|

W Chinach "robot urodzi dziecko". Ile w tym prawdy, ile science fiction

Uczestniczka Światowej Konferencji Robotycznej 2025 w Pekinie ogląda humanoidalnego robota bionicznego
Uczestniczka Światowej Konferencji Robotycznej 2025 w Pekinie ogląda humanoidalnego robota bionicznego
Źródło: CFOTO/Future Publishing/Getty Images
Według medialnych doniesień ma się to wydarzyć już w 2026 roku: Chiny staną się pierwszym krajem, w którym roboty będą rodzić dzieci. Ma to być efekt pracy naukowców, a cena takiego robota ma sięgać 14 tysięcy dolarów. Sprawdziliśmy, o jaki projekt chodzi i co o nim wiadomo. Jak się okazuje, niewiele. W dodatku w Chinach obecnie nie można wprowadzić na rynek robota-surogatki.Artykuł dostępny w subskrypcji
Kluczowe fakty:
  • Media polskie i zagraniczne szeroko informowały, że na konferencji technologicznej w Pekinie ogłoszono, jakoby w 2026 roku w Chinach pojawi się robot-surogatka.
  • Przedstawiano to jako środek zaradczy na problem demograficzny Chin.
  • W przekazach brak było szczegółów na temat wynalazku, podawano tylko nazwisko jego twórcy.
  • W informacji o "naukowym przełomie" w Chinach jest jednak niewiele prawdy. Eksperci tłumaczą, dlaczego jej nie może być.

Polskie serwisy informacyjne donosiły w połowie sierpnia o niezwykłym przełomie naukowym. Pisano, że w Chinach miał się pojawić pierwszy robot humanoidalny, zdolny do noszenia ciąży i porodu. "Robot urodzi dziecko. W Chinach maszyny mają ratować demografię" - informowała 13 sierpnia "Rzeczpospolita". "Robot za 14 tys. dol. ma urodzić dziecko w Chinach. Naukowy przełom" - podał za nią serwis Business Insider. "Humanoidalny robot z macicą. Nowe możliwości rodzicielstwa" - można było przeczytać w Interii. "Roboty będą rodzić dzieci? To nie film science fiction! Prace mają się ku końcowi" - oznajmiał w tytule "Fakt".

O humanoidalnym robocie z macicą pisały też serwisy kobiece, lifestylowe, a nawet religijne. Wyjaśniano, że w ten sposób Chiny chcą walczyć z kryzysem demograficznym. Zastanawiano się, "czy to przyszłość leczenia niepłodności". Uprzedzano, że "krytycy ostrzegają przed nieodwracalnymi konsekwencjami etycznymi".

Czytaj także: