- Wykonując loty testowe, mamy gdzieś z tyłu głowy świadomość, że odrywanie się od ziemi nie jest czymś, do czego człowiek został stworzony. A latać chce - przyznała w rozmowie z TVN24 Biznes i Świat Paulina Różyło, pierwsza kobieta - pilot testowy w Polsce.
W piątek podczas lotu testowego wybuchł pojazd kosmiczny SpaceShipTwo należący do firmy Virgin Galactic Richarda Bransona. Na pokładzie znajdowało się dwóch pilotów - jeden z nich zginął, drugi katapultował się i został poważnie ranny.
Paulina Różyło, jedyna kobieta w Polsce, która pracuje jako pilot testowy, wyjaśniła w rozmowie z TVN24 Biznes i Świat, że w jej zawód wpisane jest ryzyko.
Podkreśliła jednak, że piloci robią wszystko, by zminimalizować ryzyko "niemal do zera". - Odpowiednimi szkoleniami, przeszkoleniem. Jak pokazała jednak dzisiejsza sytuacja, wszystko, co jest nowe i jeszcze niezbadane niesie ze sobą jeszcze większe ryzyko - zaznaczyła.
Jak oceniła, jest na razie zbyt wcześnie, by spekulować na temat przyczyn katastrofy. - Czynników, które wpłynęły na ten wypadek mogło być bardzo wiele. Pogoda, której nie przewidzieli, temperatura, hermetyzacja. Ciężko jest określić, co mogło się wydarzyć, bo jest to wciąż dla nas coś nowego - wytłumaczyła.
- Mogła być to jakaś techniczna usterka, bo jeśli doszło do eksplozji, to prawdopodobnie mogła mieć miejsce awaria silników - stwierdziła Różyło.
Krok zbyt wielki?
Jakub Ryzenko z Centrum Badań Kosmicznych PAN również podkreślał, że mamy do czynienia z lotami "bardzo eksperymentalnymi". - To nie jest statek nawet taki, jakim była Columbia czy dowolny inny wahadłowiec kosmiczny, a więc już w miarę sprawdzony, latający regularnie - zaznaczył.
Ekspert stwierdził, że 54 loty testowe, które do tej pory wykonał SpaceShipTwo, to wciąż zbyt mało.
- Samoloty, którymi latamy na co dzień, nalatują dziesiątki tysięcy godzin, nim wchodzą do lotów użytkowych. W tym przypadku rozwiązanie jest o wiele bardziej eksperymentalne, technologie są nowe, środowisko, w którym ten samolot musi operować, jest nowe - zaznaczył.
Jak przypomniał, sprawdzanie możliwości pojazdu odbywało się krok po kroku. - Dzisiaj ten kolejny krok okazał się krokiem zbyt wielkim, nie najlepiej wyliczonym, być może pod presją komercyjną. Pamiętajmy, że przedsięwzięcie jest opóźnione - wskazał Ryzenko.
Autor: kg\mtom / Źródło: tvn24