Straż przybrzeżna USA poszukuje statku El Faro, który zaginął w pobliżu wysp Bahama. Kontenerowiec z 33 osobami na pokładzie, wśród których jest pięciu Polaków, płynął z Florydy do Portoryko.
Statek nadał sygnał SOS w czwartek rano (amerykańskiego czasu - red.) podczas ataku huraganu Joaquin, który zbliża się do wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych.
Załoga jednostki zgłosiła utratę napędu.
- Otrzymaliśmy informację o kłopotach El Faro przez elektroniczny system powiadamiania. Skontaktowaliśmy się z armatorem statku, który przekazał nam, że na pokład wdarła się woda i że jednostka jest odchylona o 15 stopni - mówił kapitan Mark Fedor ze Straży Przybrzeżnej Miami.
Kontenerowiec zaginął w pobliżu wyspy Crooked Island należącej do archipelagu Bahama.
Akcja przerwana na noc
W akcji ratunkowej biorą udział samoloty ratownicze, helikoptery oraz statki straży przybrzeżnej wyposażone w zaawansowane systemy radarowe.
- Jest silny wiatr i burze, które utrudniają widoczność - relacjonuje poszukiwania kapitan Fedor w rozmowie z CNN. - Mamy nadzieję, że (załoga - przyp. red.) wciąż znajduje się na statku lub na szalupach ratunkowych. Wtedy będziemy mogli ich odnaleźć - dodaje.
Do tej pory przeszukano obszar o powierzchni trzech tysięcy kilometrów kwadratowych. Z powodu złych warunków pogodowych ratownikom nie udało się dotrzeć do miejsca, z którego statek nadał sygnał SOS. Akcja ratunkowa została przerwana na noc. W sobotę rano czasu amerykańskiego poszukiwania mają zostać wznowione.
Autor: dln / Źródło: CNN, Reuters