Obywatelka Niemiec pracująca dla organizacji pomocowej, porwana w sierpniu w Afganistanie, odzyskała wolność i czuje się dobrze - podała w sobotę organizacja GIZ. Zadowolenie z uwolnienia kobiety wyraził szef niemieckiego MSZ Frank-Walter Steinmeier.
Według internetowego wydania "Spiegla" porwana Kaethe B., wieloletnia współpracowniczka niemieckiej agencji na rzecz pomocy rozwojowej GIZ, 17 sierpnia została uprowadzona sprzed biura organizacji w centrum Kabulu.
Kobieta "jest w dobrej formie, biorąc pod uwagę okoliczności" i "bardzo się cieszy, że odzyskała wolność" - przekazał jej pracodawca, nie precyzując, w jaki sposób doszło do jej uwolnienia.
Liczyli na wysoki okup
Minister spraw zagranicznych Niemiec, przebywający z wizytą w Iranie, podziękował afgańskiemu rządowi i tamtejszym siłom bezpieczeństwa. Dodał, że uwolniona zakładniczka przebywa już w niemieckiej ambasadzie.
Jak podaje "Der Spiegel", za porwaniem stoi grupa przestępcza, która liczyła na wysoki okup. Niemieckie MSZ z zasady nie wypowiada się na ten temat , jednak gazeta zauważa, że krótko po uprowadzeniu Niemki, do Kabulu na rozmowy z porywaczami ruszył zespół negocjatorów Federalnego Urzędu Kryminalnego (BKA).
Do pewnego czasu w Afganistanie panowała niepisana zasada, że mimo niebezpiecznej sytuacji w kraju pracownikom organizacji pomocowych raczej nic nie grozi. W ostatnim czasie stało się jednak jasne, że zasada ta już nie obowiązuje - zauważa "Der Spiegel".
Drugie porwanie
Było to drugie porwanie osoby pracującej dla GIZ w tym roku. Wcześniej inny pracownik tej agencji został uprowadzony w niespokojnej prowincji Kunduz na północy Afganistanu. Po 40 dniach niewoli został uwolniony dzięki podjętej przez policję akcji ratunkowej.
W kwietniu odnaleziono ciała pięciu afgańskich pracowników organizacji Save the Children. Zostali porwani przez uzbrojonych napastników w niebezpiecznej prowincji Uruzgan na południu kraju.
Autor: PM//gak / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia