Węgrzy walczą z czasem. Pęka zbiornik z toksynami


Powiększające się pęknięcie ściany w uszkodzonym zbiorniku z toksycznym szlamem grozi kolejnym wyciekiem. - Awaryjna zapora, która ochroni pobliskie miejscowości przed ponownym zalaniem powstanie we wtorek - poinformował rzecznik prasowy premiera Węgier Viktora Orbana, Peter Szijarto.

- Na placu budowy pracują cztery tysiące ludzi i 300 maszyn. Robimy wszystko, aby nie dopuścić do tragedii - powiedział Szijarto. Pęknięcia na północnej ścianie zbiornika pojawiły się w ostatnią sobotę. Podjęto wówczas decyzję o całkowitej ewakuacji wsi Kolontar, która wraz z Devecser należy do miejscowości najbardziej dotkniętych katastrofą.

- Mieszkańcy Kolontar nie będą mogli jeszcze dziś wrócić do domów, choć budowa zapory idzie dobrze i jest zaawansowana w 70 procentach - powiedział w poniedziałek rzecznik węgierskich służb do spraw zarządzania kryzysowego Tibor Dobson.

Chemiczna powódź

Do pierwszego wycieku doszło 4 października. Pękła jedna ze ścian wielkiego zbiornika, w którym składowano toksyczną substancję powstającą podczas produkcji aluminium w pobliskiej hucie w mieście Ajka. Około miliona metrów sześciennych czerwonego szlamu zalało okolicę. Katastrofa spowodowała śmierć co najmniej siedmiu osób, rannych zostało ponad 120 ludzi. Kilkaset domostw trzeba było ewakuować.

Czerwony szlam to gęsta, wysoce alkaliczna substancja. Jest żrąca w kontakcie ze skórą, zawiera metale ciężkie, między innymi ołów i jest w niewielkim stopniu radioaktywna. Wdychanie pyłu powstałego z wysuszonej substancji może spowodować raka płuc.

Toksyny dostały się do lokalnych rzek, gdzie zniszczyły wszelkie życie i spłynęły nimi do Dunaju. Według władz udało się je na tyle zneutralizować, że nie stanowią już zagrożenia dla ekosystemu wielkiej rzeki.

Źródło: PAP, lex.pl