W Wenezueli nie ma kryzysu humanitarnego, wymyślonego przez ostatnie cztery lata przez Waszyngton - powiedział w piątek prezydent Nicolas Maduro. Odniósł się do oświadczenia Międzynarodowej Grupy Kontaktowej do spraw Wenezueli, która zwróciła uwagę na potrzebę dostarczenia pomocy humanitarnej dla pogrążonego w kryzysie państwa.
Międzynarodowa Grupa Kontaktowa krajów Unii Europejskiej i Ameryki Łacińskiej w sprawie kryzysu w Wenezueli, która spotkała się w czwartek na pierwszym posiedzeniu w Montevideo, stolicy Urugwaju, zapowiedziała wysłanie do Wenezueli misji technicznej w celu dostarczenia pomocy humanitarnej.
Na posiedzeniu grupy, z udziałem szefowej unijnej dyplomacji Federiki Mogherini, zaapelowano "o wspólne międzynarodowe podejście do wspierania pokojowego, politycznego, demokratycznego i czysto wenezuelskiego rozwiązania kryzysu, z wyłączeniem użycia siły, poprzez wolne, przejrzyste i wiarygodne wybory prezydenckie, zgodnie z konstytucją Wenezueli".
"Wenezuelczycy nie są żebrakami"
W odpowiedzi na oświadczenie grupy Maduro zasugerował, że pomoc humanitarna dla Wenezueli, przekazana m.in. przez USA i zmagazynowana w mieście Cucuta na granicy z Kolumbią, powinna zostać rozdystrybuowana pomiędzy biednych Kolumbijczyków, ponieważ Wenezuelczycy "nie są żebrakami".
- W Wenezueli nie ma kryzysu humanitarnego, wymyślonego przez ostatnie cztery lata przez Waszyngton, aby usprawiedliwić interwencję w naszym kraju - stwierdził.
Pomoc dla sojusznika
W piątek ambasada Wenezueli w Hawanie ogłosiła na Twitterze, że Les Moines - jednostka wenezuelskiej marynarki wojennej zawinęła do Hawany, aby dostarczyć Kubie, którą pod koniec stycznia nawiedził silny huragan, ładunek stu ton pomocy humanitarnej.
"Wenezuela, solidaryzując się ze swą siostrzaną republiką Kubą po przejściu 27 stycznia tornado przez wyspę, wysłała z portu La Guaira 100 ton materiałów i maszyn budowlanych" - napisano.
Huragan spowodował na Kubie, która pozostaje najbliższym sojusznikiem Wenezueli, śmierć sześciu osób. Dwieście osób odniosło rany.
Kryzys w Wenezueli
Maduro - który na początku stycznia został zaprzysiężony na drugą kadencję po wygraniu przez niego w maju ub.r. niespełniających standardów demokratycznych wyborów prezydenckich - oskarża Waszyngton o kierowanie puczem mającym na celu odsunięcie go od władzy i przejęcie kontroli nad największymi zasobami ropy naftowej na świecie.
Wenezuela od kilku lat pogrążona jest w kryzysie gospodarczym i społecznym, zmaga się z recesją i wielocyfrową inflacją oraz niedoborami żywności i leków. Opozycja oskarża Maduro o doprowadzenie bogatego w surowce kraju do ruiny gospodarczej. 96 proc. przychodów należąca do OPEC Wenezuela czerpie ze sprzedaży ropy naftowej, więc spadek cen surowców energetycznych w ostatnich latach znacznie pogłębił kryzys w tym kraju.
23 stycznia Juan Guaido, przewodniczący parlamentu Wenezueli i lider opozycji, na fali masowych antyrządowych protestów obwołał się tymczasowym prezydentem kraju, uznając, że wybory, które wygrał Maduro, zostały przeprowadzone z pogwałceniem demokratycznych procedur.
Przejęcie władzy przez Guaido uznało dotąd ponad 40 państw. Oprócz USA i Kanady uczyniła to większość państw Ameryki Łacińskiej, Izrael, Australia, Albania, Kosowo, Macedonia, Gruzja, a także 19 państw UE: Austria, Bułgaria, Chorwacja, Czechy, Dania, Estonia, Finlandia, Francja, Hiszpania, Holandia, Litwa, Luksemburg, Łotwa, Niemcy, Polska, Portugalia, Słowenia, Szwecja i Wielka Brytania. 31 stycznia uznał go Parlament Europejski.
Autor: ft//rzw//kwoj / Źródło: PAP