecie. Ma też bliskie powiązania z następcą tronu Arabii Saudyjskiej Mohammedem bin Salmanem. Dmitrijew już w 2016 roku próbował wykorzystać kontakty biznesowe, aby zbudować kanał komunikacji z Trumpem. Wtedy Dmitijew swojego planu nie wykonał.
W drugiej kadencji Trumpa może być inaczej. Steve Witkoff, wysłannik Trumpa na Bliski Wschód, pochwalił Dmitrijewa i księcia Mohammeda za ich rolę w uwolnieniu przez Rosję Marca Fogela - amerykańskiego nauczyciela uwięzionego w Moskwie, a podczas wtorkowych rozmów w Rijadzie wysłannik Putina promował możliwości biznesowe Rosji podczas wywiadów z zachodnimi mediami. - Ścieżka ekonomiczna umożliwia dyplomację, komunikację, wspólne zwycięstwa, wspólny sukces - powiedział Dmitrijew. Dodał, że zauważono, że także "prezydent Trump koncentruje się na osiągnięciu sukcesu".
Dwa sposoby Rosji na Trumpa
Rosja przyciągnęła uwagę administracji Trumpa nie tylko perspektywą umów biznesowych, ale też perspektywą postrzegania Trumpa jako mediatora między Rosją a Ukrainą. - Trump nie przejmuje się zbytnio długoterminowymi celami strategicznymi - powiedział Borys Bondariew, były rosyjski dyplomata, który zrezygnował z urzędu z powodu wojny w Ukrainie. - Putin próbuje zainteresować Trumpa bardzo szybkimi korzyściami materialnymi, które są dla Trumpa od razu jasne - dodał Bondariew.
"New York Times" zauważa, że wielu światowych przywódców stara się "sprostać wymaganiom amerykańskiego prezydenta" i przedstawiać biznesowe plany. Także ukraińscy urzędnicy rozpościerali wizje lukratywnych umów na energię i surowce mineralne z USA po zakończeniu wojny. Trump zdecydował jednak, że zasoby Ukrainy powinny służyć jako wynagrodzenie za wcześniejsze amerykańskie wsparcie - pisze "NYT".
W zeszłym tygodniu w Kijowie prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski odrzucił propozycję sekretarza skarbu Scotta Bessenta, zgodnie z którą Stany Zjednoczone miałyby przejąć 50-procentowy udział we wszystkich zasobach mineralnych Ukrainy.
Europejczycy również próbowali wykorzystać rozmowy o umowach, aby zwrócić uwagę Trumpa. Podczas Światowego Forum Ekonomicznego w Davos pod koniec stycznia sekretarz generalny NATO Mark Rutte powiedział, że Europa będzie skłonna zapłacić rachunek za to, że Stany Zjednoczone będą nadal dostarczać broń Ukrainie. Takie prośby niewiele zmieniły w poglądach Trumpa na temat Europy, korzystającej z amerykańskiej pomocy w zakresie bezpieczeństwa. Nie powstrzymały też prezydenta USA przed wykluczeniem Europejczyków z rozmów jego administracji z Rosją.
Źródło: New York Times
Źródło zdjęcia głównego: RUSSIAN FOREIGN MINISTRY PRESS SERVICE/PAP/EPA