Lider wenezuelskiej opozycji, przewodniczący parlamentu Juan Guaido, ogłosił się w środę tymczasowym prezydentem kraju. Uczynił to przed tłumem kilku tysięcy wiwatujących na jego cześć manifestantów w stolicy kraju Caracas. Deklaracje Guaido poparł prezydent USA Donald Trump.
35-letni Guaido podniósł prawą rękę i powiedział, że "formalnie przejmuje odpowiedzialność krajowego organu wykonawczego" - podała agencja Associated Press.
Trump popiera Guaido
W oświadczeniu Trump powiedział, że użyje "pełni władzy ekonomicznej i dyplomatycznej Stanów Zjednoczonych w celu wywarcia presji, żeby przywrócić demokrację w Wenezueli". Prezydent USA poinformował również, że uznaje deklarację Guaido o przejęciu władzy w kraju.
Do USA dołączyła także Kanada oraz Organizacja Państw Amerykańskich (OPA) uznając lidera opozycji za "tymczasowego prezydenta".
OPA z siedzibą w Waszyngtonie powstała w 1948 roku. W jej skład wchodzą wszystkie państwa Ameryki poza terytoriami należącymi do państw europejskich. OPA jest uważana za jeden z trzech filarów systemu bezpieczeństwa panamerykańskiego - obok Paktu z Rio i Paktu z Bogoty.
Zabici w zamieszkach
W środę przez Caracas przetoczyły się protesty dziesiątek tysięcy osób przeciw prezydentowi Maduro. Przed manifestacjami, w nocy z wtorku na środę, doszło do zamieszek, w których zginęły co najmniej cztery osoby.
Wśród zabitych jest 16-latek, który został śmiertelnie raniony "z broni palnej podczas zgromadzenia" w dzielnicy Catia w zachodniej części Caracas, stolicy Wenezueli - poinformowała organizacja pozarządowa Obserwatorium Konfliktu Społecznego - Observatorio de Conflictividad Social, OVCS.
Trzy inne osoby zginęły podczas plądrowania w Ciudad Bolivar, stolicy stanu Bolivar na południu Wenezueli - powiadomiła policja. Jedną z ofiar jest 30-letni mężczyzna.
W nocy kilkudziesięciu manifestantów spaliło jeden z pomników byłego socjalistycznego prezydenta Hugo Chaveza (1999-2013) w mieście San Felix w stanie Bolivar. Na zdjęciach i nagraniach wideo zamieszczonych na portalach społecznościowych widać pomnik w płomieniach. Monument został już zdewastowany w zeszłym roku.
Wenezuela w kryzysie
Na wezwanie przewodniczącego parlamentu Juana Guaido przeciwnicy socjalistycznego prezydenta Nicolasa Maduro żądają utworzenia "rządu przejściowego" do czasu rozpisania nowych wyborów.
Zarówno rząd, jak i opozycja wezwały w środę do manifestacji w kraju, gdzie panuje napięta atmosfera dwa dni po stłumieniu przewrotu wojskowego. Tego dnia przypada rocznica wydarzeń z 1958 roku, gdy od władzy odsunięty został wojskowy dyktator Marcos Perez.
Do mobilizacji na ulicach dochodzi w momencie, gdy kraj przeżywa najpoważniejszy kryzys w swej najnowszej historii - zmaga się z niedoborami żywności i leków, a także z hiperinflacją w wysokości 10 000 000 proc. w 2019 r.
Opozycja oskarża prezydenta Maduro o doprowadzenie bogatego w surowce kraju do ruiny gospodarczej. 96 proc. swych przychodów Wenezuela czerpie ze sprzedaży ropy naftowej. Spadek cen surowców energetycznych w ostatnich latach znacznie pogłębił wenezuelski kryzys.
Bunt wojskowych
10 stycznia Maduro został zaprzysiężony na drugą kadencję po wygraniu przedterminowych wyborów prezydenckich. Kontrolowany przez opozycję parlament unieważnił to zaprzysiężenie i przegłosował ustawę, w której zapisano, że Maduro jest dyktatorem uzurpującym sobie władzę.
W poniedziałek władze Wenezueli poinformowały o aresztowaniu 27 wojskowych podejrzanych o próbę zorganizowania zamachu stanu. Według agencji Associated Press komunikat armii Wenezueli zdawał się potwierdzać doniesienia o rebelii w jednostce Gwardii Narodowej, która wywołała zamieszki w ubogiej dzielnicy Caracas, kilka kilometrów od pałacu prezydenckiego.
W krwawych manifestacjach, do których doszło w 2017 roku, śmierć poniosło 125 osób.
Autor: ft/adso / Źródło: PAP, Reuters