Milicyjna, na dodatek brutalna, interwencja z okazji Walentynek? To możliwe - na Białorusi. Tamtejszy OMON, czyli szturmowe oddziały milicji, rozpędził demonstrację zorganizowaną w Mińsku przez opozycyjną młodzieżówkę "Młody Front".
Młodzi ludzie pikietowali pod hasłem "Kochamy Białoruś". Od kilku lat białoruska opozycja organizuje w Dniu Zakochanych demonstracje, która mają być początkiem tak zwanej "politycznej wiosny".
Tym razem około stu młodych ludzi zgromadziło się na placu Jakuba Kołasa w centrum Mińska. Demonstranci trzymali narodowe flagi i transparent z napisem "Akcja miłości".
Do demonstrantów podeszło dwóch funkcjonariuszy milicji, którzy oświadczyli, że akcja jest nielegalna i należy się rozejść. Po kilku minutach plac Jakuba Kołasa został otoczony przez oddział specjalny mińskiej milicji.
Funkcjonariusze siłą rozpędzili demonstrantów. Część młodych ludzi została powalona na ziemię. Jak donosi Polskie Radio, podczas milicyjnej akcji ucierpieli przypadkowi przechodnie i obserwujący ją dziennikarze.
Źródło: Polskie Radio
Źródło zdjęcia głównego: Arch. TVN24