Drugi proces o impeachment Donalda Trumpa rusza we wtorek w Senacie. Były prezydent jest oskarżony o "podżeganie do powstania" w przemówieniu skierowanym do swoich zwolenników przed zamieszkami na Kapitolu w dniu 6 stycznia. Podczas zamieszek zginęło pięć osób.
Demokraci twierdzą, że mają "przytłaczające" dowody winy byłego prezydenta USA Donalda Trumpa, podczas gdy jego zespół obrońców twierdzi, że uczestnicy zamieszek działali niezależnie. Obrona nazywa proces "absurdalnym i niekonstytucyjnym", a jego legalność będzie jednym z elementów dyskusji we wtorek.
Trump jest jedynym prezydentem USA w historii, którego postawiono w stan oskarżenia dwukrotnie i jednym z trzech, których w ogóle w stan oskarżenia postawiono. Aby zapadł wyrok skazujący, potrzebne są głosy dwóch trzecich senatorów. Na 100 mandatów demokraci mają 50 i niewiele wskazuje na to, że dołączy do nich wystarczająco dużo republikanów. Aby skazać Trumpa, do demokratów musiałoby się przyłączyć 17 republikańskich senatorów.
Obrońcy o "teatrze politycznym"
Prawnicy Trumpa nazwali w poniedziałek proces impeachmentu aktem "teatru politycznego" i uznali procedurę za niezgodną z konstytucją. Zarzucali demokratom wykorzystanie chaosu i traumy 6 stycznia wywołanej zamieszkami na Kapitolu w celu osiągnięcia partyjnych zysków.
Zdaniem zespołu obrońców Trumpa, kiedy kwestionował on wyniki wyborów, korzystał z praw wynikających z pierwszej poprawki do konstytucji Stanów Zjednoczonych. Argumentowali, że wyraźnie zachęcał swoich zwolenników do pokojowego protestu, a zatem nie może być odpowiedzialny za działania uczestników zamieszek.
Jak zauważyła agencja Associated Press (AP) obrońcy zwracali zarazem uwagę, że Senat nie ma prawa sądzić ich klienta teraz, kiedy już nie pełni urzędu (co jest argumentem kwestionowanym nawet przez niektórych konserwatywnych prawników). Zaprzeczali też, jakoby celem demokratów była sprawiedliwość.
- Była to tylko samolubna próba przywództwa demokratów w Izbie (Reprezentantów), by żerować na uczuciach przerażenia i zagubienia, które nawiedziły wszystkich Amerykanów z całego spektrum politycznego, kiedy widzieli 6 stycznia na Kapitolu dewastacje z udziałem kilkuset osób - twierdzili prawnicy.
Demokraci o "najpoważniejszej zbrodni konstytucyjnej"
Oskarżyciele demokratyczni, tzw. menedżerowie impeachmentu z Izby Reprezentantów, odrzucali argumenty antagonistów zaprzeczających, że proces jest niezgodny z konstytucją, a przemówienie Trumpa nie podjudziło uczestników zamieszek. Ich zdaniem ówczesny prezydent "podżegał do powstania" swoich zwolenników. Odgrywał przez to rolę w zamieszkach, w których zginęło pięć osób.
W opinii demokratów Trump "zdradził naród amerykański" i nie ma przekonującego usprawiedliwienia ani argumentów na swoją obroną.
- Jego podżeganie do powstania przeciwko rządowi Stanów Zjednoczonych - które zakłóciło pokojowe przekazanie władzy - jest najpoważniejszą zbrodnią konstytucyjną, jaką kiedykolwiek popełnił prezydent – twierdzili oskarżyciele.
Niewielu świadków, nagrania z zajść
Według przewidywań mediów w procesie impeachmentu nie będzie zeznawać wielu świadków. Pojawią się natomiast nagrania wideo z zajść. Pełniący rolę prokuratorów ustawodawcy z Izby Reprezentantów i obrona Trumpa będą się zwracać bezpośrednio do zaprzysiężonych senatorów orzekających o winie.
"Większość z nich była także świadkami oblężenia, (...) gdy uczestnicy zamieszek włamali się do Kapitolu i tymczasowo wstrzymali proces zatwierdzania głosów elektorów" – przypomina AP.
Jak wyjaśnia witryna internetowa Senatu "w postępowaniu w sprawie impeachmentu Izba Reprezentantów oskarża urzędnika rządu federalnego poprzez zatwierdzenie większością głosów artykułów impeachmentu. Komisja członków Izby Reprezentantów, zwana 'menedżerami', działa jako prokuratorzy przed Senatem. Senat obraduje jako tzw. 'High Court' Impeachmentu, w którym senatorowie rozpatrują dowody, przesłuchują świadków i głosują za uniewinnieniem lub skazaniem oskarżonego urzędnika".
W przypadku procesów o impeachment prezydenta przewodniczy im szef Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych. Konstytucja wymaga dwóch trzecich głosów Senatu, aby go skazać, a karą jest usunięcie z urzędu. Od tego orzeczenia nie ma odwołania.
Źródło: PAP, BBC