Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) będzie zabiegać o 25 milionów dolarów na sześciomiesięczny program walki z wirusem zika, w tym na badania mające ustalić, czy wirus ten może się przenosić drogą płciową i przez transfuzję krwi.
Agencji Reutera powiedziała o tym w piątek dr Sylvie Briand, dyrektor wydziału chorób pandemicznych i epidemicznych WHO. Dwa przypadki zarażenia wirusem zika przez transfuzję krwi zgłoszono w czwartek w Brazylii. Wcześniej o zarażeniu przez kontakt seksualny informowano w Teksasie. Niemniej jednak eksperci są zgodni, że wirus ten jest przenoszony głównie przez komary Aedes aegypti. Naukowcy podejrzewają, że zika ma związek ze wzrostem przypadków mikrocefalii (małogłowia) u noworodków oraz z występowaniem rzadkiego schorzenia znanego jako zespół Guillaina i Barrego, który u osób z osłabionym układem odpornościowym może wywoływać paraliż, a w skrajnych przypadkach śmierć. Nie ma szczepionki przeciw temu wirusowi. U kobiet ciężarnych zika może przedostać się do płodu, wywołać wady wrodzone i doprowadzić do śmierci dziecka.
"Poradnictwo i technologia"
Dr Briand podkreśliła, że ciężarne kobiety w krajach, w których szerzy się zika, muszą mieć dostęp do "poradnictwa i technologii", aby móc dokonywać świadomych wyborów, łącznie z tym, czy dokonywać aborcji w przypadku stwierdzenia u płodu mikrocefalii. Zastrzegła, że nie ustalono jeszcze ostatecznie związku przyczynowego między mikrocefalią a wirusem zika, ale wskazała, że istnieje taka ewentualność. Poinformowała też, że WHO pracuje z władzami 31 krajów i terytoriów dotkniętych wirusem zika nad standaryzacją metod zbierania danych. WHO ogłosiła w poniedziałek, że wirus zika, szerzący się obecnie w Ameryce Południowej, stwarza międzynarodowe zagrożenie. Poprzednio taki komunikat WHO wydała w 2014 roku w związku z epidemią eboli. Wirus zika jest znany od 1947 roku, gdy został odkryty w Ugandzie, ale jeszcze do zeszłego roku uważano, że nie ma poważnych skutków dla zdrowia.
Autor: dln/ja / Źródło: PAP